9 sierpnia 2013

Dwadzieścia jeden.

Jednak po chwili oderwaliśmy się od siebie. Jak to mogło się wydarzyć? Przecież mogłam równie dobrze strzelić mu za to w zęby… ale ja też byłam temu winna, a poza tym przecież mi się podobało… Czy to alkohol tak na mnie działa, że nie kontroluje siebie? Po nim też było widać, że też ma wyrzuty sumienia.
-Kacper, ja… ja cię przepraszam. To nie powinno się wydarzyć.
-Paulina, to ja powinienem przeprosić. Wyszedłem na skończonego idiotę. Z resztą interesuje mnie inna dziewczyna. Wybacz.
-Nic się nie stało, szczerze mówiąc też mam kogoś na oku, ale bardzo tę osobę wcześniej zraniłam.
-Postarajmy się zapomnieć o tej całej sytuacji. Ok?
-Jasne. – Przytaknęłam. Przez resztę tańca milczeliśmy jak zaklęci.
Gdy poszliśmy do stolika doznałam szoku. Pola i Aleks bawili się razem i nie wydrapywali sobie przy tym oczu. Przecież już nieraz zaszli sobie za skórę zastanawiałam się, ale postanowiłam w to nie wnikać.  Co mnie jeszcze dziś zaskoczy? – Pomyślałam zanim Marek z naszej grupy porwał mnie na parkiet.
Tydzień później.
Ostatnie dni na uczelni, przed przerwą świąteczną. Dziś mamy zaprezentować efekt naszej pracy. Chociaż ciężko było mi teraz rozmawiać z Kacprem po tej akcji w Buenos, to dokończyliśmy szczęśliwie nasz projekt zaliczeniowy. Gdy profesor wyczytał nasze nazwiska aż drgnęłam. Byłam strasznie zdenerwowana, w dodatku te dziwne spojrzenia Poli w moim kierunku. Nie miałam pojęcia, o co jej chodzi. Gdy wyszliśmy na środek sali, zaczęłam się stresować. Na szczęście Kacper wyręczył mnie z mówieniem, sama pewnie nawet pól słówka z siebie nie wydukałabym. Dosłownie uratował mi tyłek przed pogrążeniem się. Takim oto sposobem mieliśmy semestr zaliczony na 5. Po wyjściu z sali podziękowałam mu za to. Kacper chciał mnie przytulić, jednak ja lekko go odepchnęłam odradzając mu tym samym ten pomysł. Po tym podeszła do mnie Pola i pogratulowała świetnej prezentacji. Oczywiście grzecznie podziękowałam i zapytałam w końcu o to było między nią a Aleksem w klubie. Ona tylko odparła, że i tak nie zrozumiem, bo jestem głupiutką i rozpuszczoną laską. Wkurzyła mnie. Zaczęła się kłótnia. W dodatku Pola wygarnęła mi, że mam wokół siebie wianuszek facetów, a i tak zachowuje się jak mała dziewczynka, która nie umie zdecydować jaką laleczkę ma wziąć do zabawy tym razem. To zabolało i to bardzo.  Odeszłam od niej ze łzami w oczach. Oczywiście zaraz obok mnie pojawił się nie kto inny jak Kacper. Zaczął wypytywać, co się stało, a gdy już mu wszystko powiedziałam to zaczął jej bronić…, dlaczego nie mnie Co ja im takiego zrobiłam?
-Pewnie Pola powiedziała to tylko w złości. Ona taka nie jest. – Zaczął bronić koleżanki.
-W złości mnie obraziła? No chyba nie! – Powiedziałam urażona. 
-Mała powtarzam ci, że Pola by nikogo nie obraziła.
-To chyba mówimy o innej osobie.
-Spokojnie Paula. Nie obraź się na mnie o to… - zrobił pauzę. – Ale… może Pola miała trochę racji? No wiesz… - chciał coś jeszcze powiedzieć, ale mu przerwałam.
- coo – Wybuchłam. – Nie znasz mojej sytuacji, nie wiesz nawet dokładnie, o co chodzi, a i tak ustajesz po jej stronie… wszyscy faceci są tacy sami. Idioci!
- Paula uspokój się i mi nie przerywaj. 
Popatrzyłam na niego wyczekująco, więc kontynuował.
- Nie mam na myśli nic złego, ale spójrz na to z drugiej strony… jesteś młodą, piękną, naprawdę atrakcyjną kobietą, w dodatku jesteś mądra i dobrze się uczysz, a przy tym masz niemałe powodzenie u facetów, nie pytaj skąd wiem. – Lekko się uśmiechnął. – Nie sądzisz, że wiele osób może ci zazdrościć? Ale to jeszcze nie koniec czy nie sądzisz, że skoro Pola ci coś takiego powiedziała to może jest w tym ziarno prawdy?
Zamurowało mnie. Dopiero po chwili wyrzuciłam z siebie
- Coooo? Uważasz mnie za rozpuszczoną małolatę, która bawi się facetami Dobrze wiedzieć…
W oczach zaszkliły mi się łzy, więc uciekłam. Kacper nie gonił i krzyczał przepraszając, ale nie dopuszczałam do siebie jego słów… zapłakana wybiegłam z uczelni. Wpadłam na Aleksa. Okazało się, że on też chce ze mną pogadać… co to? Jakieś „rozmowy w toku”, czy inne badziewie Aleks jednak gdy zobaczył w jakim jestem stanie, po prostu mnie przytulił i zaprosił na ciastko. Jak to prawdziwy kumpel wysłuchał mnie i zaczął pocieszać, że Pola nie była warta mojej przyjaźni i powiedział o tym wszystkim co mówiła mu o mnie w klubie. Olałam to. A niech mówi o mnie, co chce, mam już to głęboko gdzieś. 
-Paulina nie warto się nią przejmować, ona jest bardzo dziwna. Tak samo wtedy w klubie przy mojej dziewczynie powiedziała, że jestem gejem.
-To małpa z niej! Takiej osobie już nie zaufam nigdy.
- w gruncie rzeczy nie jest wcale taka zła, ale to prawda kręci niesamowicie.
- wiem…
-ale chodź odwiozę Cię.
 Atakujący odwiózł mnie do Bełchatowa i zapytał czy bym nie chciała wpaść do nich na ostatni trening w tym roku. Oczywiście się zgodziłam. Wszystko jest lepsze niż siedzenie w czterech ścianach i płakanie. Trener dał chłopakom trochę luzu, więc dostałam propozycje by zagrać z nimi mecz. W składzie byłam z Karolem, Maćkiem, Michałem W. i Kacprem na libero a w drużynie przeciwnej, Cupko, Wytze, Mariusz, Aleks i Zati. Sędziował nam Daniel z Bąkiem. Była kupa śmiechu. Na chwilę, chociaż zapomniałam o całej sytuacji na uczelni. Drużyna przeciwna wygrała. Po skończonym treningu pojechaliśmy wszyscy na pizzę by jakoś spędzić ten ostatni dzień w takim gronie w tym roku. 
-No to, co? Może ostatnia samojebka w tym roku? - Powiedział Karol
-Ja pierdole znowu się zaczyna. - Załamał się Daniel.
-Ty Pliński! Coś ci nie pasi?
-Mi? Zdaje ci się synek.
Wybuchliśmy wszyscy śmiechem. Nazajutrz każdy rozjedzie się po swoich domach. Postanowiłam jutro pojechać do Łodzi i kupić prezenty świąteczne dla Winiarskich i bilet na pociąg do Rzeszowa. Kolejny dzień minął dość szybko. Rano odbiór prawa jazdy i szał zakupów. Dagmarze kupiłam drogie perfumy, a Michałowi butelkę drogiego wina. Młodemu kupiłam rakietę do tenisa, o która tak blagał rodziców. Dodatkowo kupiłam prezent Kosie. Wypadałoby w końcu, jak cos to Piotrek przekaże za mnie. Kupiłam mu perfumy, których używał. Idealnie pasujący zapach do Grześka. Gdy wróciłam do domu nikogo nie było, więc mogłam na spokojnie „przemycić” prezenty i schować w pokoju do ich przyjścia. Zaczęłam się pakować. W końcu jutro już zawitam do Rzeszowa. Tęsknie cały czas za Ignaczakami, za Olą i Pitem no i Grześkiem

