20 kwietnia 2013

Szóstka.

Alex poszedł na trening, a ja powoli zacząłem się pakować. Nagle dostałem telefon. Dzwonili z lotniska.
-Dzień dobry. Czy Konstantin Cupkovic przy telefonie?
-Tak. Coś się stało?
-Jedna osoba zrezygnowała i zwolnił się bilet na dzisiaj do Belgradu. Jest pan chętny?
-Jak najbardziej. O której ten lot?
-O 20.
-Dobrze dziękuje pani.
Na szybko pakowałem walizki by przed 19 być już na lotnisku. Zostawiłem kartkę dla Alexa by sie nie martwił o mnie.
                                                                       ***
Poszłam odwiedzić chłopaków na treningu. Jednak Alex był jakiś przybity. Postanowiłam z nim porozmawiać, co go gnębi.
-Alex! Chodź do mnie na chwile.
-No  co tam?
-Co się stało? Masz doła?
-Cupko leci jutro do Serbii.
-Że co? Chodź szybko trzeba go zatrzymać!
-Ja mam trening!
-Trening ważniejszy czy twój przyjaciel?
-Ok. Przekonałaś mnie.
Szybko ruszyliśmy w kierunku mieszkania Konstantina. W jego mieszkaniu było ciemno. Szybko pobiegliśmy na górę, a na drzwiach wisiała kartka "Wyjeżdżam już dziś. Nie martw się o mnie".
Ruszyliśmy szybko w stronę lotniska. Nie chciałam by wyjeżdżał przeze mnie. Na szczęście szybko dotarliśmy tam. Cupko stał w kolejce na odprawę bagaży. Pomyślałam sobie, że raz się żyje i zaczęłam się przeciskać przez tłum ludzi. Było ciężko jednak byłam już co raz bliżej mojego celu. Pomyślałam sobie "Dalej Ignaczak, żyje się raz, a nie chcesz go stracić". Przeszłam przez barierki. Nie obyło się bez komentarzy gdzie się pcham. Najważniejsze było by dotrzeć teraz do niego. Dzieliło mnie już kilka metrów. Bez mniejszego zastanowienia rzuciłam się na niego i zaczęłam go całować. Jego reakcja pozytywnie mnie zaskoczyła. Odwzajemnij pocałunek. Całe lotnisko zaczęło nam bić brawo. Jednak było małe ale. Ta laska ze zlotu się tu zjawiła i zaczęła się na mnie wydzierać, że to jej chłopak. Nie wytrzymałam tego i uderzyłam ja z pięści w twarz. Blondi zwijała się z bólu. Nie obchodziło mnie, że wszyscy ludzie stojący w kolejce patrzą na mnie jak na wariatkę. Kostek nie wiele lepszy od reszty gapiów. Stał z szeroko otwartymi oczami i buzią.
-Idziemy? –zwróciłam się do niego
-Gdzie?
-Co się głupio pytasz! Wracaj do Bełchatowa
-Nie mogę –zrobił poważną minę i odwrócił wzrok
-Konstantin nie pozwolę, żebyś przeze mnie uciekał! Rozumiesz!? –chwyciłam go za ramię i potrząsnęłam nim
-brąz ciziu idź do swojego loczka a od niego się odczep!- wtrąciła mająca czym oddychać blondyna z krwawiącym nosem
-pytał ktoś ciebie o coś? –wręcz wyplułam w jej stronę
-Grozisz mi?
-nie, tylko pytam –w tym momencie poczułam jak łapie mnie za włosy i szarpie nimi. Nie pozostałam dłużna i łapiąc jej blond czuprynę pociągnęłam i odepchnęłam od siebie. Zatrzymała się na ścianie i upadła. Coś się darła ale nawet jej nie słuchałam. Wzięłam Kostka za rękę i zmierzałam w nim w przeciwnym kierunku niż kolejka do odlotu. Chłopak był nadal zdezorientowany. Ludzie szemrali , gwizdali, coś mówili nie słuchałam ich. Szłam jak w transie byle tylko wyjść z tego idiotycznego miejsca. Nie patrzyłam przed siebie tylko pod nogi byle iść do przodu. Nagle przy drzwiach zatrzymała nas ochrona. Nie tyle nas co mnie. Za pobicie tej blondyny. No już wielkie pobicie? Ledwo w nos dostała! Chłopak ze straży granicznej założył mi kajdanki i wyprowadził z tego wielkiego pomieszczenie przeznaczonego do odpraw
-A czy jest to konieczne? Nic takiego nie zrobiłam
-Utrudniła pani ruch, wszczęła bójkę i pani nazywa to nic takiego?
-Ale to przeze mnie –w końcu odezwał cie Cupko
-pana też poproszę za mną
Złożyliśmy wyjaśnienia, umalowana starsza pani w mundurze za biurkiem musiała poinformować o konsekwencjach itp. Co najwyżej groziła mi grzywna. Teoretycznie wyrok też, ale za co? Nieważne. Jakoś sobie poradzę! Ważne, że Kostek nie wyleciał. Po godzinie opuszczaliśmy lotnisko idąc w ciszy.
-porozmawiamy w domu –powiedział surowym tonem, tylko przytaknęłam głową. Do domu wracaliśmy w ciszy. W samochodzie rozbrzmiewała tylko muzyka. Alex podśpiewywał sobie pod nosem utwór Rihanny 'Stay". W końcu podjechaliśmy pod dom Konstantina. Otworzył mi drzwi od klatki i puścił mnie przodem. Alex szedł tuż za nami. Te milczenie było krepujące. Gdy weszliśmy do mieszkania przeżyłam szok. Ubrania latały po całym mieszkaniu. 
-No ładnie Cupkovic, zapraszasz dziewczynę do domu  a tu taki burdel?
-Alex spoko mi to nie przeszkadza.- uśmiechnęłam się blado.
-Alex zostawisz nas samych? Musimy pogadać.
-Jasne, ja skocze do sklepu.
Gdy Alex wyszedł Konstanin przyparł mnie do ściany.
-Uuuu robi się gorąco.
-Nie żartuj sobie panno Ignaczak. Dlaczego nie chciałaś bym leciał? Miałaś byś spokój.
-Nie pozwoliłam ci bo odkąd pierwszy raz napisałeś do mnie to uzależniłam się od ciebie. Nerwowo sprawdzałam czy nie mam wiadomości od Ciebie.
-Widze,że nie tylko ja się uzależniłem. Możesz powtórzyć to co zrobiłaś na lotnisku?
-Ale co? Pobić kogoś?
-Nie nie panno Ignaczak. Widzę że walczyć sama ze sobą żeby się na mnie rzucić.
-Jak śmiesz tak twierdzić panie Cupkovic?
-Chodzę już trochę na tym świecie.
-Ale nie mam ochoty się na nikogo rzucać. Głodna jestem.
-Zaraz coś przygotuje.-pocałował mnie w czubek nosa.
-Dziękuje.
-Ale za co?
-Za to, ze jesteś ze mną od początku, ze mimo że ci ubliżałam to zostałeś.
-Było minęło. Żyjmy teraźniejszością.
-Mam głupie pytanie.
-Wal śmiało.
-Kiedy straciłeś dziewictwo? Nie chcesz nie odpowiadaj.
-Miałem wtedy 19 lat. A ty straciłaś czy jeszcze jesteś taką kochana i niewinna?
No i masz babo placek sama się władowałaś na minę.
-Tak. Jestem jak to stwierdziłeś kochana i niewinna.
-W tych czasach to rzadkość.
-No to trafił ci się okaz na wymarciu.
-No to trzeba cię chronić. A masz zasadę że do ślubu czy nie?
-Nie. Ale nie robię tego z pierwszym lepszym.
-Na prawdę jesteś wyjątkowa. Mimo po tym co się stało na zlocie to ty nie pozwoliłaś mi wyjechać.
-No jak widzisz Konstantin, dużo żeby cię jeszcze zdziwi.
Cupko zajął się przygotowaniem kolacji, a ja zajęłam miejsce przy stole i bacznie mu się przyglądałam. Do domu wparował jak burza Ale z Karolem, z Zatim , Winiarem wraz z Dagą i Olim. Konstantin coś mruczał pod nosem, ale nikt go nie słuchał. Gospodarz przygotował spaghetti, a Alex nie próżnował i zakupił kilka butelek białego wina. Wszyscy zaczęli się wypytywać czemu to Kostek chciał uciec z Polski. On zaczął się wymigiwać od odpowiedzi, a ja zostałam ochlapana sosem przez młodego Winiarskiego.
-Do jasnej cholery Oliwer! Wyglądam jak świnia!
-Przepraszam ciociu.-chłopczyk posmutniał.
-Nie no nic się nie stało.
-Chodź dam ci swoją koszulkę.
Udałam się z Konstantinem do pokoju. Usiadłam na jego łóżku  Podał mi koszulkę z Garfieldem. Gdy zdejmowałam brudną koszulkę zasłonił oczy rękoma jak małe dziecko jak widzi całującą się parę. 
-Już nie musisz tak zakrywać się. Jestem ubrana.
-Sorki Paula nie wiem co ze mną. Onieśmielasz mnie.
Nie wytrzymałam już jego gadania. Pocałowałam go jeszcze namiętniej niż na lotnisku.
-Ale..
-Być może pójdę za to do piekła, ale mi to wcale nie przeszkadza, lubię ciepło.
-Zwariowałaś.
-Na twoim punkcie Konstantin.
Wróciliśmy do poprzedniej czynności. Tylko co raz bardziej namiętniej.
______________________________________________________
Długo nie pisałam. Przepraszam. Ten rozdział mi się nie zbyt podoba, ale każdy ma inny gust. Do napisania :)