25 maja 2013

Jedenastka

-Co się dzieje?
-Co, myślisz, ze możesz grać na uczuciach Cupko? – warknął Aleks.
- Jestem dorosła.
-Może i jesteś, ale czasem zachowujesz się jak rozpieszczona trzynastolatka. Przemyśl sobie to co robisz. Najpierw omotałaś Konstantina, a teraz co? Omotasz tego Resoviaka? Żałosna jesteś!
-Aleks nie przeciągaj struny. To nie Grzesiek chciał mnie uderzyć , ani mnie nie śledził tylko Cupko! Ale przecież to ja jestem winna temu wszystkiemu! – zironizowała. – Okej bronisz swojego przyjaciela, ale jeśli będzie mnie chciał odzyskać to niech się lepiej postara i mi zaufa, bo na tym buduje się prawdziwy związek!
-Ale Paula zrozum w końcu, że on nie chce cię tracić.
-Oj Aleks Aleks jakby nie chciał to by nie robił cyrków, a tym udowodnił jaki jest naprawdę. A może powiesz mi czemu jego była z nim zerwała?
-Nie wiem, nie mam pojęcia. Nie będę już ci zawracać głowy. Wracajmy do reszty, bo jeszcze nas będą podejrzewać o romans.- słodko uśmiechnął się Aleks.

Wróciłam do Grzegorza, który mocno mnie do siebie przytulił. Nie pytał mnie o czym rozmawiałam z młodziutkim Serbem. Igła z Winiarem postanowili zrobić karaoke. Było wiele śmiechu, szczególnie kiedy występował duet Pit i Pawełek. Ja powoli zaczęłam zasypiać w ramionach mojego towarzysza. Jednak, gdy podjechał Karol rozbudziłam się troszkę. Po chwili Kłosik znalazł się obok mnie i powiedział, że gdy odwiózł go do domu to jeszcze pił. Zaczęłam się martwić o Cupko. W głębi serca nadal coś do niego czułam. Postanowiłam do niego pojechać. Mimo, iż nie posiadałam prawa jazdy to ruszyłam samochodem w kierunku osiedla na którym znajduje się dom Cupkovica. Miałam chwile niepewności czy wysiąść z samochodu i pójść czy po prostu zawrócić do domu. Wysiadłam w końcu z samochodu i udałam się na górę. Ku mojemu zaskoczeniu drzwi były otwarte. Weszłam po cichu, bo myślałam ze Konstantin śpi. Miałam racje, ale obok niego leżała ta blondi ze zlotu. Miałam ochotę zabić ich oboje za to. Jednak się opanowałam i zostawiłam karteczkę przy jego łóżku „Byłam tutaj, martwiłam się o Ciebie. Widzę, ze już ci nie zależy bo znalazłeś sobie pocieszenie. Szczęścia wam. Paulina” Po czym szybko ze łzami w oczach wyszłam z mieszkania. Gdy wsiadłam do samochodu to dałam upust moim emocjom. Kocham go jak głupia, a on zachował się jak ostatnia świnia. Nagle rozbrzmiał dzwonek w moim telefonie. Była to Dagmara.
-Gdzie ty jesteś?
-Zaraz będę.-odpowiedziałam zapłakanym głosem.
-Paula, coś się dzieje?
-Opowiem jak wrócę.
Podczas powrotu do domu w radiu leciała piosenka Stay – Rihanny. Ten utwór skojarzył mi się z tym jak powstrzymałam Cupko, by nie leciał do Serbii. Starałam się nie myśleć o tym, lecz było ciężko. To wszystko jest dziwne. Po chwili poczułam szuranie i otworzyłam oczy oddychając z ulgą… to był tylko sen. Dzięki Bogu, ze to nieprawda. Przy mnie siedziała Ola Piotrkowa. Powiedziała mi, że zasnęłam w ramionach Kosy i przenieśli mnie tu. Podziękowałam jej, że mimo zmęczenia siedziała przy mnie. Spojrzałam na zegarek w salonie. Pokazywał 4 nad ranem. Poszłam do pokoju by się przebrać w piżamkę i położyć się spać, jednak uniemożliwiła mi to jedna sprawa, a mianowicie małe Ignaczaki spały w moim łóżku. Uśmiechnęłam się sama do siebie i po cichu wyszłam z pokoju. Udałam się do łazienki by zmyć z siebie makijaż i przebrać się z sukienki w wygodny strój do spania.W salonie na skórzanej kanapie wróciłam do poprzedniej czynności jaką było spanie. Znowu cos zakłóciło mi sen… tym razem jednak było to przyjemne. Ktoś przez lekko muskał moją skórę. Otworzyłam jedno oko i ujrzałam Kosę, który nie poprzestawał na pocałunkach, które kierowały się w stronę moich ust. Po chwili nasze usta się złączyły. Gdy po chwili się od siebie oderwaliśmy uśmiechnęłam się delikatnie do niego.
-Jak się spało? Nie bolą cię plecy? Może pomasować? – zaoferował się.
-Nie no Grzesiu. Nic nie boli i nic nie trzeba. A ta kanapa jest bardzo mięciutka i mi się bardzo dobrze spało.
-Szkoda, ze nie ze mną.
-KOSA!! – udawałam obrażoną.
-Oj no zażartowałem sobie tylko. A ty młoda damo się tak nie denerwuj, ponieważ złość piękności szkodzi.
-Pff jak zaszkodzi to zawsze są różne operacje.
-Ja zgody nie wyrażę. Jesteś piękna, naturalna, słodka…
-Co chcesz Grzesiu?
-Wróć do Rzeszowa. Proszę. Będzie mi tam smutno samemu.
-Kosa, sam nie będziesz. Zresztą nie mogę tutaj zaczynam studia.
-Wiem, właśnie kurczę wiem.
-Ale są telefony, skype.
-Ale to nie to samo.
-Damy rade Grzesiu.- uśmiechnęłam się do niego szeroko
-Wiem – po czym mnie znów pocałował.


Szybko uciekłam do mojego pokoju by wziąć ubrania i odwiedzić pewnego Serba. Zapowiadała się ciekawa rozmowa. Ubrałam się w luźny dres, założyłam adidasy, włosy związałam w koczka i ruszyłam w stronę domu Cupko. Jestem ciekawa co on ma mi do powiedzenia na temat wczorajszego zachowania, jeśli w ogóle je pamięta… Weszłam na 2 piętro pewnej z Bełchatowskich kamienic i zadzwoniłam. Po chwili przed drzwiami ukazał mi się skacowany Konstantin.
-Co chcesz?
-Mogę wejść? Chce na spokojnie pogadać z tobą.
-Mamy o czym? Wybrałaś chyba kogoś innego.
-Chodzi ci o ten pocałunek? Jeśli tak, to jestem wolna i mam prawo robić co chce, kiedy chce i z kim chce.
-Wiem o tym, ale nie dociera do mnie, że nas już nie ma. – jęknął żałośnie.
Chłopak schował ręce w twarz. Załamał się. Dodatkowo ból głowy go wymęczył. Po chwili wstał i podszedł do mnie.
-Przepraszam za wczorajsze, faktycznie jesteś duża dziewczynką i robisz co chcesz, a ja byłem bezczelny. Jeszcze raz przepraszam. Nie powinienem był.
-Nic się nie stało. Wybaczam ci. Nie po raz pierwszy zresztą. – lekko się uśmiechnęłam.
- zobaczymy się jakoś niedługo?
- myślę, że tak, chociaż za parę dni zaczynam studia w Łodzi. Będę musiała dojeżdżać. – skrzywiłam się.
- zawsze mogę cię wozić. – jego twarz rozjaśnił uśmiech, a ja pomyślałam, że w końcu to ten Konstantin, w którym się zakochałam, szybko przegoniłam z głowy te myśli i też się roześmiałam.
- i co znowu zaczniesz opuszczać treningi? – zażartowałam.
- nie, będę grzeczny. – położył rękę na sercu na znak przysięgi.
- zobaczymy. – puściłam mu oczko.
Kierowałam się ku wyjściu , gdy Cupko złapał się za głowę z bólu.
-Boli?
-Yhym
-To weź tabletkę i się połóż jak grzeczny chłopiec, którym masz od dziś być – wyszczerzyłam się. - ja uciekam. Do zobaczenia Cupko.
- cześć – jęknął i opadł na łóżko.
Kiedy wróciłam do domu panowało tam dziwne poruszenie, okazało się, że goście z Rzeszowa wracają do siebie. Spojrzałam na wujka Krzysia i Kosę i po chwili zapragnęłam wrócić razem z nimi, ale szybko odgoniłam te odczucia. Pora stawić czoła temu, co mnie czeka. Weszłam do salonu, gdzie wszyscy się żegnali i uśmiechnęłam się na widok słodko obejmujących się Oliego i Seby. Przykucnęłam przy nich i poklepałam małego Ignaczaka po plecach.
- a ze mną to się nie pożegnasz? – wyszczerzyłam się.
- z Toba zawsze Paula. – pisnął i mocno mnie objął. – brakuje nam ciebie w Rzeszowie.
- a mnie brakuje was, ale przecież nie mogę zostawić tu Oliego. – puściłam oczko do blondynka, na co się uśmiechnął. – niedługo was odwiedzę. – obiecałam Sebkowi i podeszłam do wujka, którego również uścisnęłam.
- zachowuj się tutaj i godnie reprezentuj nazwisko Ignaczaków. – uśmiechnął się Igła.
- Michał mnie przypilnuje. – uśmiechnęłam się przymilnie.
Po chwili pożegnałam się także z Pitem i Olą, która obiecała dzwonić.
- chyba ktoś chce z tobą porozmawiać. – szepnęła mi do ucha Ola wskazując na stojącego nieopodal Kosę.
- nie mogłabym zapomnieć. – uśmiechnęłam się do niej.
- ale Paulina, nie skrzywdź go. To bardzo uczuciowy chłopak i może tego nie pokazywać, ale jest wrażliwy.
- spokojnie Oluś. Ostatnie czego chcę, to go zranić. – jeszcze raz ja przytuliłam i podeszłam do Kosy, który złapał mnie za rękę i pociągnął do ogrodu.
- kiedy się zobaczymy? – spytał.
- pewnie dopiero na Boże Narodzenie. – skrzywiłam się.
- może wcześniej do Ciebie przyjadę, a będzie jeszcze przecież mecz z Bełchatowem. – uśmiechnął się i mnie przytulił.
- damy sobie radę. Nie zapomnij o mnie. – uśmiechnęłam się.
- nie śmiałbym. Myślisz, że bym potrafił? – ujął moją twarz i spojrzał mi w oczy, a ja utonęłam w tych jego ciemnych tęczówkach. Nie zauważyłam nawet, kiedy Grzesiu zaczął mnie całować, delikatnie, ale namiętnie i z pasją. Wplótł swoją dłoń w moje włosy, a drugą mnie objął. Ja też zarzuciłam mu ręce na ramiona i mocniej do niego przywarłam. Po chwili jednak niechętnie się od siebie oderwaliśmy.
- na mnie pora – szepnął Kosa nie wypuszczając mnie w objęć.- dbaj o siebie.
- ty też. – powiedziałam wyswobadzając się z jego uścisku z niechęcią. Poszliśmy za rękę do samochodu, gdzie Grzesiu jeszcze raz mnie przytulił.
- będę tęsknił – szepnął w moje włosy tak, żebym tylko ja usłyszała i wypuścił mnie z ramion..
Uśmiechnęłam się na te słowa i szybko zamrugałam oczami, aby przegonić szklące mi się w oczach łzy. zdecydowanie za łatwo się przywiązuję. – zganiłam się w duchu. Wiedziałam, że muszę uważać na to, co robię, nie mogę się za bardzo zbliżyć ani do Cupko, zresztą na to teraz nie pora i utrzymać kontakt z Grzesiem. Kiedy rzeszowiacy odjechali na poprawę humoru wyciągnęłam Oliego na lody do parku. Kiedy siedzieliśmy na ławce oblizując słodkie przysmaki Oliwier powiedział do mnie:
- ale wujka Kosę też lubię.
- o czym ty mówisz Oli?
- o niczym. – mruknął, udając świętego i pobiegł w stronę placu zabaw.
Roześmiałam się w duchu… bez wątpienia miałam trochę do przemyślenia. Musiałam przyznać, że Kosa namieszał mi w głowie, ale było mi z tym bardzo miło. Może to był sposób, żeby uczucie, jakie żywiłam do Cupko trochę się ostudziło?
_____________________________________________________________________________
W końcu zaczął się sezon reprezentacyjny :')  Wszyscy kibice się zjednoczą ♥ A teraz ja was zostawiam z jedenastym rozdziałem. Liczę na wasze opinie. W komentarzach pozostawcie jakieś namiary by was informować o nowościach.

17 maja 2013

Dziesiątka.

Minęło kilka dni podczas, których ja i Cupko utrzymywaliśmy nikłe stosunki. Żadne z nas nie próbowało tego zmieniać, chociaż widziałam, że Konstantin patrzy na mnie tęsknym wzrokiem podczas każdego spotkania. Powiedziałam sobie jednak, że to on ma zrobić pierwszy krok, bo to on się dziwnie wobec mnie zachowuje. Szybko nastał 28. września, czyli dzień urodzin Michała. Od samego rana ja i Dagmara przygotowywałyśmy potrawy i niezbędne dekoracje na dzisiejszą imprezę. Na szczęście nie musiałyśmy biegać za alkoholami, bo tym zajął się sam solenizant. Około osiemnastej wszystko było już gotowe. Za godzinę, góra dwie mieli się zjawić goście z Rzeszowa. Będzie mój kochany wujek Igła z całą rodzinką, Piotrek z Olą i Grzesiek Kosok. Prócz nich zaproszeni zostali także Daniel z Martą i swoimi córeczkami, Mariusz z Pauliną i małym Arkiem, Kłosiki, Bąku z dziewczyną, Aleks i Zator ze swoją towarzyszką i Cupko.
Skończywszy przygotowania poszłam do pokoju aby się wystroić. Sprawdziłam również kartę pamięci w aparacie, by na imprezie nie okazało się, że nie będzie można zrobić zdjęć. Całe szczęście, że zgrywałam ostatnio wszystkie fotki, więc okazało się, że jest bardzo dużo wolnego miejsca. Przygotowawszy aparat poszłam pod prysznic. W końcu chwila relaksu tylko dla mnie, jednak szybko musiałam przerwać ten moment spokoju, gdyż przyszedł Oli, który musiał skorzystać z toalety. Wróciwszy do pokoju włączyłam muzykę i w jej rytmie szykowałam się do imprezy. Postanowiłam założyć niebieską sukienkę w kwiatki i turkusowe szpilki. Włosy lekko sfalowałam i przygotowałam delikatny makijaż (trochę tuszu, kredka do oczu i błyszczyk). Niedługo później przyszła Dagmara, która wyglądała olśniewająco w czarnej sukience i upiętych włosach mówiąc, żebym już zeszła na dół, bo przygotowuję się najdłużej, a zaraz zacznie się impreza. Kiedy zeszłam wszyscy byli w szoku. Dzieciaki podbiegły, aby mnie wyściskać. Poczułam się jak stereotypowa „Matka Polka”. Na szczęście w okiełznaniu małych rozrabiaków pomogła mi Ola Kłosika. Od momentu, kiedy przyszedł Cupko czułam na sobie jego pełne zazdrości spojrzenie. Oczywiście, że nadal go kochałam, ale nie mogłam mu tego wszystkiego tak szybko wybaczyć. On sam również chyba do końca mi nie ufał. Zdałam sobie sprawę, że to bardzo smutna sytuacja, ale nic nie mogłam zrobić.
Kiedy impreza zaczęła się rozkręcać przy moim boku zjawił się Grzesiu, z którym się dawno nie widziałam.
- ślicznie wyglądasz. – powiedział z uśmiechem.
- dzięki Kosa. – odwzajemniłam uśmiech. – co tam u ciebie? Jak mają się sprawy sercowe? – puściłam mu oczko.
- ohh… u mnie nawet dobrze, ale na temat spraw sercowych nie chcę się wypowiadać. – uśmiech znikł z jego twarzy.
- aż tak źle?
- nie psujmy miłej atmosfery. – na jego twarz powrócił nieśmiały uśmiech.
- no dobrze. – musiałam się z nim zgodzić.
Pogawędkę przerwało nam wejście Dagmary, która przyniosła tort urodzinowy z 30 zapalonymi świeczkami, które rozświetlały salon Winiarskich. Michał zdmuchnął świeczki i pomyślał życzenie, a my zaśpiewaliśmy mu tradycyjne „100 lat” i wznieśliśmy toast za jego zdrowie. W końcu nastał czas na prezenty. Prawie każdy podarował solenizantowi drogie wino. Ja natomiast podarowałam mu koszulkę Realu Madryt. Oli z Aleksem na jej widok jednocześnie się skrzywili na znak, że im się niepodobna, co rozbawiło Michała.
Po prezentach i skosztowaniu tortu udaliśmy się do ogródka, by tam zacząć prawdziwą imprezę. Ku mojemu zdziwieniu Kosa nie odstępował mnie ani na krok. Na początku czułam się tym trochę skrepowana. Lecz po kilku chwilach i jednym drinku miejsce skrępowania zajęła swoboda i dobry humor. Cały czas tańczyłam z Grześkiem, chociaż ja chwilę do tańca porwał mnie Karol i Aleks. Szczególnie dobrze tańczyło mi się z tym pierwszym. Swoja droga nie miałam zielonego pojęcia, że taki dobry z niego tancerz. Kątem oka dostrzegłam, że Konstantin pił kieliszek za kieliszkiem.
- Karol, weź zrób coś z Cupko. Biedak się schleje i jeszcze zepsuje urodziny Michała. – rzekłam do Karola podczas tańca.
- z nim nie idzie pogadać, coś mi się wydaje, że jest zły sam na siebie, że cie stracił, a podobno alkohol to najlepsze lekarstwo, aby ukoić ból.
- aha… a później będzie gadał, że to ja jestem zła, że nie jestem z nim, że go nie odciągnęłam.
- ty miej na niego w tym momencie wyjebane. Baw się, w końcu zasłużyłaś. – powiedział poważnie. – Szalej młoda. – dodał z uśmiechem.
- a ty co już jesteś wcięty, że tak nawijasz? – roześmiałam się.
- no proszę cie! Ja nie piję, iż jestem kierowcą. – świadomie popełnił błąd językowy. – dziś kobiety balują, mężczyźni kierują. – roześmiał się.
- dobra, dobra poeto. – nagle dodał Kosa, który niewiadomo skąd zjawił się tuż przy nas. – odbijany. – powiedział z uśmiechem.
- rozruszaj nam pannę Ignaczak Grzesiu. – roześmiał się Kłosik przekazując moją dłoń Kosokowi, który na te słowa powiedział jakiś żart sugerując, że to niemożliwe, za co dostał ode mnie w ramię.
Z głośników rozstawionych dookoła miejsca przeznaczonego na parkiet zaczęła lecieć wolna piosenka. Karol wziął w ramiona swoją dziewczynę, a ja wtuliłam się w tors Grześka i dałam się ponieść rytmowi muzyki. Grzegorz mimo, że wypił już trochę wiedział, co robi całkiem sprawnie prowadząc mnie po parkiecie.
- może zjesz coś młoda damo? – zapytał, kiedy piosenka się skończyła.
- z miłą chęcią Grzesiu. – odpowiedziałam z uśmiechem, bo faktycznie chociaż tego nie czułam byłam już trochę głodna. Kosa odszedł, aby już po chwili pojawić się z kiełbaska z grilla, którą zaczął mnie karmić.
- nie wiedziałam, że taki z ciebie wariat Grzesiu. – zwróciłam się do niego z uśmiechem na ustach.
- no co, nie podoba ci się? – zapytał z udawaną powagą.
- a czy ja coś takiego powiedziałam? – odparłam szczerząc się. Musiałam przyznać, że to jak Kosa mnie karmił strasznie mi się podobało.
Na te słowa Kosok uśmiechnął się tak słodko, że dosłownie się rozpływałam. Nawiasem mówiąc w ciemnych dżinsach i granatowej koszuli, której dwa guziczki pod szyja były rozpięte wyglądał niezwykle przystojnie. Nagle zrobiło mi się zimno, więc czmychnęłam do mieszkania po jakiś sweterek. Po drodze dorwał mnie Oliwier z Sebastian.
- ciocia ładnie wyglądasz z wujkiem Kosą. – powiedział mały Ignaczak.
- no tak, ale za to wujek Konstantin jest smutny. – dodał Oli.
- Oli, dobrze wiesz kto zepsuł. – zwróciłam się do Winiarskiego juniora.
- ale każdy zasługuje na drugą szansę. – przekonywał mnie blondynek.
- jak dorośniesz to zrozumiesz, że czasem nie warto.
- ale…
- żadnych ale Oli, idźcie już obaj, bo rodzice się o was martwią. – poczochrałam chłopców po głowach, a oni szybko pobiegli na podwórko, a ja udałam się do swojego pokoju. Kiedy zakładałam sweterek poczułam na swoich biodrach czyjeś ręce. Szybko się odwróciłam a przed moimi oczami dostrzegłam Grzesia.
- martwiłem się o ciebie. – powiedział patrząc na mnie z uśmiechem
- Oj Grzesiu, nie musiałeś. Poszłam tylko po cos do okrycia i jak widać na załączonym obrazku żyję. – pokazałam mu język.
- no to się cieszę. Chodź na dół. Posiedzimy w towarzystwie. – Kosa pociągnął mnie za rękę.
Zeszliśmy na dół. Kosok jest inny niż Cupković . Na pozór jest nieśmiały, ale potrafi pożartować. Można powiedzieć, że to idealny kandydat na męża, a Cupko czasem zachowuje się jak rozpieszczony szczeniak. Z rozmyślań wyrwała mnie Ola dziewczyna Karola.
- co się dzieje z Konstantinem?
- mnie się pytasz Oluś? Nawet do mnie nie podszedł od początku imprezy.
- ehh no dobra. Martwimy się o niego z Karolem.
- daj spokój Ola. Pogadam z nim jak będzie trzeźwy. – uściskałam ją i wróciłam do Grześka. Do stołu dołączyli także Nowakowscy, po których na kilometr było widać, że sa szczęśliwi. Chciałabym być tak zakochaną i radosną jak oni, nie widzieć poza facetem całego świata i wiedzieć, że mężczyzna, którego kocham na to zasługuje. Moje rozmyślania i uwagę od Piotrka i Oli przerwał Kosa, który się do mnie przytulił od tyłu i zaczął wąchać moją szyję.
- cudownie pachniesz. – wyszeptał mi we włosy i zaczął składać na mej szyi pocałunki, a po chwili lekko przygryzać moją skórę robiąc mi malinki. Był przy tym tak delikatny, że rozpływałam się w jego ramionach. Konstantin co chwila wpatrywał się w nas i udawał, że go to nie obchodzi. Kosa natomiast znów wyrwał mnie na parkiet. Tańczyliśmy żywiołowo w rytm muzyki disco polo, aż nagle poczułam jego usta na swoich. To był dla mnie prawdziwy szok. Ani przez chwilę nie pomyślałam jednak żeby go od siebie odepchnąć. Grzesiek całował delikatnie, a przy tak wprawnie, że miałam ochotę, żeby ta chwila trwała jednak szybko ktoś gwałtownie odciągnął ode mnie Kosę. Dopiero po chwili zorientowałam się, że to nie kto inny, jak Konstantin. Grzesiek był wściekły, Konstantin chyba jeszcze bardziej i obaj mieli miny, jakby chcieli sobie dać po razie. Żeby nie doszło do żadnego skandalu odciągnęłam na bok Cupko, żeby mu powiedzieć do słuchu. Również Kosa zszedł z parkietu, ale na szczęście zachował się taktownie i nie poszedł za nami. Cała scena odbyła się tak szybko, że chyba nikt oprócz Kłosów nie zwróciła na nas chyba uwagi. Taka przynajmniej miałam nadzieję.
- Cupko pojebało cię? – wybuchłam, kiedy oddaliliśmy się na tyle, żeby nikt nas nie słyszał.
- ten idiota cie pocałował. – w jego glosie był zmieniony przez wypity alkohol.
- i co sądzisz, że daje ci to prawo, żeby niszczyć urodziny kumplowi z drużyny? – patrzyłam na niego spod przymrużonych oczu.
- nie chcę cie stracić Paulina i nie mogłem patrzeć na to jak ten facet z Rzeszowa cię obściskuje. – wybełkotał.
- a nie pomyślałeś, że mi się to podobało. – mój głos brzmiał ostro.
- co?! – Konstantin chyba nie mógł uwierzyć w moje słowa.
- daj spokój Cupko jesteś pijany, nie pogrążaj się. Pogadamy jak wytrzeźwiejesz, a teraz idź spać albo zmienię zdanie. – skinęłam ręką na obserwującego nas Karola, a on zjawił się przy nas doskonale rozumiejąc moje intencje.
- chodź Cupko. Odwiozę cię do domu. – wziął go za ramię, na co Cupković się obruszył, ale gdy zobaczył moje ostre spojrzenie nie odezwał się. Chyba był zbyt pijany na protesty.
- pogadamy, jak poczujesz się lepiej. – powiedziałam władczym tonem. – dzięki Karol zwróciłam się do Kłosika z bladym uśmiechem.
Karol odprowadził Cupko, a ja usiadłam na chłodnej ziemi i nie wiedziałam co zrobić. Konstantin zachował się jak dupek. Byłam tym poruszona, ale nie chciałam o tym myśleć. Wtem poczułam na swoim ramieniu czyjąś rękę. Spojrzałam w gore i ujrzałam Kosoka. Uśmiechnęłam się na jego widok.
- wstań. – powiedział łagodnie chłopak pociągnął mnie za rękę do góry.
- przepraszam za Cupko. – rzekłam z poczuciem winy, kiedy się otrzepałam.
- daj spokój. To nie twoja wina. Jesteś wspaniałą dziewczyną i chcę spędzić z Toba resztę wieczoru, ale tylko pod warunkiem, że zapomnisz o tym, co się stało i znowu się do mnie uśmiechniesz. – pogładził mnie palcem po policzku.
Zajęło mi to chwilę, ale w końcu powiedziałam sobie, że dziś wieczór niech się dzieje, co chce. Uśmiechnęłam się lekko do Grzesia, na co on mnie przytulił.
- już lepiej? – zapytał.
- zdecydowanie. Dziękuję. – uśmiechnęłam się do niego tym razem jednak promiennie. – zdaje się, że coś nam przerwano. – powiedziałam niewinnie.

- ahh taaak? – Grzesiek uśmiechnął się i mnie objął. – czy właśnie o to ci chodzi? – powiedział udając głupiego i zaczynając ze mną tańczyć w rytm jakiejś wolnej piosenki, której tytułu nie pamiętałam.
- też – uśmiechnęłam się szeroko i zaczęłam go całować. Tym razem już nikt nam nie przerwał, a pocałunki Grzegorza z delikatnych przeszły w żarliwe i namiętne. Świetnie czułam się w jego ramionach, ale kiedy pocałunek dobiegł końca pociągnęłam Grzesia za rękę w stronę towarzystwa.
- chodź, bo zaczną się o nas martwić. – na te słowa Kosok skradł mi jeszcze jeden pocałunek i ruszyliśmy w stronę domu. To jednak nie był koniec kłopotów, bo kiedy przyszliśmy pod dom od kosy odciągnął mnie Aleks.

12 maja 2013

Dziewiątka.


Gdy otworzyłam drzwi to przede mną stał kurier z wielkim bukietem czerwonych róż. Oliwer nawet nie drgnął, bo się zajął grą, a ja udałam się do kuchni. W bukiecie znalazłam liścik. „Paulina, wiem że nie powinien był tak reagować, zachowałem się jak szczeniak. Wybacz mi. Kocham Cię. Konstantin.” Bez zastanowienia wyrzuciłam te kwiaty wraz z liścikiem do kosza i poszłam do Oliego by zagrać z nim jeden mecz. Młody jednak się znudził i poszedł do kuchni by się napić, a ja wyłączyłam grę i postanowiłam się położyć.
Oczami Oliego.
Gdy wyrzucałem kartonik po soczku zobaczyłem w koszu kwiaty i liścik. Zobaczyłem, ze to od Cupko, więc bez namysłu wziąłem telefon Pauliny i zadzwoniłem do niego i powiedziałem, że Paula zemdlała i że jestem sam i nie dam rady. Ten powiedział tylko, ze zaraz będzie. Po chwili dosłownie zjawił się w moim domu. Zadzwonił dzwonkiem, więc  obudził ciocię.
-Co on tutaj robi?!
-Młody zadzwonił, ze zemdlałaś.
-Że co proszę?! Oliwer wytłumacz mi to natychmiast!
-Ciocia nie krzycz na mnie- rozpłakałem się. – Chciałem tylko byście się pogodzili.
-Ale ja tego nie chce, po tym co ten bydlak chciał mi zrobić.
-Było minęło! On pewnie tego żałuje! Wyjaśnijcie sobie wszystko . Proszę.
-No dobra. Chodź do kuchni. Napijesz się czegoś jak już jesteś?
-Nie chce.
Oczami Pauliny
Udaliśmy się we trójkę do kuchni. Konstantin i Oliwer usiedli przy stole a ja się oparłam o blat kuchenny. Porozmawialiśmy chwile, ale nie wyjaśniliśmy wszystkiego, ponieważ Cupko wpadł na pomysł by wziąć Oliwera na lody. Nawet nie dali mi się przebrać, wyszłam w dużej bluzie i spodenkach. Oli był z siebie dumny i kroczył przodem i prowadził do budki z lodami. Ja z tego pośpiechu zapomniałam wziąć ze sobą pieniędzy, więc lody kupił Kostek.  Ja wybrałam włoskie, kręcone lody, a chłopacy wzięli gałki. Poszliśmy do parku, by w spokoju dokończyć rozmowę. Oliwer poszedł się bawić, a my usiedliśmy na ławce pod drzewem. 
-Paulina, wiem że będzie ciężko, ale ja nie chce cię stracić. Karol mi wszystko wyjaśnił. Nie potrzebnie tam jechałem żałuje tego.
-Teraz żałujesz? A wiesz jak się poczułam jak chciałeś mnie uderzyć? Myślisz, że to było miłe? Gdyby nie Aleks to bym pewnie z wielką śliwką pod okiem chodziła!
-Nie krzycz. Wiem, zachowałem się szczeniacko, ale nie wiem co we mnie wstąpiło. Nigdy taki nie byłem! Nigdy nie uderzyłem dziewczyny.
-No ok. Ale kurde z naszego związku na razie nic nie będzie. Straciłeś moje zaufanie, które jest ciężko odbudować.
-Wiem, ale mam jeszcze jakieś szanse?
-Masz, bo wiem, że nikt nie jest idealny.
-Czyli na razie kumple?
-Tak. Zobaczymy jak wszystko się potoczy.
Momentalnie zapadła cisza. Każde z nas patrzyło w inną stronę. Jednak oboje w tej samej chwili spojrzeliśmy na siebie.
-Co jestem brudna? Tak dziwnie patrzysz?
-Chodź tu młoda wytrę ci.
Gdy zbliżał się poczułam w środku takie ciepło. Gdy wytarł plamę to nasze usta dzieliły milimetry. Jednak Oliwer wiedział kiedy przeszkodzić.
-Ciocia, a trawkę da się sprać?
-Coś zrobiłeś? Mama nas oboje powiesi.
-Nie bój żaby, nie powiesi.
-Dobra idź się jeszcze bawić.
-Szkoda ze młody nam przerwał.
-Haha, właśnie dobrze. Za dobrze byś miał.
-Raz można.
-Wracajmy już, proszę.
Całą drogę z parku do domu Winiarskich szliśmy w milczeniu. Gdy doszliśmy to powiedzieliśmy tylko zwykle cześć i znów szara rzeczywistość zwana domem. Szybko z Olim udaliśmy się do łazienki, by sprać wielką zieloną plamę z koszulki malca, by nas Dagmara nie powiesiła. Po wielkich staraniach plama zniknęła, a ja wraz z latoroślą Winiarskich udałam się do salonu, by pooglądać bajki.  Po 3 godzinach do domu wróciła Dagmara. Oznajmiła, ze jak Michał wróci to musi coś powiedzieć. Chwile jeszcze posiedziałyśmy w kuchni.
-Paulina, ktoś tu był?
-Tak. Cupko był.
-Ooo, pogodziliście się?
-Na razie jesteśmy kumplami, ale nie przyszedłby gdyby nie twój wspaniały synek.
-A co on zrobił?
-To może od początku. Kurier wręczył mi kwiaty od Konstantina, a ja je wyrzuciłam. No i młody to znalazł i próbując nas pogodzić skłamał, ze zemdlałam. A tamten nieświadomy przyszedł i wszystko wyszło. Ale chociaż sobie wyjaśniliśmy pewne sprawy.
-Oliwer!
-Nie krzycz na niego, zrobił to dla naszego dobra.
Do kuchni wszedł Oliwer z głową spuszczoną w dół.
-Tak mamo?
-Dlaczego chciałeś pogodzić Konstantina i Paulinę?
-No bo ym, widać ze się bardzo lubią. Prawie jak ty i tata.
-Wiem, że chciałeś dobrze, ale to Paula i Cupko muszą tego chcieć. Na siłę nic nie można.
-Teraz już wiem. Przepraszam.
-Dobra młody nie ma miejsca na smuty. Idziemy na górę, pomogę ci odrabiać lekcji a w tym czasie mama przygotuje kolacje.
-No dobra. Mamo! Może zaproś Cupkovica na kolacje.
-Oliwer!
-Żartowałem hahaha.
-Ty lepiej sobie tak nie żartuj.
Nastał wieczór. Michał wrócił z treningu. Wszyscy usiedliśmy do stołu by zjeść kolacje. Każdy z nas jest ciekaw co Dagmara chce nam wszystkim powiedzieć.
-Dobrze, muszę wam coś powiedzieć. Dla niektórych to może być szok, ale jestem w ciąży.
-Gratuluje Daga, w końcu Oli nie będzie sam.
-A hola hola mi nikt nie pogratuluje? –oburzył się Michał.
-A kto powiedział że ty jesteś ojcem?
Dagmara zaczęła się śmiać, a Michał zrobił minę naburmuszonego dziecka któremu zabrano ukochanego misia. Oli zaczął skakać ze szczęścia, że w końcu będzie miał braciszka lub siostrzyczkę, a ja za kilka miesięcy będę musiała opuścić dom Winiarskich i znaleźć coś własnego w Bełchatowie.
_____________________________________________________________________________
Liczę na szczerość z waszej strony :) Buziaki i do następnego ♥ 

8 maja 2013

Ósemka.


Paulina weszła na bełchatowską halę. Usiadła na trybunach i usilnie próbowała złapać kontakt wzrokowy z Konstantinem. Chłopak zauważył ją, ale szybko odwrócił wzrok, jakby nie chciał jej widzieć. Dziewczyna przejęła się, bo nie chciała aby ich drobna kłótnia zniszczyła ich ledwie rozpoczęty związek. Po treningu zaczekała na niego przy szatni.
- Konstantin, dlaczego mnie unikasz? - zapytała cicho
- A to zbrodnia? - uniósł się siatkarz
- Spokojnie.. O co ci chodzi? Pojechałam, wróciłam, przeżyłam. Lepiej powiedz, dlaczego nie było cie na treningu?
- Lepiej powiedz z kim obściskiwałaś się pod uczelnią
- Co? O czym ty mówisz? - dziewczyna była naprawdę zaskoczona
- Nie udawaj, widziałem was?
- Nas...? A czekaj.. - Paulina przypomniała sobie, że przecież przytulała na przywitanie Piotrka - To już nie mogę przywitać się z przyjacielem?
- Tak to się teraz nazwa, hmm?
- Nazywa? Jakim prawem w ogóle to widziałeś? Śledziłeś mnie?! Skończony hipokryto! - dziewczyna była już naprawdę zdenerwowana
- Jak mnie nazwałaś?! - chłopak już nad sobą nie panował, podniósł rękę w geście uderzenia dziewczyny, na szczęście  na miejscu zjawił się Aleks, który zręcznie zablokował jego ruchy.
- Facet ci ty odpierdalasz?! - Cupko wywinął mu się z uścisku i wszedł do szatni zatrzaskując za sobą drzwi. Paulina z płaczem pobiegła ku wyjściu. Za dziewczyną ruszyli Karol i Aleks. Próbowali z nią rozmawiać, jednak ona była nieugięta i uciekła do domu.
                                                                      ***
W domu odpaliłam laptopa i postanowiłam zadzwonić do Nowakowskich na skype. Odebrała Ola. Od razu zaczęła się wypytywać co się dzieje i dlaczego płaczę.
-Ola, on był w Rzeszowie! Chciał mnie uderzyć!
-Młoda już uspokój się i wyjaśnij od początku.
-Bo dobrze wiesz jak się witam z Piotrkiem.
-No tak, a co w tym złego?
-Bo okazało się Cupko mnie śledził w Rzeszowie i myśli, że go zdradzam z twoim Piotrkiem.
-No kurwa! Nie pojebało mu się w tej serbskiej dupie? No i co dalej?
-No dziś na treningu mi to powiedział i jak nazwałam go hipokrytą to chciał mnie uderzyć ale Atanasijevic mu zablokował rękę, a ja durna uciekłam.
-Oj Pauliśka, ty to masz przeboje w tym Bełchatowie.
-Czasem mam ochotę wrócić do tego spokojnego Rzeszowa, by iść z wami na pizzę czy na jakąś imprezę.
-Wpadaj kiedy chcesz. A teraz uciekam bo Piotrek wrócił. Papapa Całuski.
-Papa.
Ola się rozłączyła, a ja się znów rozkleiłam. Nagle rozległo się pukanie do drzwi mojego pokoju.-wejść!-krzyknęłam.  W drzwiach stała Dagmara z Olą Kłosika. Usiadła obok mnie i przez dłuższą chwile milczałyśmy.
-Paulina, Karol mi powiedział o tym co się wydarzyło na treningu. Co się stało? Dlaczego on chciał cię uderzyć?
-Rano, przed wyjazdem do Rzeszowa pokłóciłam się z nim, o to że nie chce by mnie zawoził, bo ma trening. Wybuchła mała awantura. Gdy już byłam tam, to okazało się że jechał za mną i mnie śledził. Zobaczył jak pod uczelnią na przywitanie przytulam Piotrka Nowakowskiego i on śmie twierdzić że go zdradzam!
-No to trochę nie sprawiedliwe. Wygląda tak jakby ci nie ufał.
-To co ja nie mogę mieć przyjaciół? Ma być tak jak on chce?
-Musisz się z nim dogadać, ale oboje musicie ochłonąć pierw.
-Mi jest smutno, że on mi nie ufa.
-Jego poprzednia dziewczyna zostawiła go dla jego przyjaciela, więc trochę się mu nie dziwie. Przemyśl sobie to wszystko i pogadaj z nim.
-Dzięki Ola.
-Nie ma sprawy. Zawsze wiesz gdzie mnie szukać. A teraz ja się będę żegnać.
-Już idziesz?
-Tak, obiecałam Karolowi, że spędzę z nim dzień.
-A no dobra, to uciekaj. Zdzwonimy się jak coś.
-Oczywiście.
Gdy Ola wyszła, to postanowiłam się przebrać w koszule, spodenki oraz trampki i iść do szkoły po młodego Winiarskiego. Gdy już kierowaliśmy się w stronę domu wpadł na pomysł by pograć w piłkę. Nagle przy mnie na ławce siedział Aleks. Zaczęliśmy rozmawiać o całej tej sytuacji z Konstantinem.

Tymczasem w Rzeszowie.
Ignaczakowie postanowili zrobić małego grilla. Zaprosili Piotrka z Olą i Grześka Kosoka. Oczywiście Kosa po drodze zakupił chmielowy napój. Krzysiek jako gospodarz zadbał o każdy detal. Muzyka cały czas leciała z boomboxa. Sebastian porwał Piotrka by pokopać piłkę. Mała Dominika uzupełniała kolorami swoje kolorowanki, przy tym dzielnie pomagały jej Ola i Iwona. Grzesiek rozmawiał z Igłą przy czym pijąc piwko.
-A ty siostrzenicy nie zabierasz od wroga numer jeden czyli z Bełchatowa?
-A co mi do tego. Jest dorosła, ale zawsze znajdzie się dla niej miejsce, a co tak pytasz?
-Nie nic. Po prostu jakoś pusto tu bez niej i jej manii fotografowania wszystkiego czego popadnie.
-Wiesz, jak ci brakuje tego to zawsze mogę ja iść po swój sprzęt.
-O nie Krzysiu, nie ma tak dobrze.
Tymczasem u dziewczyn.
-Iwona, co byś zrobiła gdyby Krzysiek był zazdrosny o twojego przyjaciela.
-Jakoś bym z nim pogadała, a coś się u was złego dzieje?
-Nie, nie u nas. U znajomej. Po prostu na przywitanie się przytuliła z przyjacielem, a jej chłopak wielce zazdrosny.
-Najlepszy rozwiązaniem jest rozmowa.
-No ok, dzięki. Przekaże jej.

Bełchatów kolejny dzień
Z samego rana Karol udał się na trening i w szatni poprosił Cupko na bok. Postanowili zadzwonić do Piotrka, który wyjaśni całą sytuacje Konstantinowi .
-Halo – w słuchawce było słychać zaspany głos Piotrka.
-Siema Piotrek tu Karol, możesz jednej osobie coś wytłumaczyć.
-Ale co? Komu?
-Cupkovicovi. No bo prawie pobił Paulę, sądząc , że ona go zdradza z tobą.
-Ty jaja sobie robisz od rana? Dawaj mi go kurde.
-Tu Konstantin.
-Dobra, no to co chcesz wiedzieć.
-Co cię łączy z Pauliną.
-Nic mnie z nią nie łączy prócz przyjaźni! Ja mam narzeczoną kretynie!
-Spokojnie. Czyli te przytulenie to było tylko na przywitanie?
-Tak, a teraz radze ci ją przeprosić!
-No ok, dzięki za to co powiedziałeś. Strasznie mi głupio.
-Dobra nie pierdziel, tylko ją przeproś.
Chłopaki zaczęli trening, a Paulina w tym czasie siedziała w domu sama z Oliwerem. Ubrałam luźną bluzę i dżinsowe szorty .  Postanowiliśmy pograć w Fife,gdy nagle przerwał nam dzwonek do drzwi. 


1 maja 2013

Siódemka.


Naszą czynność przerwał nam Oli. Odskoczyłam od Konstantina jak oparzona.
-Co chcesz młody? - odezwał się w końcu Cupko.
-No bo chciałem pogadać z tobą Cupko.
-Dobra to ja się ulotnie do reszty.
                                                                       ***
-No co tam chciałeś?
-Bo... no bo .... Co się czuje jak się zakocha?
-Lubisz bardziej tą osobę niż wszystkich innych.
-No bo jest w szkole taka Kornelia. Jest ładna. I ją bardzo lubię.
-No młody gratuluje.
-Nie ma czego. Chciałbym by ona mnie tak lubiła jak ja ją.
-To bądź dla niej miły. Zresztą każda dziewczyna chciałaby mieć syna Winiara za chłopaka.
-Ale nie ona.
-Bądź męski. Zobaczysz wszystko się ułoży.
-Dzięki Konstantin.
                                                                   ***
Dochodziła pierwsza w nocy. Wszyscy powoli się zaczęli rozchodzić. Ja zaś byłam bardzo mocno obejmowana przez Konstantina. Byłam lekko pijana, więc zostałam u niego na noc. Stwierdziłam, ze wstyd wracać w takim stanie przez Bełchatów. Postanowiliśmy, że wszystko posprzątamy jak wstaniemy. -Musimy pogadać.-odparłam.
-A więc słucham.
-Chce pojechać na parę dni do Rzeszowa.
-Musisz? - wyraźnie posmutniał.
-Musze. Zabiorę stamtąd papiery na studia i chce odwiedzić przyjaciół i wujka z ciocią.
-No dobrze. Wiesz że będę tęsknił?
-Ja też.
Przytuliłam się mocno do niego po czym zasnęłam. Rano obudził mnie zapach kawy. Gdy otworzyłam oczy na stole stała kawa z mlekiem i różnego rodzaju kanapki. 
-Paulina zawiozę cię do Rzeszowa.
-Że co? Czy ja się przesłyszałam? Ty już za dużo treningów olałeś przeze mnie! Zostajesz!
-A co ty taka wybuchowa? A może masz tam kogoś?
-Ja jebie! Nie mam nikogo tylko stać mnie na PKS-a! Jak mamy się kłócić to oddaj mi moją brudną koszulkę i wracam do Winiarskich!
-Proszę cię bardzo! Żegnam!
Wychodząc trzasnęłam drzwiami. Szybkim krokiem zmierzałam ku mojemu tymczasowemu lokum. W domu był tylko Michał który powoli zbierał się na trening. Szybko pobiegłam do łazienki by nie dać po sobie poznać że płakałam. Gdy po cichu chciałam się iść przebrać do pokoju nakrył mnie Winiar.
-A pani co tu robi o tak wczesnej porze?
-No wiesz, ja tu podobno tymczasowo mieszkam, a zresztą chce spakować kilka rzeczy i jechać na kilka dni do Rzeszowa.
-Stęskniłaś się?
-I to nawet nie wiesz jak bardzo. Z resztą chce zabrać stamtąd papiery na studia.
-Zwariowałaś? Igła cię zabije, a mnie przy okazji. Studia fotografii w Rzeszowie to jest bajka.
-Wiem, ale pójdę na ta samą uczelnie tyle, że w Łodzi.
Michała zatkało lekko, a ja się udałam do swojego pokoju, by zacząć się pakować. Zadzwoniłam do Oli. Zapytałam jej czy odebrała by mnie z dworca w Rzeszowie. Ta entuzjastycznie się zgodziła. Tylko teraz musiałam znaleźć kogoś kto mnie zawiezie do Łodzi. Mój wybór padł na inną Olę – dziewczynę Karola. Akurat jechała na mały shopping po łódzkiej Manufakturze, więc mogłam się z nią zabrać.  Starałam się nie myśleć o  porannej kłótni z Cupko, lecz wszystko szybko wróciło gdy Ola zatrzymała się na chwile pod Energą by ostrzec Kłosika, że jej rodzice przyjeżdżają. Gdy dotarłyśmy po godzinie do Łodzi to okazało się, że mam jeszcze 3 godziny do autobusu, więc ruszyłam z Aleksandrą na małe zakupy na poprawe humoru. Kupiłam sobie kilka cudownych bransoletek i buty , a Ola kupiła śliczną sukienkę
                                                                                       ***
Trochę nieogarnięty Cupko wpadł do pokoju Aleksa z torbą i zapytał
- Słuchaj mój wierny przyjacielu... Pożyczyłbyś mi samochód? Mój jest w warsztacie, a to sprawa nie cierpiąca zwołki!
- Ale po co ci? Przecież za chwilę jedziemy na trening?
- No błagam cię Aleks... Muszę szybko jechać do Rzeszowa...
- Do Rzeszowa? Do Twierdzy Wroga? Porąbało cię? Po cholere?
- No mam potrzebę... Paulina tam właśnie pojechała.
- I co z tego? Ona ma tam rodzinę, pewnie jakieś sprawy do załatwienia, a MY mamy trening.
- Ale ja wiem... Tylko po prostu, ona dziwnie się zachowała, gdy zaproponowałem, że z nią pojadę.
- Dziwi cię to? Martwi się o ciebie!
- Ja też się o nią martwię! Dajesz te kluczyki czy nie?
- Łap - zrezygnowany Aleks rzucił w jego stronę pęczek kluczy - serce nie sługa, ale ja nie będę cię pocieszał jak będziesz jęczeć, że grzejesz kwadrat rezerwowych.
Konstantin rzucił mu mordercze spojrzenie i zniknął za drzwiami. Szybko ruszył w kierunku Rzeszowa. Może nawet za szybko, bo kilka radarów zdążyło sfotografować srebrnego opla Atanasijevica. Na miejscu Cupko nie wiedział gdzie szukać dziewczyny. Pojechał do domu Ignaczaków, ale dom świecił pustkami. Chłopak nie znał miasta kręcił się chwilę jego ulicami, w końcu zdecydował się jechać na uczelnię Pauliny. Stał chwilę przed głównym wejściem, zastanawiając się nad sensem swojego przyjazdu. Zaczął mieć wyrzuty sumienia i żałował, że tak pochopnie posądził dziewczynę, że coś przed nim ukrywa. Zdecydował wrócić jak najszybciej do Bełchatowa, żeby dziewczyna nie dowiedziała się o jego wyprawie. Wsiadał do samochodu, gdy wszystkie jego wątpliwości rozwiały się. Zobaczył uśmiechniętą Paulinę w objęciach wysokiego bruneta. Zdenerwowany Serb pędem ruszył w bliżej nieokreślonym kierunku.
Paulina usłyszała pisk opon..
- O jakiś wariat chętny oddać narządy.. - puściła szyję chłopaka.
- No nie obrażaj faceta! Może sobie lubi? - uśmiechnął się - Mówi ta co sobie krzywdę robiła... Yyy... przepraszam.
- Piotruś, nie ma za co. Było dawno i nie prawda. Już zmądrzałam.
- Sama czy ktoś ci pomógł...? - zapytał z uśmiechem.
- Ola ci powiedziała? Oj, obiecywała!
- No wiesz... My nie mamy przed sobą tajemnic. Dobrze całuje ten Cupko?
- Na pewno nie lepiej niż ty - w rozmowę wtrąciła się Ola, która właśnie przyszła. Pocałowała swojego chłopaka na przywitanie.
- No Nowakowscy... Dajcie spokój! EJ STOOP. MDLI MNIE.
Wszyscy wybuchnęli śmiechem. Para odwiozła Paulinę na dworzec. Oboje bardzo żałowali, że ich przyjaciółka zmienia uczelnię, jednocześnie życzyli jej szczęścia z nowym chłopakiem. Szczęśliwa Paulina wracała do domu - bo teraz stał się nim dla niej Bełchatów. martwiła się trochę, spięciem z Konstantinem, ale miała nadzieję, że szybko się pogodzą. Wróciła późno, wzięła szybki prysznic i napisała do niego smsa, że przeżyła i jutro mogą się spotkać. Nie przejęła się brakiem odpowiedzi, bo zaraz usnęła.
Rano zmartwiło ją, że Cupko nie dawał żadnych oznak życia. Próbowała się do niego dodzwonić, jednak ten nie odbierał. Zdenerwowana spotkała w drzwiach Winiara.
- Michał, mogłabym się z tobą zabrać na wasz trening? ładnie proszę... Muszę pogadać z Konstantinem.
- Nie ma sprawy - powiedział - ale nie wiem, czy szanowny pan nas zaszczyci swoją obecnością...
- Co to miało znaczyć ? - zapytała zaskoczona Paulina
- No jak to co? Facet olewa kolejne treningi. Cierpliwość trenera się kończy, przemów mu do rozumu. – zamurowało mnie. Jak to Cupka nie było na treningu?
- A przynosi usprawiedliwienia? Mi jak mama wypisze, to nie mam problemów w szkole. - wtrącił się w rozmowę OIi.
- Geniuszu, zwarty i gotowy? - zapytał go ojciec
- Muszę tam iść.... - zapytał znudzony chłopiec
- Pewnie, że musisz. Jazda, do samochodu! Paulina, wsiadasz? - przyjmujący Skry wyrwał dziewczynę z zamyślenia.


_______________________________________________________________________
Witaj maj ♥ Wiem długo czekaliście na kolejny lecz brak weny :( Przepraszam was mocno :( Piszcie w komentarzu co ma sie pojawić w kolejnym rozdziale :) Całuski ♥