25 października 2013

Dwadzieścia sześć.

Kiedy Dagmara z Michałem weszli do pokoju byli w szoku.Nic dziwnego… niespodziewali się tego po nas. Dagmara zabrała Oliego do kuchni mówiąc cos o tym, że nie powinien oglądać takich rzeczy, a Michał zaczął się śmiać w niebogłosy. – Bardzo śmieszne pomyślałam…czułam się tak zażenowana tą sytuacją jak jeszcze nigdy w życiu. Kątem oka spojrzałam na Kosę, był chyba jeszcze bardziej zawstydzony niż ja.Michał szybko opuscił salon abyśmy się ubrali. Strasznie nam było głupio. Posprzataliśmy po sobie pobojowisko, jakie panowało w dużym pokoju i poszliśmy na górę by nie pokazywać się Winiarskim na oczy.
-Pauliś, ja już wrócę lepiej do Rzeszowa. – mruknął Grzesiek. – Nie chce żebyś przeze mnie miała przegwizdane u Winiarskich.
-Grzesiek nie jedź. Nawet się tobą do końca nie nacieszyłam. Widzimy się tak rzadko.
-Wiem, ale decydując się na bycie z siatkarzem poniekąd zgadzałaś się także na rozłąkę.
-A kiedy przyjedziesz?
-Nie wiem, mam nadzieje, że jak najszybciej. – uśmiechnął się blado.
Grzesiek przytulił mnie bardzo mocno i złączyliśmy nasze usta w delikatny pocałunek.Kosa opuścił mój pokój, żebym mogła ubrać się jak człowiek, w końcu cały czas paradowałam w piżamie.