Cały czas mi jest ciężko bez niego. Gdy już spakowałam wszystkie rzeczy to zaczęłam sprzątać. Podczas tej czynności znalazłam misia od Kosy, którego rzuciłam tam jakiś czas temu. Nadal pachniał Nim. Jednak nie mogłam się z tym pogodzić i rzuciłam misiem o ścianę. Gdy bezradna położyłam się na podłodze to zauważyłam ze obok misia leży jakaś kartka. Postanowiłam ją przeczytać. “Kocham Cię Paula! Przepraszam, że nie powiedziałem Ci tego sam, ale nie wiem jak byś zareagowała. Grzesiek“ Zaczęłam płakać jak głupia. On mnie kocha, a ja go potraktowałam jak śmiecia. Wzięłam telefon i zaczęłam przeglądać nasze wspólne zdjęcia. Ryczałam jak głupia. Usłyszałam, ze Winiarscy wrócili, więc zeszłam na dół z prezentami dla nich. Wręczyłam im je, złożyłam życzenia i szybko udałam się na górę, by spakować resztę swoich rzeczy. Do pokoju przyszła Dagmara. Podziękowała za prezent i zapytała, co się dzieje, ze płakałam. Pokazałam jej kartkę. Dagmara uśmiechnęła się do mnie i kazała mi walczyć o niego, bo każdy widzi, ze oboje się kochamy, ale boimy się swoich uczuć. To trochę ma sens. Po wszystkim obiecałam jej, że zawalczę i dokończyłam pakowanie, by jutro w samo południe ruszyć do Rzeszowa.
_________________________
Witam po dłuższej przerwie. Mam nadzieje, że rozdział się spodobał i zostawicie po sobie jakiś ślad. Licze na was. Buziaki ;*

6 komentarzy: