19 czerwca 2013

Piętnastka.

Rano obudziły mnie delikatne pocałunki, które czułam na całym ciele. Przekręciłam się leniwie w stronę środkowego Asseco Resovii, a nasze usta złączyły się w delikatny pocałunek.
-Grzesiu? – Powiedziałam sennie.
-Hm? – Mruknął.
-Zawsze żebym chciała mieć taką pobudkę.
-Zawsze? – Udał, że się zastanawia. – Oj coś mi się wydaje, że muszę przemyśleć mój transfer do Skry. – Roześmiał się.
-Ej no, weź nawet nie żartuj. Bałabym się, że Cupko żeby ci coś zrobił, a z resztą twoja rodzina siatkarska jest tu i nie pasujesz do Bełchatowa.
-Ja nie pasuje? Osz ty mała wredna.
Kosa zaczął mnie gilgotać a ja śmiałam się wniebogłosy tak, że sąsiedzi z domu mogliby pomyśleć, że robimy, coś zupełnie mniej przyzwoitego. Kiedy nastała godzina 9 Grześ wziął mnie na ręce i zaniósł do kuchni. Tam zrobił tosty ( już bez żadnego sosu czosnkowego). Po śniadaniu Kosa odwiózł mnie do domu. Padał deszcz, więc Grzegorz pożyczył mi swoją kurtkę, obiecałam, że oddam mu ją przy najbliższej okazji. Kurtka była przesiąknięta jego perfumami, które doprowadzały mnie do zawrotów głowy, były nieziemskie.
Gdy weszłam do domu od razu chciałam zacząć się tłumaczyć, ale Krzysiek mi przerwał.
-Mam nadzieje, ze nic u Kosy się nie wydarzyło droga panno.
-Nie nic, a nic, przepraszam, że wracam o tej godzinie, ale nawet nie wiem kiedy zasnęłam.
-W ramach rekompensaty zostaniesz na wieczór z dziećmi, a ja i Iwonka wyjdziemy w końcu na jakąś romantyczną kolację.
-No dobrze. Nawet bardzo dobrze. Miło spędzimy z dzieciakami czas.
-Ach ta miłość uderzyła ci tak do głowy tak mocno, że chcesz zostawać sama z dziećmi. – Roześmiał się wujek.
-Żadna miłość tylko po prostu już przyzwyczaiłam się ze gratis robię za niańkę. – Udałam zasmuconą.
-Oj tam oj tam. – Odpowiedział tylko Krzysiu i poszedł.

Ja też poszłam na górę, żeby przebrać się w coś cieplejszego, ponieważ jak na połowę października to pogoda nas nie rozpieszczała. Nagle rozbrzmiał mój telefon. To była Ola.
-Paula proszę tylko mi nie odmawiaj, pójdziesz ze mną na małe zakupy?
-Chciałabym, ale muszę zaoszczędzić trochę pieniędzy.
-Paula kotuś no nie rób mi tego.
-Zaraz do ciebie oddzwonię, ok?
-No ok.
Gdy odwróciłam się to w moim pokoju żeby Igła. Aż podskoczyłam ze strachu. Oznajmił mi, ze słyszał całą moją rozmowę z Olą i że da mi pieniądze, ot taka zapłata za zajęcie się dziećmi. Na początku nie chciałam ich przyjąć, ale wujek ma dar przekonywania. Oddzwoniłam do Oli, żeby po mnie przyjechała. W słuchawce dało się usłyszeć pisk radości. Umówiłyśmy się, żeby po mnie przyjechała. Po chwili była już u mnie i mnie poganiała. Małpa wredna z niej. Gdy była już gotowa ruszyłyśmy do galerii. Ola jak to Ola istna zakupoholiczka, kupowała co jej się tylko spodobało w każdym sklepie. Nawet we mnie wcisnęła spódniczkę w jednym ze sklepów. Choć przyznam Ola ma bardzo dobry gust. Potem ruszyłyśmy do cukierni i kupiłyśmy sobie po małym pączku. Po kilkugodzinnym maratonie postanowiłyśmy wrócić do domu. Jeszcze musiałyśmy podjechać po Piotrka na siłownię. Gdy wsiadł do samochodu od razu zaczął się śmiać z niewiadomego powodu.
-Paula chodzą ploty po Rzeszowie, że spałaś u pewnego pana nazwiskiem Kosok.
-Nawet jeśli to co wszystkich to obchodzi. Ja o czymś nie wiem? Reporterem faktu zostałeś?- - Zaczęłam się śmiać.
- Aha. Nieźle płacą. – Roześmiał się Pit. - Kiedy małe Kosoczki?
-Nie prędko Nowakowski. – Pokazałam mu język.
-Ale mam nadzieje, ze do naszego wesela będzie już razem.
-Wesela? – Osłupiałam. - Już macie ustalone i nic mi nie powiedzieliście?! Foch! – Zażartowałam.
-Nie obrażaj się na nas. Mieliśmy wraz z Piotrkiem Ci niedługo powiedzieć.
-A kiedy ten ślub?
-Dopiero 14 grudnia przyszłego roku.
-No to sporo czasu jeszcze macie. Gratuluje wam.
-Jeszcze nie ma czego. – Uśmiechnęła się Ola, a Piotrek cały czas się szczerzył.
Gdy odwieźli mnie do domu Ignaczaki już się szykowali na kolację. Dopiero wtedy zorientowałam się że jest już po 17. Gdy szłam do pokoju Igła zatrzymał mnie, żebym mu pokazała co kupiłam na zakupach z Olą. Zaśmiał się że Kosa będzie zachwycony. No kurde, co oni się tak tego biednego Grzesia uczepili?! Gdy ciocia z wujkiem udali się na kolację, natomiast ja z dzieciakami zaczęłam się bawić. Przerwał nam dzwonek do drzwi. Przed nimi stał Grzesiek z wielką pizzą.
- nie spodziewałam się Cię.
- wiem. – Uśmiechnął się. – Lubię zaskakiwać. – Pocałował mnie w policzek.
- a ja lubię być zaskakiwana. – Uśmiechnęłam się i wpuściłam go do domu.
- to mało romantyczne, no wiesz wieczór przy pizzy, ale nie wziąłem sosu czosnkowego. Doceń gest. – Zaczął się śmiać.
- oj tam. Mnie żeby to nie zaszkodziło. Co najwyżej tobie. – Uśmiechnęłam się. – Nie pocałowałbyś mnie. – Odgryzłam się.
- nie? Tak sądzisz? – Schylił się w moją stronę i złożył na moich ustach głęboki pocałunek.
Po chwili zjawił się Sebastian, który nagle zgłodniał i zabrał Grześkowi z rąk pizzę. Zaraz rzuciła się wręcz na niego Dominisia. Słodko razem wyglądali. Mała go uwielbiała. Wyglądali tak wspaniale, że na chwile odpłynęłam. Jednak przypomniało mi się że Sebastian wziął pizzę i szybko pobiegłam do kuchni żeby nie stał się jakiś kataklizm. Jednak młody tylko porozdzielał pizzę i położył ją na talerzykach. Pomogłam mu zanieść talerze do salonu, gdzie Kosa zabawiał najmniejszą latorośl Ignaczaków. Nie wiem skąd mi się to wzięło, ale chwilowo byłam zazdrosna. Zaczęłam karmić młodą, ale sama nie miałam ochoty na jedzenie. Jednak środkowy mi nie podarował i kazał zjeść, bo nie pójdę z nimi na spacer. Paczta jaki władczy się zrobił. Po pizzy Kosa zaczął ubierać dzieciaki, a ja się rozłożyłam na kanapie. Jednak zaraz doczekałam się komentarza.
-A księżniczka to się nie ma zamiaru ruszyć?
-A o kim ty mówisz?
-O tobie. Już podnoś swoje zgrabne 4 litery z kanapy i ubieraj się ciepło.
-Muszę iść z wami?
-Tak! - Powiedzieli wszyscy chórkiem.
Udałam się na górę po aparat i grubszy sweter i wyszłam z nimi na spacer. Młody Ignaczak przejął aparat i zaczął robić nam zdjęcia. Dominika złapała i mnie i Kosę za ręce i bardzo chciała żebyśmy ją podciągali do góry. Seba się śmiał, że pasuje nam dziecko. Było jeszcze jasno więc poszliśmy do parku. Ja usiadłam na huśtawce i przyglądałam się jak Kosa sprawdza się w roli wujka. Po godzinie zaczęło się ściemniać i skierowaliśmy się ku domowi. Dominika bardzo się zmęczyła, chciałam wziąć ją na rączki, ale Grzegorz mnie wyprzedził. W domu przejęłam małą i zaniosłam ją do pokoju żeby zasnęła w swoim łóżeczku. Gdy wróciłam na dół to chłopaki przeglądali zdjęcia w aparacie. Grzesiek poprosił żebym mu je później wysłała bo są słodkie. Było już po 22, dzieciaki spały, aż ja zrobiłam się senna. Kosa to chyba zauważył.
-Marsz do łóżka! Natychmiast! – Rozkazał.
-Ale nie krzycz. – zrobiłam smutna minę.
-Nie krzyczę piękna, tylko widzę że jesteś zmęczona i się męczysz.
-No ale samego cię zostawię?
-Nie martw się o mnie. No już na górę i do łóżeczka.
Jak kazał tak zrobiłam. Nie miałam ochoty się z nim nawet droczyć. Jednak nie chciałam żeby uszło mu to na sucho. Zaczęłam go wołać żeby przyszedł do mnie, bo nie mogę sama zasnąć. Rozgryzł mnie. No kurde! Gdy już serio próbowałam zasnąć to nagle miałam gości w pokoju. Byli to Krzysiu i Grzesiu.
-Co Grzesiu wymęczyłeś ją?
-Sama się wymęczyła, dzieciaki dały jej nieźle w kość.
Zaczęłam nie wytrzymywać ich ględzenia i krzyknęłam.
-Wara mi z mojego pokoju jeden i drugi! Najpierw ten oto dwumetrowiec każe mi się położyć, a teraz nadaje jak stara kataryna nie dadząc spać!
Jednak dalszego przemówienia nie mogłam powiedzieć, ponieważ Kosa przyłożył mi palec do ust żebym się uspokoiła. Siatkarze zaczęli opuszczać moje królestwo krzycząc „Dobranoc”. Jednak to mi nie starczyło, pomyślałam sobie „a mógł mnie pocałować” smutna położyłam się i zasnęłam. Rano obudziłam się około 8. Wszyscy jeszcze spali więc jak zawsze na mnie pada zrobiłam śniadanie – kanapki z nutellą i kakao do tego. Za chwile dzieciaki zbiegły na dół. Tym obudziły przy okazji swoich rodziców. Gdy Ignaczaki się zajadali ja poszłam się pakować. Wzięłam swoja walizkę i postawiłam ją w holu. Tam zostałam poinformowana, że na dworzec zawiezie mnie Kosa. Pożegnałam się z maluchami. Poleciało mi kilka łez, bo wiem ze cholernie będę tęskniła za nimi, za Krzyśkiem Iwoną i innym, a szczególnie za Grześkiem. O 11 był już pod domem. Gdy wsiadłam do samochodu Grzesiu zaczął mnie przepraszać, ze zakłócił mój sen. Śmiałam się, że brakowało mi tylko małego buziaka na dobranoc, co zaraz nadrobił. Po chwili byliśmy już na dworcu. Nie chciałam wysiadać, bo wiem, że będę cholernie tęsknić i znów wróci rzeczywistość zwana Konstantinem. Kosa mimo wszystko to zauważył i kazał mi zamknąć oczy. Po chwili znów kazał mi je otworzyć, a przede mną pojawił się wielki biały miś. Rzuciłam się Grześkowi w ramiona i zaczęłam dziękować. On się jedynie słodko uśmiechnął i czule mnie pocałował. Jednak ta chwila nie trwała długo, ponieważ na peronie za chwile miał zjawić się mój pociąg. Grzesiek czekał ze mną do końca. Gdy wsiadałam wysłałam mu jeszcze buziaka w powietrzu i udałam się do mojego przedziału. Rozsiadłam się i wtuliłam się w misia, który pachniał perfumami Grześka. Czułam, że mogę odpłynąć. Gdy próbowałam zasnąć dostałam SMS-a. Był on od Cupko ”przepraszam! Nadal cię kocham, bez ciebie moje serce umiera i nic nie ma sensu!”.
____________________________________________________________________________
Miło by było gdybyście pokazali ile was czyta zostawiając po sobie ślad ♥

15 komentarzy:

  1. Świetny . Czekam co dalej z Cupkiem . :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja uwielbiam tego bloga<3 tylko dluzsze rozdzialy ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. świetnie ! :D czekam na kolejny ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. No w końcu coś z Cupko :D Świetnyy :3 Wiem, że się powtarzam xD

    OdpowiedzUsuń
  5. Jej jak ja lubię Grzesia :D Oby namieszał jak najwięcej. Pasuje do Pauliny ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nowakowskie wesele się szykuje! :))
    Kosa jest niczym idealny chłopak, oby tak dalej!
    Coś ta Paulina dużo wśród dzieci się obraca... co gdyby tak... ^^

    Czekam co z tym zrobisz. POZDRAWIAM <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Super rozdział :) Wszystko wydawało się takie miłe i proste, a tu nagle SMS od Cupko. Miał swoją szansę xD Osobiście trzymam kciuki za Grześka. Już nie mogę się doczekać kolejnego, ciekawa jestem, czym nas dalej zaskoczysz :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. Grzesiu to mistrz i to on powinien być z Pauliną, on na to zasłużył :D
    A rozdział ciekawy i nawet całkiem zaskakujący :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Mam nadzieje ze teraz beda czesciej dodawane nowe rozdzialy jak juz koniec roku;)

    OdpowiedzUsuń
  10. ja uważam, że lepiej byłoby zostawić Paulinę z Grześkiem, lepiej do siebie pasują, zresztą Kosok jest uroczy!:3 rozdział jak zwykle świetny i czekam na następne :)

    ps. uwielbiam wszystkie Twoje opowiadania;))

    OdpowiedzUsuń
  11. uwielbiam te Twoje opowiadania, są po prostu genialne :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Czy Konstantin kiedykolwiek odpuści? Wydaje mi się, że do samego końca będzie walczył o Paulinę bo bardzo ją kocha. Mam tylko nadzieję,że nie zrobi jakiejś głupoty.

    OdpowiedzUsuń
  13. Mam nadzieję że Paulina będzie z Kosokiem, pasują do siebie. Nie mogę się doczekać na następny.

    Pozdrawiam, Edyta :)

    OdpowiedzUsuń
  14. bierz Cupko bo Kosa taki cipkowaty

    OdpowiedzUsuń
  15. bardzo fajnie się czyta :D

    OdpowiedzUsuń