Oczami Kosy

Gdy zszedłem na dół w kuchni siedziala sama Dagmara. Postanowiłem ją przeprosić za to co zaszło.
-Dagmara, przepraszam cię za to co się stało. Głupio mi teraz.
-Oj Kosa i co ja mam z wami zrobić? Jesteście dorośli, ale nie mogliście się przenieść chociaż na górę?
-To tak nagle i nie było czasu. Cholernie wstyd mi.
- Rozumiem, proszę tylko, żeby się to już więcej nie powtórzyło.
- Daję słowo. Jeszcze raz cię bardzo przepraszam.
-Już daj spokój. Było minęło. – Dagmara się delikatnie uśmiechnęła.
Postanowiłem jeszcze przeprosić Winiara. Tu już tak łatwo jak z Dagą nie będzie. Zaszedłem do niego do salonu i przysiadłem się na kanapie.
-Winiar, cholera głupio mi że tak wyszło, że tak nas przyłapaliście.
Michał znowu zaczął się śmiać.
- Proszę cię, nie pomagasz mi.
- Po prostu bawi mnie ta sytuacja. – Winiarski spoważniał. – Kosa, ale tak serio, czemu w salonie?
-No tak jakoś wyszło.
-Okej, okej, bylebyś małego Kosoczka nie zrobił, bo Igła cię chyba wykastruje.
-Nie no potomka nie będzie.
- Ale wiesz jak to jest Grzesiu. Tego się nie planuje.
- No ja wiem. Stary facet jestem… wiem, co robić żeby nie narobić. – Roześmiałem się chyba pierwszy raz tego dnia. Po chwili również Michał zaczął się ze mną śmiać, ale zaraz zapytał.
- Ale serio nie myślisz o dzieciach? Ja mam Oliego, kolejna pociecha w drodze… jestem szczęśliwy.
- Może kiedyś, jak na razie to trochę za szybko, a poza tym przecież Paulina ma przed sobą całe studia.
Oczami Pauliny
Spontanicznie, na przeprosiny postanowiłam zrobić ciasto. Co tu kryć… kuchnia była też dobrym schronieniem przed oczami moich współdomowników, w końcu kto chciałby stać przy garach w Nowy Rok. Od rana nie wiedziałam nikogo z Winiarskich, przemknęłam tylko obok małego Oliego, nawet z nim nie chciałam rozmawiać, jeszcze zacząłby wypytywać co robiłam z „wujkiem Kosą”, chociaż pewnie i tak pytał Dagmary.
Podczas miksowania masy do ciasta ktoś złapał mnie od tyłu w pasie. Oczywiście był to nie kto inny niż pan Kosok.
-Chcesz usłyszeć co mają do powiedzenia panstwo Winiarscy?
-No wal śmiało, bardzo są źli?
-Dagmara troche, ale rozumie.
-A Michał?
-Obiecał, że słówka Ignaczakom nie piśnie.
-Co ja bym bez ciebie zrobiła?
-Nie miałabyś przypału. – wyszczerzył swoje zabki w moim kierunku.
-Jak to mówią, No risk, no fun.
-Moja najpiękniejsza poliglotka, moja panna Ignaczak. – zanurzył nos w moich włosach, a ja czułam jego ciepły oddech na karku.
-Wiesz… kocham cię Kosa.
Grzesiek spojrzał na mnie uważnie a po chwili szepnął.
- Ja ciebie też, jak nikogo nigdy wcześniej, a teraz pomogę ci upiec to ciasto. Razem szybciej.
Faktycznie we dwoje uporaliśmy się z ciastem w mniej niż pół godziny. Po godzinie siedzieliśmy całą rodziną i jedliśmy jeszcze ciepłe ciasto z lodami. Winiarskim smakowało, a Oli jakby mógł to zjadłby cały wypiek. Podczas posiłku Winiarscy cały czas powtarzali, że nic się nie stało i że już wszystko w porządku, ale nadal nie potrafiłam im spojrzeć w oczy. Po skosztowaniu wraz z Kosą udaliśmy się do mojego pokoju po rzeczy Grześka. Zaoferowałam się, że zawiozę go na dworzec do Łodzi. Pożegnał się z Winiarami i ruszyliśmy w kierunku miasta. Przez drogę próbowałam powstrzymywac  łzy, lecz bez sukcesu. Kosa to zauważył i kazał mi się zatrzymać.
-Kochanie nie płacz, przecież będę dzwonił i pisał.
-Wiem, ale znów będę musiała tyle czekać, aż przyjedziesz i będziesz blisko mnie.
-Musimy dać rade, kto jeżeli nie my, a poza tym jesteś dzielną kobietą.
-Już za tobą tęsknie. Szczerze? Chyba uzależniłam się od ciebie.
- Oj Paulinko, to ty chyba nie wiesz co ja teraz czuję, ale motywuje mnie to, że się kochamy, miłość musi zwyciężyć.
Uśmiechnęłam się blado.
- Ale chodź już jedziemy – powiedział w końcu Kosa – bo zaraz w samochodzie powódź zrobisz z tych łez.
Kiedy odwiozłam Grześka na dworzec postanowiłam zakupić coś do jedzenia i nie pokazywac się Winiarskim na oczy.W swoim pokoju mogłam chwilę przemyśleć wszystko tą dzisiejszą noc, to, że już nie jestem dziewicą i w końcu to jak poradzę sobie najbliższe miesiące bez Grzesia. Z moich rozmyślań wyrwało mnie pukanie do drzwi. Okazało się, ze to Dagmara chce pogadać.
-Paulina nie masz po co nas unikać, nie jesteśmy na ciebie źli. Strasznie nas zaskoczyłaś, to wszystko. Zawsze taka porządna dziewczyna, a tu proszę. – uśmiechnęła się.
-Ale mi głupio, nie potrafię wam spojrzeć w oczy.
-Gdybyśmy wrócili później to by tego nie było.
-Teraz to możemy gdybać.
- Daj spokój Paulina, przyszłam tu, bo mam ci coś do powiedzenia.
- Zamieniam się w słuch. – powiedziałam sztampowo.
- Na przerwie, między świątecznej byłam u lekarza. – Dagmara dotknęła swojego wystającego już brzuszka. – To już piąty miesiąc, poznałam płeć dziecka. – Urwała.
- No móóóóów. – Zrobiłam błagalne oczy.
- To chłopiec. – uśmiechnęła się, a ją objęłam.
- Powiedziałaś już Winiarowi?
- Jasne. Na początku był trochę zawiedziony, ale teraz jest tak szczęśliwy, jak jeszcze nigdy.
Rozmowe przerwał nam mój telefon. To była Pola. Bardzo chciała się dziś spotkać. Oczywiście zgodziłam się, ponieważ jej to w nocy obiecałam. Przeprosiłam jeszcze raz Dagmarę i ubrałam się troszkę lepiej niż w to co miałam na sobie. Spotkałyśmy się o 17 w galerii na kawie.Jeszcze raz bardzo mnie przeprosila za tamtą sytuację przed świętami. Oczywiście jej wybaczyłam.
-Masz śliczną bransoletkę. Pewnie droga była. – powiedziałam z uśmiechem.
-Yyy nie wiem czy droga, ponieważ ją dostałam. – Wyglądała na trochę zakłopotaną.
-OOO, a od kogo?
-Od Kacpra.
-Od TEGO Kacpra?!
-No tak, no bo ja i on, no my… - zrobiła pauzę – jesteśmy parą. – Wykrztusiła w końcu.
-Ale jak to ty i on? Jestem w szoku.
-Życie płata różne figle. Najwazniejsze że on kocha mnie a ja jego. Zresztą ja czułam to już od dawna. – uśmiechnęła się.
-No to szczęścia wam.
- Nie masz nam tego za złe?
- Ależ skąd? Ja też nie jestem już sama.
- -Uuuu isię mi nie pochwaliłaś? Kto to taki?
-Kosa.
-O matko! W końcu! Kochana obyście byli szczęśliwi i by zwiążek trwał długo. Te śliczne kolczyki to pewnie od niego, co?
-Dziękuję i tak od niego.
Nagle naszą rozmowę ni stąd ni zowąd przerwał Konstantin, który niewiadomo skąd zjawił się przy naszym stoliku. Pola pozwolila mu się dosiąść do nas, a on zaczął się tłumaczyć, że był w kinie i zobaczył nas z daleka. Oczywiście wypytywał o sylwestra i jakie mamy plany na jutro. Obie równocześnie odpowiedziałyśmy, że nie mamy żadnych planów. A ten nagle wypalił z jego imprezą urodzinową, o której btw. jeszcze przed świętami wspominał Winiar, zapowiadała się „gruba” impreza. Całkiem o tym zapomniałam, tak czy owak nie sądziłam, że Cupko mnie zaprosi. Pola chętnie się zgodziła przyjść, ja jednak miałam mieszane uczucia, w końcu już nie przyjaźniłam się z Cupkovicem. Koleżanka zaczęła mnie przekonywać, że będzie fajnie i ostatecznie i ja zgodziłam się na tę imprezę. Konstantin wyglądał na bardzo zadowolonego z tego faktu, szczerzył się jak głupi do sera, a ja tylko odwzajemniłam uśmiech… może pora schować dawne urazy, w końcu minęło już tyle czasu…
________________________________________________________________
Licze na waszą opinię. Kolejny rozdział pojawi się jak minimum będzie 10 komenatrzy.
 Na tym blogu korektę tekstu i blędów poprawia Agnieszka Buczek :)

13 komentarzy:

  1. Świetny.. :D 10 komentarzy to na pewno bez problemu bedzie :D A jak nie to ja zaspamuję :D Zapraszam do mnie : http://zamarzeniamigoni.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. CZEKAM NA NASTĘPNE ROZDZIAŁY!
    tym czasem - zapraszam do mnie : http://zyj-chwila-jakby-jutra-mialo-nie-byc.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawe czy Cupko czegoś ne wykombinuje na tej imprezie;) mam nadzieję, że nie;)
    Pozdrawiam;*

    OdpowiedzUsuń
  4. czekam na kolejny <3

    OdpowiedzUsuń
  5. czekam na kolejny^^ wymyśl cś z Cupkiem i Paulą, niech coś się zadzieje :PPP

    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  6. świetny rozsiał mam nadzieje że impreza będzie wystrzałowa HEHE :)
    pozdrawiam Lena

    OdpowiedzUsuń
  7. aai oczywiście z niecierpliwością czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  8. padło na mnie :) jest 10 :D
    swoją drogą super świetny rozdział :)
    to do następnego :)

    OdpowiedzUsuń
  9. w sumie już jest 10 ale napisze że genialny :*

    OdpowiedzUsuń
  10. czekamy na następny rozdział! Genialny blog! :*

    OdpowiedzUsuń