24 lipca 2013

Dwudziestka.

Gdy w końcu wyszłam, przy samochodzie czekał na mnie Kacper. Oznajmiłam mu, że część pierwsza zdana bezbłędnie. Na co mnie bardzo mocno przytulił i pogratulował. Po wszystkim upierał się, że zabierze mnie na jakieś ciacho, bo jak twierdził zasłużyłam, ale po moich namowach odwiózł mnie prosto do Bełchatowa. Gdy weszłam do domu, miałam grobową minę. Michał z Dagmarą zaczęli dopytywać, a ja już nie zniosłam tej powagi i krzyknęłam, że zdałam. Na co Oli podbiegł do mnie z duża tabliczką czekolady i szepnął mi do ucha, by rodzice nie słyszeli „od początku w ciebie wierzyłem ciocia i sam za swoje pieniążki kupiłem dla Ciebie” podziękowałam młodemu przytuliłam go i udałam się na górę.
 Wieczorem poszłam na kolacje do Karola i Oli, bo bardzo nalegali bym ich w końcu odwiedziła. Oczywiście dotrzymałam słowa i wzięłam Pawła, jako moją osobę towarzyszącą. Karol śmiał się, że jak się Kosa dowie to mnie albo Pezeta zastrzeli. Trochę mnie to rozbawiło. Zaczęłam zbierać się do wyjścia. Ola krzyczała na chłopaków, że jest tak późno, a ja nie mogę sama wracać, więc Paweł zgłosił się na ochotnika by mnie odwieźć do Winiarskich. Gdy dojechaliśmy pod „mój” dom to podziękowałam mu za podwózkę, a on mi podziękował za to, że go wzięłam. Obiecał zrewanżować się podwójną randką. Przez chwilę zastanawiałam się, z kim miałabym na nią pójść, ale w końcu uznałam, że to nieistotne.
Kolejny dzień. Po zajęciach poszliśmy z Kacprem do fotografa, by wydrukował nam te zdjęcia na projekt. Powiedzieli nam, ze mamy poczekać z około 2 godzin. Ten czas postanowiliśmy poświęcić na to by w końcu coś przekąsić na mieście. Cieszyłam się, że mam takiego znajomego, jakim jest Kacper. Jest bardzo miły. Podczas rozmowy zeszliśmy na temat Poli.
-Zaczyna mnie wkurzać ta laska. – Powiedziałam szczerze.
-Paulina, dla mnie Pola jest bardzo miła i sympatyczna.
-Może, ale ty nie znosisz ględzenia typu „o mój Boże, jaki ten Winiar jest piękny”
- oj no każdy ma jakieś swoje słabości, ona ma siatkarzy. Mogło być gorzej. – Roześmiał się.
- jasne. – Mruknęłam.
-No tak, ale i tak nie zmienię zdania o niej.
-Ta, spoko. Dobra idziemy po te zdjęcia?
-chodź.
Kacper wszedł i wziął zdjęcia i przekazał je mi. Jak on to stwierdził, ze w rękach kobiety będą bezpieczniejsze. Zaśmiałam się. Musieliśmy szybko jechać do Bełchatowa, ponieważ rodzice Kacpra mieli przyjechać odwiedzić swojego pierworodnego syna. Ja wieczór poświęciłam na powtórzenia do egzaminu na prawo jazdy. Kolejnego dnia wybrałam się z Olim na lodowisko. W tym celu ubrałam grube dresy i grubą kurtką sportową. Młody Winiarski zabrał swoje łyżwy, a ja swoje zostawiłam w Rzeszowie, więc będę musiała wypożyczyć na miejscu. Na początku Oli trzymał się mnie za rękę, ponieważ chciał się oswoić z jazdą. W końcu puścił się i pomknął przed siebie. Ja jechałam sobie wolno, lecz jednak po chwili ktoś mnie popchnął i miałam bardzo bliski kontakt z lodem.
-Paulina, żyjesz?
Gdy podniosłam swój wzrok, to moim oczom ukazał się Kacper.
-Żyje, co ty tu robisz? Śledzisz mnie?!
-Nie śledzę, tylko z młodszą siostrą tu przyszedłem pojeździć.
-Aa, no teraz rozumiem.
-No właśnie. Bardzo się potłukłaś?
-Nie, ale lepiej bym zeszła z lodu. Ale co z Olim?
-Ty sobie grzecznie usiądź, a ja się młodym zajmę.
Faktycznie zajął się nim. Widać, że złapali ze sobą wspólny kontakt. Oboje się wygłupiali i cały czas się śmiali. Kacper uczył Oliwiera różnych piruetów. Młody bardzo szybko łapał wszystko. Po ponad godzinie wszyscy zeszli z lodu. Kacper zaprosił nas na gorącą czekoladę do pobliskiej kawiarni. Oli i Karina – siostra Kacpra, świetnie się dogadywali.
-Jak tam przygotowania do egzaminu?
-Dobrze, ale boję się, że go obleję.
-Ciocia nie dołuj się, zdasz na pewno.
-Młody ma rację, przecież wiem jak jeździsz.
-Ale zawsze może mi się trafić jakiś idiota bez humorku.
-To wtedy składasz podanie, o ponowny egzamin.
-Dzięki za pocieszenie.
-Ej ej, prosimy o ładny uśmiech.
Posiedzieliśmy jeszcze trochę w kawiarni. W końcu powoli zaczęło się ściemniać i zaczęliśmy się zbierać do domu. Gdy wróciliśmy, to w drzwiach minęliśmy Michała, który wybierał się na mecz. Wraz z jego synem życzyliśmy mu powodzenia. Ten zaczął się śmiać, byśmy lepiej uważali na ataki Dagmary, bo nie ma za dobrego humoru. Gdy weszliśmy było spokojnie, do czasu, gdy Oli nie zapytał o obiad. Rozdrażnił Dagmarę. Kazałam mu iść szybko przeprosić, ja coś ugotowałam na szybko. Daga się uspokoiła. Zaczęła mówił, że boi się, że nie da sobie rady z drugim dzieckiem. Zaczęłam ją pocieszać, że zawsze może tutaj liczyć na wszystkich.
Kolejne dni mijały dość stresowo. Wielkimi krokami zbliżał się mój dzień sądu ostatecznego, czyli egzamin. Ze strachu ciągle jadłam i jadłam. Pewnie przytyłam ładnych parę kilo. Ale Winiar się w końcu odczepił się z pytaniami, „w kogo ja taka sucha jestem”. Nastał czwartek. Na egzamin poszłam sama. Oczywiście egzaminatorem okazał się brat mojego pana instruktora. Egzamin na szczęście zdany pozytywnie. Choć musiałam jeździć ponad godzinę po mieście. Pierwsze, co zrobiłam wysiadłszy z samochodu to zadzwoniłam do wujka. Strasznie się z tego ucieszył i pogratulował mi. Później zadzwoniłam do Nowakowskich. Ola piszczała z radości i gratulowała mi z 50 razy tak, że biedny Piotrek nie mógł dojść do słowa. Napisałam nawet SMS-a do Grześka, ale ten nic nie odpisał. Zmartwiło mnie to, że od kilku dni nie dzwoni. Zaczynały powoli dręczyć mnie wyrzuty sumienia. Napisałam tez Poli i Kacprowi. Ten drugi postanowił, że w ramach zdanego prawka idziemy w piątek na imprezę. Znów mi się zapowiada imprezowy początek weekendu. Gdy powiedziałam Winiarskim, że zdałam to Misiek chciał mnie przetestować i zobaczyć jak jeżdżę. Dużo nie poszaleliśmy, bo Dagmara była temu przeciwna. Powiedziała, że dopóki nie mam prawka to nie tykam kluczyków, nawet pod opieką Michała. Nie jestem już dzieckiem przecież. Tym bardziej jej dzieckiem.
Nastał piątek. Na uczelni jak to zwykle szału nie było. Umówiliśmy się wszyscy na 20 pod klubem studenckim w Bełchatowie. Gdy wróciłam i szykowałam się w swoim pokoju do pokoju wszedł Oli.
-Ciociu nie tęsknisz za Kosą?
-Skąd to pytanie?
-No, bo już nie jesteś, aż tak uśmiechnięta. No wiem masz tego kolegę, ale Kosa jest fajniejszy.
-Oluś, jak dobrze zwróciłeś uwagę do tylko kolega.
-Ale dla niego się tak malujesz?
-Młody skąd ci to przyszło na myśl? Maluje się by jakoś ładnie wyglądać wśród ludzi.
-Ale ty i bez tego jesteś ładna.
-Oj tam młody przesadzasz.
-Nie przesadzam i nie będę ci przeszkadzał. Miłej zabawy.
Gdy umalowałam się i uszykowała ruszyłam w stronę umówionego miejsca. Już czekała Pola i kilku znajomych. Po chwili pojawił się Kacper. Wchodząc do klubu był tylko jeden cel, a mianowicie dobrze się bawić. Kacper nie odstępował nas na krok. Moim oczom przy barze ukazał się Aleks z jakąś dziewczyną. Pomachałam mu z daleka, a ten wyszczerzył swoje ząbki.
Oczami Poli.
                Kiedy weszliśmy do tego nowego klubu w Bełchatowie chciałam się tylko dobrze bawić? Jednak już od drzwi zobaczyłam siedzącego przy barze Aleksa. Nie był sam. Siedziała przy nim długonoga roześmiana blondynka, a on obejmował ją czule… byłam w lekkim szoku. Przecież miał być gejem… co to z dziewczyna?? Czyżby Aleks mnie oszukał?? Może jednak nie był gejem… achhh idiotko coś ty myślała, że taki facet, jak Atanasijević mógłby być pedałem?? – Ganiłam samą siebie…
Chciałam przejść obok nich spokojnie, nawet Paulina szepnęła mi do ucha, że lepiej, żebym do nich nie podchodziła… nie chciałam jej znowu zawieść, ale poczułam się urażona. Nie mogłam tak tego zostawić. Jeżeli Alek mnie nie chciał mógł mi o tym powiedzieć, a nie pogrywać sobie w ten sposób. Musiałam coś zrobić… w tej chwili jeszcze nie wiedziałam co, ale na pewno coś wymyślę.


Oczami Aleksa.
                Co też mi strzeliło do głowy, że zabrałem Ewę do klubu w Bełchatowie? To, że była tu Paulina to nic. Wiedziałem, że nie powie nic głupiego mojej nowej dziewczynie, ale była tu też ta jej koleżanka. Przestraszyłem się, że narobi mi obciachu. Z Ewą byłem od dwóch tygodni, czyli to dopiero początki znajomości. Może i nie była jakoś bardzo inteligentna… w jej przypadku żarty o blondynkach były trafione, ale była ode mnie starsza jakieś 6 lat… zawsze byłem takich ciekaw, w dodatku miła, ładna, a do tego nie postrzega mnie przez pryzmat znanego siatkarza. O dziwo dobrze się dogadywaliśmy, a, ja cały czas rzucałem żarcikami, a ona śmiała się słodko. Siedzieliśmy przy barze i piliśmy drinki, a ja obejmowałem ją w pasie, kiedy dostrzegłem, że w naszą stronę zmierza Pola.
- pójdziemy zatańczyć? – Chciałem uciec przed tą natrętną dziewuchą.
- a może przy następnej piosence? Skończymy drinki, a ja chętnie zmienię lokal. – Wymruczała mi do ucha… aż poczułem mrowienie w kroczu. Oj tak ta dziewczyna na mnie działała.
Chciałem zaprotestować, ale było już za późno. Pojawiła się przy nas Pola.
Oczami Poli.
- cześć Alek – zaświergotałam radośnie, co wymagało ode mnie dużego zaangażowania… swoją drogą zawsze mnie dziwiło, że ci wszyscy ludzie nie widzą, że ja tylko udaję idiotkę. Wiem, że to głupie, ale mogłam na tym zwykle dużo zyskać. Zapytacie co takiego? Odpowiedź jest prosta większość osób uważała mnie za niegroźną… co prawda siatkarze byli do mnie uprzedzeni. To prawda lubiłam ich… ale nie bardziej niż zwykłych mężczyzn. Bawiąc się w … jak wy to nazywacie? Hotkę… miałam bardzo dużo ubawu. W duchu śmiałam się z Konstantina, który był tak beznadziejnie zakochany w Pauli, że prosił mnie, żebym pomogła mu wzbudzić wtedy w „Buenos Aires” w tej dziewczynie zazdrość. Po to były te wszystkie tańce, moje przymilanie się do niego i w końcu pocałunek. Mówiłam Cupko, że nic z tego nie wyjdzie, że Paulina się o tą akcję obrazi, ale on brnął w zaparte. Nalegał, żebym zadzwoniła do niej z żalami, że mnie olał… zawsze umiałam manipulować ludźmi… ćwiczyłam się w tym od dziecka, więc nie trudnym zadaniem było udawanie „porzuconej – cierpiącej”. Wiedziałam, że Paulina myślała, że Cupko mnie przeleciał… prawda była całkiem inna… nawet nie próbował. Po tym, jak jego miłość wyszła z Buenos zamówił taksówkę i odwiózł mnie, a później sam pojechał do domu. Wiem, że byłam podła wobec Pauli, ale wkurzało mnie to jej wieczne niezadowolenie z życia… mogła mieć każdego faceta, jakiego zapragnęłaby, ale po prostu nie umiała się zdecydować… w dodatku teraz na ćwiczeniach u Wereszczyńskiego była w parze z Kacprem… muszę przyznać lubiłam tego chłopaka od samego początku, chciałam nawet spróbować się do niego zbliżyć, ale teraz była to misja z zakresu tych niemożliwych… kolejny był w Paulinę wpatrzony jak w obrazek… teraz nie mogłam już nic na to poradzić. Miałam nadzieję, że tym razem Paula w końcu zdecyduje który facet jest dla niej tym najważniejszym. Wiedziałam, że nadal czuje coś do Cupko… teraz Kacper, a przecież był jeszcze ten rzeszowiak o którym mówił Konstantin… wróćmy jednak do Aleksa.
Był chyba trochę zdziwiony tym, że do nich podeszłam. Jak na zawołanie zdjął rękę z talii blondyny i przywitał się ze mną suchym cześć. Mnie natomiast uśmiech nie schodził z ust… wbrew pozorom nie chciałam robić Alkowi awantury miły był z niego chłopak.
- gdzie masz Karolka?
- eee Kłosa?
- no tak twojego kolegę. – Wyjątkowo zaakcentowałam ostatnie słowo.
- został z Olką w domu… no wiesz to w końcu jego dziewczyna.
- ahh no tak. Nie przedstawisz mi swojej towarzyszki? – Zapytałam jak gdyby nigdy nic.
W końcu blondyna zwróciła na nas swoją uwagę, uśmiechała się triumfalnie.
- to Ewa… moja eee… koleżanka. – Alek się wahał, a blondynie mina się skwasiła.
- Pola – uśmiechnęłam się do niej podając jej rękę.
- Ewa, jestem jego dziewczyną. – Uścisnęła mi dłoń i udawała, że nic się nie stało.
- Alek masz dziewczynę? Jak to?
- Możesz na słówko Pola? – Wyraźnie chciał mnie odciągnąć od blondyny.
- Daj spokój Aluś. Nie powiedziałeś Ewie?
- O czym?? – Spytała w końcu jego towarzyszka.
- Alek jest gejem.
I Atanasijević i blondyna byli zszokowani. Ona chyba trochę bardziej.
- Rozumiem, że też sprawdzasz, czy jesteś Bi? – Wiem byłam podła, zachowywałam się jak suka, ale po tym, jak mnie potraktował ten Serb nie mogłam inaczej.
- Ewa to nie tak. – Tłumaczył się Alek.
- Już wszystko wiem, wszystko rozumiem… jestem dla ciebie eksponatem? Sprawdzasz, czy przy kobietach też ci dyga? – Szydziła. – Jesteś taki jak wszyscy faceci, ale jeszcze gorszy… mogłeś chociaż od razu powiedzieć a nie robić ze mnie idiotkę. Nie pokazuj mi się więcej na oczy szczeniaku. – Wyglądała jakby chciała odejść, ale przez chwilę się zawahała i w końcu uderzyła zdezorientowanego Serba w twarz i wybiegła z lokalu.
- no i widzisz co narobiłaś? – Alek był wyraźnie zły.
- chciałeś ją tak oszukiwać? – Czekałam aż się przyzna, że mnie też oszukał.
- nie jestem gejem idiotko. – Wysyczał.
- wiem. – Wyszczerzyłam się. – Nie jestem aż tak głupia, na jaką wyglądam. Czemu za nią nie biegniesz?
- chyba nie warto…
- że co proszę?
- to co słyszysz. Napijesz się czegoś?
- tak, jasne.
Butelkę wódki później rozmawialiśmy z Alkiem jak starzy znajomi. On wyraźnie się rozluźnił, a ja w końcu nikogo nie udawałam.
- Paula mówiła, że mam na ciebie uważać. – śmiał się było słychać, że jest już wstawiony.
- nie dziwię jej się, pamiętaj, że nadal mogę cię jeszcze uwieść.
- nie zrobiłabyś tego, a poza tym, ja jestem oporny, na kobiet czar, prawda? – Objął mnie z uśmiechem, ale wiedziałam, że to tylko przyjacielski uścisk. Wcześniej wszystko sobie wyjaśniliśmy, a poza tym doszłam do wniosku, że to facet nie dla mnie. Rozmawiało się milo, ale nie ciągnęło mnie do niego jakoś szczególnie bardziej niż do innych mężczyzn.
- tak, tak pamiętam. – Roześmiałam się. – A poza tym pamiętaj, że ja to tylko oczy Winiara lubię. – Zażartowałam.
- no co ty, ty tak naprawdę?? – Mówił zupełnie poważnie.
- oj tam oczy ma ładne, ale dla mnie jest trochę za stary. – Roześmiałam się.
- no to po co to wszystko?
- jak to po co? Dla śmiechu, ale nie mów Pauli, co? Bo będzie na mnie zła.
- eeee a o czym? – Roześmiał się, co było bardzo zaraźliwe. Resztę wieczoru spędziliśmy dołączając do moich znajomych z uczelni i upijając się jeszcze bardziej.

Oczami Pauliny.

Ten wieczór mijał naprawdę bardzo miło. Kacper ciągle proponował mi drinki, na kilka się nawet zgodziłam, więc troszkę mi już w głowie zaszumiało. Niepokoiłam się gdzie zniknęła Pola, ale jak zobaczyłam nie było również Aleksa i jego dziewczyny. Postanowiłam się jednak dziś nimi nie przejmować, w końcu miałam się dobrze bawić. Kiedy akurat rozmawiałam ze znajomymi z grupy z głośników w klubie rozbrzmiała wolna piosenka. Zaraz pojawił się obok mnie Kacper proponując taniec. Oczywiście się zgodziłam. Na parkiecie, kiedy chłopak mnie objął poczułam się w jego ramionach zadziwiająco miło, jakby nigdzie indziej nie było w tej chwili moje miejsce. Poruszaliśmy się powoli w rytm muzyki, a Kacper dotknął mojej twarzy i skierował ją tak, żebym na niego popatrzyła. Spojrzał mi w oczy a ja odwzajemniłam spojrzenie. Chwila była magiczna. Nawet nie wiem kiedy poczułam na swoich wargach usta Kacpra. Oddałam pocałunek. Obejmując się mocniej oddaliśmy się namiętnej pieszczocie.
___
Wiem, ostatnio rzadko dodaje, ponieważ moja wena pojechała sobie na wakacje :( będę pewnie rzadziej pisała, ale mam nadzieje, że mnie nie opuścicie :) Iś.♥

15 lipca 2013

dziewiętnastka.

Umówiwszy się z Kacprem wyłączyłam laptopa i przebrałam się. Gdy zeszłam na dół złapała mnie Dagmara. Powiedziała, że Grzesiek nie chciał, żeby tak wyszło, a ja nie powinnam się na niego obrażać. Trochę zrobiło mi się głupio, bo fakt mogło być gorzej, ale i tak byłam wkurzona. Rozmowę przerwało nam przybycie Kacpra. Udaliśmy się do „Buenos” na piwo. Mój towarzysz oczywiście jak zawsze był bardzo miły, a w tej koszuli w kratę i z nastroszonymi włosami wyglądał naprawdę przystojnie. Temat szybko zszedł na mecz, a kiedy mu opowiedziałam o jego przebiegu (oczywiście nie wspomniałam ani o Kosoku ani o Cupko) padło pytanie, dlaczego nie wyszłam z hali wraz z Polą, wykręciłam się tym, że musiałam pomóc Dagmarze.  Uwierzył. Naszą rozmowę przerwał telefon. Dzwonił Kosa. Nie chciałam z nim rozmawiać. Kilka razy jeszcze Grzesiek wybierał mój numer, ale nie reagowałam. Po jakiś 20 minutach zadzwonił Cichy. Tym razem odebrałam.
-Słucham. – warknęłam bo wiedziałam, co Piotrek powie.
-Paulina, nie bądź zła na Grześka. Każdy by wyszedł z równowagi. – tak jak się spodziewałam.
-Piotrek nie broń go.
-Młoda, on to zrobił z miłości do ciebie. Nie odtrącaj go.
-Musze ochłonąć po tej akcji.
- No dobra, nie myśl, że staję po jego stronie po prostu ładna z was para.
- Żadna para. – warknęłam.
- Nie złość się. Wiesz co miałem a myśli. – Usprawiedliwiał się Pit.
- Dobra daj spokój. – chciałam go spławić.
-A jak ty się czujesz w ogóle? – nie ustępował.
-A w miarę dobrze, najważniejsze, że choroba ustąpiła.
-A, kiedy będziesz w Rzeszowie?
-Nie prędko pewnie, wiesz studia i w ogóle. Może na święta dopiero.
- Szkoda, Ola za tobą tęskni, bo nie ma, z kim wieczorkami poplotkować.
-Nadrobię to z nią, przekaż jej to.
-Jasne, spoko. To do zobaczenia kiedyś tam.
-No papa. – pożegnałam się.
Gdy się rozłączyłam na stoliku stało już piwo. Kacper oczywiście chciał się założyć o to, kto szybciej wypije piwo. Faceci… stawką zakładu miało być dowolne wyzwanie w ramach zdrowego rozsądku. Niestety kolega wygrał ze mną o kilka sekund.
- no dobra czego żądasz? – zażartowałam
- hmm – udał, ze się zastanawia. – to za proste… to za łatwe… to bez sensu. – wyliczał zapewne w myślach wyzwania.
- szybciej, szybciej bo zaraz sobie pójdę. – drażniłam się z nim.
- już wiem. – wyglądał na zadowolonego i wskazał palcem na swój policzek.
- ejjj no nie za dużo byś chciał? – zaoponowałam.
- mogłem sobie zażyczyć w usta. – wypomniał mi ze śmiechem.
- no dooobra. - dałam mu buziaka w policzek i udałam obrażoną… swoją drogą dobrze mi to ostatnio wychodziło, uśmiechnęłam się w myślach.  
Zamówiliśmy coś do jedzenia, bo byłam strasznie głodna, w końcu ostatni raz jadłam jeszcze przed wyjściem a mecz. Kacper był świetnym towarzyszem –  cały czas mnie rozśmieszał. Dobrze się z nim bawiłam. Nie zauważyłam nawet kiedy zrobiła się 21, a obiecałam młodemu Winiarskiemu, że się z nim pobawię. Zaczęliśmy więc się zbierać. Gdy chciałam wyjąć portfel Kacper mnie powstrzymał i sam zapłacił za wszystko, a gdy skierowałam swe kroki ku wyjściu niespodziewanie przerzucił mnie przez ramię i wyniósł na zewnątrz. Śmiałam się jak opętana.
Kacper odprowadził mnie pod sam dom, podziękowałam za mile spędzone popołudnie. Teraz to on chciał mi dać buziaka w policzek, jednak wyszedł Michał pod pretekstem wyrzucenia śmieci.  Kacper się słodko uśmiechnął i rzucił zwykłe cześć. Resztę wieczoru spędziłam na zabawie z Olim, całkiem zapomniałam o telefonie, który został w pokoju. Kiedy przyszłam zobaczyłam 5 nieodebranych połączeń 2 od Kosy, 2 od Poli i jedno od Cupko, wszystkie zignorowałam i poszłam spać.
Na drugi dzień z samego rana dostałam telefon. Oczywiście była to Pola. Załamana, zaczęła płakać, dlaczego tak fajny chłopak jak Aleks jest gejem i czemu jej nie powiedziałam. Odpowiedziałam, że po prostu nie pozwolił mówić tego wszystkim wkoło.  Próbowałam powstrzymywać się od śmiechu słysząc z jakim przejęciem mówila o całej sytuacji. Na koniec powiedziała, że daje sobie spokój z siatkarzami. Tym to już kompletnie zaskoczyła, nie spodziewałam się tego, że po takiej sprawie da sobie spokój. Prawdę mówiąc jednak nie za bardzo wierzyłam w ta przemianę. Po tym, gdy się rozłączyła do pokoju wleciał Oli i zaczął krzyczeć, że jest dużo śniegu i że chce iść na dwór lepić bałwana i iść na sanki. Ja leniwie przekręciłam się na drugi bok i udałam, że śpię.  Jednak Oli poskarżył się tacie, a ten zwalił mnie z lóżka. No co za mendy. Szybko poszłam się ubrać i naskarżyłam Dagmarze na jej męża. Ta zaczęła się śmiać tylko. Ubrałam się ciepło i poszłam z młodym lepić bałwana.
Oczami Grześka.
                Cały sobotni wieczór żałowałem całego tego spięcia z Cupkovicem… nie dość, że Paulina się obraziła to jeszcze byłem wykluczony z gry aż do końca grudnia. I co miałem teraz robić siedzieć z założonymi rękami (i nogą w usztywniaczu)? Cały poprzedni wieczór wydzwaniałem więc do Pauli z nadzieją, że w końcu odbierze i pozwoli mi się wytłumaczyć. Szczerze mówiąc byłem już na nią trochę wkurzony, że nie daje mi szansy. Zachowywała się trochę jak zbuntowana nastolatka… naprawdę miałem pozwolić, żeby ten pacan Cupko wyzywał ją od łatwych i chwalił się ile to razy ją zaliczył? Na samą myśl czułem się z tym źle. Musiałem zareagować… no dobrze… byłem trochę porywczy, ale taki już jestem jak mi na kimś zależy… Muszę jednak przyznać, że gdybym jeszcze raz miał okazję dojść do tego Serba, to bez zastanowienia dałbym mu w mordę i to z dużą satysfakcją.
Rozmyślania przerwał mi sygnał telefonu, spojrzałem na wyświetlacz. Dzwonił Nowakowski
- cześć stary. – odezwał się jeszcze zanim zdążyłem powiedzieć choćby słowo.
- no co tam? – zapytałem.
- no wiesz Grzesiek, co tydzień wpadasz do nas na niedzielny obiad, więc pomyślałem, ze skoro jesteś jakby trochę sztywny – roześmiał się – to wpadniemy do ciebie z Olą. Weźmiemy obiad i dotrzymamy ci towarzystwa.
- Piotrek… tego się po tobie nie spodziewałem. – roześmiałem się.
- no już nie bierz mnie za takiego samarytanina. Co to ja PCK jestem? – śmiał się z własnego żartu. – to nie mój pomysł tylko Oli, wiesz jaka jest. – tłumaczył się ze śmiechem chociaż wiedziałem, że też  się o mnie martwi.
- dobra, wpadajcie do mnie o której chcecie.
- okej. Za pół godziny będziemy. – rozłączył się.
W oczekiwaniu na gości uprzątnąłem mieszkanie. Nie ma co ukrywać, brakował  w nim kobiecej reki, jednak żyłem sobie tu bardzo wygodnie, więc nie mogłem narzekać. Kiedy skończyłem porządkować mieszkanie pokuśtykałem do drzwi, żeby powitać przybyłych właśnie Nowakowskich. Podałem Piotrkowi rękę, a Olę pocałowałem w policzek. Dziewczyna Pita to prawdziwy skarb mądra, piękna, a do tego świetna przyjaciółka. Zaraz poszła do kuchni rozpakować obiad a ja z Cichym poszliśmy do salonu.
- no i co Grzesiu? Jakieś wieści od panny Ignaczak? – zapytał Piotrek siadając na kanapie.
- żadnych, nie odbiera, nie odpisuje na wiadomości… nic dosłownie.
- no jest trochę zła, ale na pewno jej przejdzie. – poklepał mnie po ramieniu.
- mówicie o Pauli? – zainteresowała się wchodząca właśnie do salonu Ola.
- obraziła się i nie chce naszego Kosoczka znać. – powiedział Nowakowski.
- dajcie spokój znam ją. To nie będzie trwać długo. Dzwoń Grzesiek, w końcu odbierze . – motywowała mnie Olka.
- nie będę robił z siebie idioty. Ona nie chce ze mną rozmawiać. Mam tego dosyć, czemu ciągle to ja mam być tym, który się stara i przeprasza, niech to ona wykaże inicjatywę. A poza tym trochę nie rozumiem czemu jest taka zła. Pit, słyszałeś co ten idiota mówił o Pauli sam byś wybuchnął gdyby ktoś coś takiego na Olę wygadywał. – powiedziałem co myślę.
- ale Grzesiu… - zaczęła Ola ale Piotrek nie dał jej skończyć.
- masz rację, gdybym usłyszał coś takiego o mojej narzeczonej, to bym chyba delikwentowi jaja urwał. – Piotrek się uruchomił.
- oj daj spokój. – szturchnęła go Ola. – a ty Grzesiu nie zrób błędu. Paulina może pomyśleć, że ci na niej nie zależy.
- przecież już jej mówiłem jaka jest dla mnie ważna… ale muszę dać jej spokój.  
- twoja decyzja. Mam nadzieję, że nie pchniesz jej tym w ramiona Cupko. – zauważyła Ola.
- kto byłby tak głupi, żeby po tym wszystkim chcieć nadal jego towarzystwa? – burknąłem.
- każda kobieta… - mruknął Nowakowski, za co oberwał od Oli, ale wszyscy wybuchnęliśmy gromkim śmiechem.
Oczami Pauliny.
Nastał poniedziałek, czyli kolejny dzień zajęć. Okazało się, że nasz pan profesor wymyślił jakiś projekt fotograficzny który mielismy realizować w parach. Tematyka była dowolna, ale ja oczywiście wybrałam siatkarską, a pan Wereszczyński dobrał mi w parę Kacpra, który z chęcią na mój pomysł przystał. Szczerze? Lepsze to niż marudząca Pola. Po zajęciach poszłam z moim towarzyszem do kawiarni by omówić plan projektu. Ja zaproponowałam, ze mogę zadzwonić i zapytać o zgodę małżonki Wlazłego czy będziemy mogli wejść na trening i pocykać im zdjęcia i czy dostaniemy akredytacje na najbliższy mecz. Ten był w szoku i cały czas dopytywał skąd mam takie znajomości. Zaczęłam się śmiać, że to moja słodka tajemnica. Wyszłam na chwile przed kawiarnie by skontaktować się z Pauliną. Bez problemu się zgodziła i dodała, żebyśmy najlepiej jutro przyszli, wtedy wszystko będzie gotowe, dostaniemy akredytacje i możliwość fotografowania treningu. Wróciłam do środka. Kacper ślamazarnie jadł swój kawałek sernika, za którym ja nie przepadam. Zmieniliśmy temat Kacper w końcu się otworzył i w końcu powiedział mi coś o swoim życiu uczuciowym, że od dłuższego czasu czuje się samotny, mimo, że ma wielu przyjaciół. Po prostu brakowało mu miłości. Zaczęłam go pocieszać, że jeszcze znajdzie swoją drugą połówkę i żeby nie martwił się na zapas. Na te słowa powiedział, że ma już na oku pewną piękną dziewczynę, ale nie powie mi na ten temat nic więcej. Postanowiłam nie dopytywać, żeby nie wyjść na nietaktowną. Zaczęliśmy się zbierać, za pół godziny miałam jazdę. Kacper postanowił iść ze mną i obiecał, że później odwiezie mnie do domu, bym nie marzła na dworcu. Kochany chłopak. Jego zachowanie strasznie przypomina mi Kosę jest taki miły i opiekuńczy.
 Po skończonych jazdach udaliśmy się do Bełchatowa. Kacper widział jak prowadzę „elkę” i cały czas mnie komplementował, że jestem świetnym kierowcą. Czułam, że oblewam się rumieńcem. Dał mi nawet poprowadzić swoje auto, czym sprawił mi dużą radość. Gdy dojechaliśmy pod mój dom, podziękował mi za mile spędzone popołudnie, a ja pocałowałam go w policzek. Widać było, że wprowadziłam go tym w zdziwienie, ale na jego twarzy zaraz pojawi się uśmiech.
Weszłam do domu, była cisza. Obeszłam wszystkie pomieszczenia i nikogo nie było. Jedynie kartka na lodówce „Ja jestem na badaniach, a Michał na treningu. Oli jest ze mną, więc się nie martw. Obiad jest w lodówce. Wystarczy podgrzać.” Wstawiłam do mikrofalówki zapiekankę ziemniaczaną i postanowiłam naładować mój aparat na jutro. Po tym poszłam do salonu obejrzeć wiadomości. Mówili o świetnej passie drużyny z Rzeszowa, aż mi się przypomniał Grzesiek. Spojrzałam na telefon, żadnych połączeń ani wiadomości. Zasnęłam na kanapie. Obudziła mnie Dagmara. Powiedziała, żebym się położyła, bo wyglądam na strasznie zmęczoną. Faktycznie nie czułam się najlepiej, a chciałabym być w pełni sił na jutrzejszy dzień. Napisałam jeszcze Kacprowi SMS-a, żeby czekał na mnie pod halą o 9.30. Odpisał, że na pewno będzie czekał ze swoim sprzętem. Rano obudziłam się bardzo wypoczęta, gdy zeszłam do kuchni Michał zajadał się kanapkami na śniadanie. Oznajmiłam mu, że dziś wpadam do nich na trening by wykonać zdjęcia na zaliczenie projektu, z entuzjazmem dodałam, iż projektu nie wykonuję z Polą. Ten zrobił smutną minę i powiedział, że szkoda iż nie zobaczy swojej ulubionej fanki i zaczął się śmiać na głos. Udaliśmy się razem na trening. Pod halą czekał już na mnie Kacper. Gdy weszliśmy do środka Cupko jak to on zaczął się mi dziwnie przyglądać. Karol na boisku zamiast grac udawał modelkę przed aparatem, za co oberwał z piłki od Maćka Muzaja. Śmiechu było co nie miara.
Razem z Kacprem wykonaliśmy ok. 500 zdjęć. Z tego musimy później wybrać kilka najlepszych i je wywołać. Gdy Kacper pojechał, to przysiedli się do mnie Karollo i Zati.
-Słyszeliśmy o tym, że pokłóciłaś się z Grześkiem. To prawda? – dopytywali.
-Tak, mógł nie odpowiedać na chamskie zaczepki tej serbskiej łajzy i było by ok. – mruknęłam.
-A ten chłopak to kto? – Zati wskazał na niego brodą.
-Kolega z uczelni. Razem robimy prace na projekt.
-Wiesz, bo jak się Kosoczek dowie, to z zazdrości oszaleje.
-To nie mam prawa mieć kolegów?
-Oczywiście, że masz. Nie złość się księżniczko. – roześmiał się Karol.
-No to właśnie.
-A w ogóle może wpadniesz do mnie i Oli na kolacje. – zaproponował.
- ejjj to jeszcze mnie zaproście. – zgłaszał się Zati.
- spadaj PeZet, ciebie nie lubimy. – roześmiał się Kłosik.
-Zobaczę. Dam ci znać jak coś Karol. A ciebie wezmę jako osobę towarzyszącą. – puściłam Pwlowi oczko.
-Ok., to się zgadamy.
Gdy Karollo i Zati odeszli przyszedł Michał. Kiedy wsiedliśmy do samochodu, zaczął się mnie wypytywać co to za chłopak i w ogóle. Odpowiedziałam to samo co chłopakom chwilę wcześniej. Michał tylko się uśmiechnął i powiedział bym nie zraniła uczuć Grześka. Gdy dojechaliśmy Dagmara była w świetnym humorze. Kazała nam wszystkim usiąść wygodnie i oznajmiła świetne wieści. Okazało się na badaniach USG, że płód rozwija się prawidłowo, a Winiarscy będą mieli córkę. Michał był niesamowicie szczęśliwy, dostrzegłam nawet w jego oczach zaczątki łez. Wyściskałam ich oboje i udałam się do siebie by im nie przeszkadzać. W telefonie miałam kilka nieodczytanych wiadomości. Pierwsza z nich była od Poli „Zazdroszczę ci że współpracujesz w projekcie z panem NajwiekszeCiachozNaszegoRoku. Mam nadzieje, że wyjdzie wam z tego coś więcej, niż tylko projekt. Całuski.” Grrr! Odpisałam jej jednak, że ona tez nie trafiła najgorzej, w końcu była w parze z bardzo sympatycznym intelektualistą Szymkiem.  Odpisawszy zaczęłam odczytywać dalej. Kolejna wiadomość była od przyszłej pani Nowakowskiej. „Kochana, Grzesiek to świetny facet, przez jedną głupią kłótnię nie zaprzepaść tego związku”. Związku?! O jakim związku ona mówi. Posmutniałam trochę i obiecałam sobie, że kolejny telefon od Grzesia dobiorę. Gdy zeszłam na dół zrobić sobie herbatę, Michał i Daga szukali w Internecie mebelków dla ich przyszłej małej księżniczki. Już zastanawiali się ponoć nawet nad imieniem.
Środa minęła nudno. Kacper przesłał mi zdjęcia które chciał, aby znalazły się w projekcie, za to ja wysłałam mu te które podobają się mnie. Zbankrutujemy, ale warto się poświęcić, bo ta ocena będzie jako końcowa na semestr. W końcu nastał czwartek i mój egzamin. Strasznie się bałam i stresowałam, jak szłam do WORDU. Gdy weszłam do sali to strach minął i szybko napisałam swój egzamin. Jak się okazało, nie popełniłam żadnego błędu. Bardzo się z tego powodu się cieszyłam, poszłam się więc zapisać na kolejny egzamin tym razem praktyczny. Termin miałam za tydzień o tej samej porze. Strasznie się bałam, ale jak już powiedziałam A to i powiem B.

Nie jest to forma szantażu jednak postanowiłam sprawdzić po raz kolejnywaszą obecność, a więc każdego kto przeczytał chociaż jedno słowo proszę o zostawienie komentarza. Nie musi tu byś jakaś wypowiedź czy od razu nie wiadomo co. Wystarczy  że pokażecie, że czytacie. Was nic to nie kosztuje a ja będę wiedziała czy dalej pisać i czy przede wszystkim MAM DLA KOGO. Minimum 10 komentarzy (nawet z anonima, jeśli wolicie) chyba dacie radę? :)

10 lipca 2013

osiemnastka.

Tydzień minął dość spokojnie. Na zajęciach zaczął przysiadać się do mnie Kacper, ponieważ Pola się cały tydzień źle czuła. Cały czas się do mnie przymilał, a to zapraszał na kawę czy odprowadzał mnie jak miałam jazdy. Nie powiem czułam się z tym miło, a już na pewno był lepszym towarzystwem niż Pola, toteż nie miałam mu tego, co robił za złe. Nie wysyłał tez w moja stronę żadnych sygnałów jakobym się mu podobała, albo jakby chciał, żeby było między nami cos więcej. Po prostu zachowywał się jak kumpel.
W piątek po ostatniej jeździe zapisałam się już na egzamin teoretyczny. Termin mam za tydzień w czwartek o 9 rano. Dobrze, że tak szybko, nie będę się tak stresować. Jazdy szły mi, coraz lepiej. Mój instruktor śmiał się, że już teraz powinnam zdawać egzamin. A ja po prostu już dawno przyuczałam się jeździć autem. Jeszcze w Rzeszowie uczył mnie tego wujek, więc teraz musiałam sobie to wszystko przypomnieć.  Po powrocie z Łodzi pojechałam po zakupy by zrobić małemu Winiarskiemu tort z okazji jego 7 urodzin. Może nie miałam zdolności cukierniczych, ale tort wyszedł w miarę dobrze... Od czego jest Internet. Tam można znaleźć chyba przepis na każdą zachciankę. Oli już od dawna mówił, że chce tęczowy tort, więc spełniłam jego marzenie. Na szczęście jest piątek, nie będę musiała robić za nianię, ale posiedzę z nimi chwilę, ponieważ sama chce zobaczyć jak chłopczyk zdmuchuje 7 świeczek na torcie i zachwyca się prezentami.
Oczami Grześka.
Jak na tę porę roku w Rzeszowie było w miarę ciepło. Chciałem zrobić Paulinie niespodziankę i już dziś wyjechać do Bełchatowa, by spędzić z nią dzień. Musiałem pójść i zapytać prezesa o zgodę na wcześniejszy wyjazd. Gdy po treningu wszedłem do jego biura to miałem trochę stresa, ale wiedziałem, że jest z niego równy facet, najwyżej się nie zgodzi i zobaczę się z Paulą trochę później.
-Witam panie prezesie, mam takie pytanie do pana?
-Słucham cię Kosa.
-No, bo czy byłaby taka możliwość bym mógł jechać wcześniej, znaczy zaraz nawet do Bełchatowa?
-A, jaki jest konkretny powód wcześniejszego wyjazdu? Jakaś dziewczyna?
-Tak, zgadł pan. Chodzi o pewną dziewczynę. Chce jej zrobić niespodziankę.
- A trener Kowal? Rozmawiałeś z nim?
- Tak. Trener zgodził się, żebym jechał nawet i wczoraj, ale wolałem najpierw spytać o zgodę pana prezesie, żeby nie było żadnych problemów.
-Jedź i szczęścia ci życzę z tą dziewczyną, ale jak w Bełchatowie się nie spiszesz, to na więcej razy zapomnij. – Uśmiechnął się półżartem półserio.
- Dziękuję, dziękuję prezesie, a na meczu dam z siebie wszystko. – Przysięgłem.
Ucieszyłem się, gdy prezes się zgodził. Teraz tylko się spakować i w drogę.
Na początku nie miałem wobec Pauliny poważnych planów. Znaliśmy się jeszcze w Rzeszowie. Zresztą dziwne, gdybyśmy się nie znali… bywałem u naszego Krzysia, od kiedy przeprowadziłem się do Rzeszowa. Wprowadził mnie wtedy do drużyny i pomógł mi się odnaleźć w mieście. Co prawda wtedy widywałem Paulę bardzo rzadko i była jeszcze podlotkiem. Ile ona miała wtedy lat? 16? Może 17.  Ja też byłem wtedy dzieciak i nie zwróciłem na nią większej uwagi. Zresztą sam Krzysiu mi powiedział, że jeżeli zbliżę się do jego siostrzenicy to mi „nogi z dupy powyrywa” – cytując. Niejako pozwolił mi na to dopiero, kiedy się dowiedział, że Paulina z kimś „romansuje” przez Internet… jak się później okazało był to Cupko. Według Krzysia miałem jej z głowy wybić tego Serba, a ona dzięki temu wróciłaby powrotem do Rzeszowa. Od tego się przecież zaczęło na imprezie. Po to zabrał mnie do Winiarskich Igła. Niby na urodziny Winiara, ale przecież mnie nikt nie zapraszał. Od początku byłem do planu Igły nastawiony sceptycznie, ale się zgodziłem pamiętając ile razy Krzysiek mi pomógł. Nigdy nie był ze mnie „typowy podrywacz”, nie miałem nawet szczególnie dużego doświadczenia w tej dziedzinie. „Poderwanie” panny Ignaczak nie było niczym trudnym, w końcu była z tym całym Cupkovicem pokłócona. Trzeba przyznać, że zrobiła się z niej niezła laska… a może po prostu ja na nią wtedy inaczej spojrzałem… kto to wie. Tego samego dnia nie wiedziałem nawet, czy będę z nią tę znajomość kontynuował. Rozmawiałem wtedy z tym młodym przyjacielem Cupko – Alkiem coś tam do mnie sapał, żebym się do Pauliny nie przystawiał, bo ona kreci z jego kumplem i że i tak nie mam u niej szans. Wziąłem sobie to trochę do serca, ale postanowiłem czekać. Od imprezy urodzinowej byłem niejako na Paulinę skazany… ja miałem zawrócić w jej głowie a to ona zawróciła w mojej. Codziennie o niej myślałem, a jak się dowiedziałem, że ona Serba nie chce, to już w ogóle lekko oszalałem. Moje zapały studził trochę Cichy, ale on już taki był… mistrz ciętej riposty się znalazł – zaśmiałem się pod nosem. Igła był trochę na początku zawiedziony, że nie namówiłem Pauli, by dla mnie wróciła do miasta, ale jak miałem to zrobić skoro i tak by się nie zgodziła… miałem jej dziecko machnąć? Zażartowałem tak nawet do samego Krzyśka, ale nie zrozumiał żartu, spiorunował mnie wzrokiem mówiąc, że „nadal może mi te nogi z dupy jeszcze wyrwać”. Przecież nie byłem byle napaleńcem i nie chciałem Pauliny przelecieć, ale tego już Krzysiowi nie mówiłem. Jechałem dziś do Bełchatowa z konkretnym celem. Chciałem prosić Paulinę, byśmy spróbowali być parą, ale to dopiero po meczu, a dzisiejszy dzień chciałem po prostu spędzić miło.
 Po kilku godzinach jazdy byłem już w Bełchatowie. Zatrzymałem się na chwile by spytać Pauli, co robi. Wysłałem jej SMS-a. Odpowiedziała, że przygotowuje różne potrawy, ponieważ mały Oli ma dziś urodziny. Na śmierć zapomniałem. Podjechałem, więc szybko do galerii, żeby kupić jakiś prezent dla młodego Winiara. Mój wybór padł na zdalnie sterowany samochód. Mam nadzieję, że mu się spodoba. Gdy dojechałem pod dom Winiarskich pomyślałem, że może nie powinienem się tak wpraszać, w dodatku na urodziny, ale skoro już tu byłem pasowało wejść. Kiedy zapukałem drzwi otworzył mi Oli.
-Wujek Kosa! – Krzyknął rozradowany.
-Wszystkiego Najlepszego młody. Mam nadzieje, że Ci się spodoba. – Wręczyłem mu prezent.
-Jest mega! Dzięki wujek. – Uścisnął mnie. - Paula masz gościa.- Krzyknął.
Gdy wyszła z kuchni to moje serce zaczęło bić jak oszalałe. Sama Paulina tez się cieszyła… w końcu wpadła mi w ramiona jak rzadko to czyniła. Zaproponowałem jej mały wypad na miasto. Bardzo ją to ucieszyło, ale kazała mi poczekać do torta. Gdy wszyscy goście plus Michał zjawili się to zaczęło się śpiewanie i tort dla przyszłego siatkarskiego pokolenia.

Oczami Pauliny.
Po chwili usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Nikt nikogo się nie spodziewał. Gdy otworzyłam drzwi to najpierw dało zauważyć się duże pudło a za nim Skrzaty. Nie od dziś było wiadomo, że dzieci siatkarzy są uwielbiane, ale do tego stopnia? Wpuściłam ich do środka. Na samym końcu wszedł Konstantin, który przywitał się zwykłym „cześć”. Znalazłam się w dość niezręcznej sytuacji, ale Kosa szybko z niej wybrnął pytając Dagmarę czy może mnie porwać na kilka godzin. Ta widząc minę Cupko, zgodziła się. Szybko ubrałam się w ładniejsze ubrania i ruszyliśmy do jakiejś japońskiej knajpki na sushi. Przyznaję, że to było moje pierwsze sushi, które jadłam i zaczęła się czarna magia z pałeczkami. Na szczęście Grzesiek miał w tym wprawę i pokazał jak jeść. Przyznam, że te danie mi bardzo posmakowało. Gdy wyszliśmy z knajpki zaczął padać pierwszy śnieg. Kosa to wykorzystał i mnie słodko pocałował jak powiedział – z okazji święta pierwszej śnieżynki. Po całym zajściu zabrał mnie do galerii. W jednym sklepie zaczęłam przymierzać różnego rodzaju czapki. Grzesiek też poszedł coś przymierzać a ja usiadłam na ławce przed sklepem. Po chwili wyszedł z niej z małą torebką „To dla ciebie” szepnął mi do ucha, gdy otworzyłam torebkę to zaznałam szoku. W była w niej zimowa szara puchata czapka i gruby wełniany szalik w tym samym kolorze.
-Grzesiu dziękuje, ale nie mogę tego przyjąć.
-Musisz. Martwię się o Ciebie. Jeszcze spadł pierwszy śnieg, a ostatnio już byłaś chora, - powiedział poważnie – a poza tym dziś Święto Pierwszej Śnieżynki, wiec okazja jest. – Uśmiechnął się rozbrajająco.
-Dziękuje, że się o mnie martwisz. – Wtuliłam się w niego mocno. Gdy oderwałam się od niego założyłam szalik od Grześka a czapkę sam mi założył. Śmiał się, że jestem strasznie uparta. Wracaliśmy do domu bardzo powoli, by Grzesiek i Konstantin się nie spotkali i zaczęli sobie wygarniać, jaki to, kto nie jest zły. Gdy weszliśmy do salonu byli już jedynie Mariusz z Paulina i Arek, który bawił się z dzisiejszym solenizantem. Oczywiście młody przerwał zabawę i rzucił się na mnie mocno mnie tuląc. Z Kosą przybił piątkę i wrócił do Arka. Wzięłam Grześka do swojego pokoju by nie przeszkadzać. Zabrałam także chipsy i jakieś picie i włączyliśmy sobie film na telewizorze. Mocno się w niego wtuliłam, lecz tą chwile przerwał telefon Kosy. Była to wiadomość od Pita „Grzesiu pamiętaj o zabezpieczeniach :P, a tak serio jak ją skrzywdzisz to Igła obiecał, że nogi z dupy są aktualne…”. Oboje się zaśmialiśmy na tego SMS-a.
- o co chodzi z tymi nogami z dupy? – Zaczęłam dopytywać – wujek Ci groził?
- daj spokój Paula. Znasz Pita. Takie tam głupie żarty. – Pocałował mnie i odłożył telefon, wróciliśmy do poprzedniej czynności.
Winiar pozwoliłby Kosa dziś u nas nocował, więc zasnęłam wtulona w niego, rano zostałam obudzona przez młodego Winiarskiego, który zaczął skakać mi po łóżku. Okazało się, że Kosa w nocy przeniósł się do salonu na kanapę, by go nie korciło coś. Jak się dowiedziałam śmiałam się z niego bez opamiętania. Oli zaczął się wychwalać, ze sam zrobił nam wszystkim tosty. Aż bałam się iść do kuchni zobaczyć, co tam się działo, jednak tosty były wręcz idealne. Młody gotowanie ma widać we krwi. Choć to tylko zwykłe tosty Grzesiek zaczął młodego wychwalać pod niebiosa, na co Oli zrobił się cały czerwony i wtulił się w Dagmarę. Po śniadaniu Kosa pojechał na halę by dołączyć do reszty i trenować przed meczem z Bełchatowem. O 12 ma przyjechać Pola, byśmy razem pojechały na mecz. Uparła się, że pójdzie mała podrywaczka.
Zaczął się mój dylemat, czy założyć koszulkę Bełchatowa czy Resovii. Ze względu, że mój wujek gra w Resovii założyłam jednak pasiaka, z czego Dagmara z Olim strasznie się śmiali, że do nich nie pasuję, więc oni się do mnie nie przyznają.
 Gdy dojechałyśmy na hali zaczynały być tłumy. Udałyśmy się na swoje miejsca. Chłopacy weszli na parkiet by zacząć rozgrzewkę. Pola śliniła się na widok każdego skrzata a zwłaszcza Winiara, z czego Dagmara się strasznie śmiała. Postanowiłam, że zejdę na chwile do Kosy by życzyć mu powodzenia. Akurat bliżej barierki siedział Igła, więc go zawołałam i poprosiłam by zawołał Grześka. Ten się tylko zaśmiał i go zawołał. Szybko do mnie podbiegł i w przelocie dał mi buziaka mówiąc, ze ślicznie mi w pasiaku, a mnie oblał rumieniec. Życzyłam mu powodzenia i trzymałam kciuki by dziś wygrali. Wróciłam na swoje miejsce. Moja znajoma się dziwnie na mnie popatrzyła i znów zaczęła trajkotać o Cupko. Niestety, albo i stety pierwszy set był dla gospodarzy. Drugi i trzeci był dla Rzeszowa. W czwartym zaczęła się walka pod siatką. Trener zmienił Kłosa na Cupko. Niby zmiana tylko zadaniowa, ale zaczęła się wojna między nim a Kosą. Niestety trener Nawrocki pozostawił na dłużej Cupkovica. Może, dlatego, że widział jak on działa na Grzesia. Z minuty na minutę było coraz gorzej. Serb cały czas zagrywał na Paula, a gdy nastąpiło przejście blokował wszystkie ataki Kosy. W pewnym momencie to Kosa z Cichym zablokowali Cupko i się zaczęła konkretna wojna. Kosa nie wytrzymał napięcia i zaczął mu wygarniać wszystkie jego błędy. Wszyscy zaczęli ich rozdzielać. Na początku bałam się i o jednego i drugiego, a później to przerodziło się we wściekłość. Jak on mógł dać się złapać na szczeniackie gierki Cupko. Oczywiście Poli to imponowało. Gdy mecz wrócił do normy Konstantin zachował się jak szczeniak, ponieważ gdy Grzesiek opadał na ziemię ten bezczelnie nadepnął mu na nogę. Jak widać udało mu się, ponieważ Kosa dostał lekkiej kontuzji stawu skokowego i nie zagra przez mecz dwa. Ostatecznie wygrała Resovia i MVP został Piter. Ja zostałam chwile na trybunach by nie przeciskać się przez tłum fanek, które leciały po autografy.
Oczami Aleksa.
No nie, ta laska z baru, co flirtowała z Cupko tu idzie. Z tego, co Paula mówiła, to powinienem na nią uważać, ponoć leci na każdego, kto jest siatkarzem. Na szczęście miałem mały plan i Karol miał mi w nim pomóc.
- heeyy – zaszczebiotała z angielska. – Pamiętasz mnie? Jestem Pola, poznaliśmy się w „Buenos Aires”. – Słodko się uśmiechnęła.
- tak pamiętam cię słodka. – Uśmiechnąłem się do niej. – Co tam?
- Cudownie Aluś. Dasz mi swój numer telefonu. – Zaczęła bawić się włosami.
- eee – zaniemówiłem. – Paula nie mówiła Ci, ze jestem gejem? – Chciałem brzmieć wiarygodnie. – Nie kręcą mnie laski, wybacz kochana. – Naprawdę się starałem.
- nie wierzę! – Prawie krzyknęła mi w twarz. – Kłamiesz. – Roześmiała się perliście.
- Kaaarolku? – Krzyknąłem w stronę Kłosa, który się rozciągał. – Pozwól na chwilę.  Zaraz pojawił się przy nas Karol. – Pamiętasz przyjaciółeczkę naszej Pauliny? – Uśmiechałem się do niego słodko.
- Pamiętam. Jak mógłbym zapomnieć. – Objął mnie w pasie i zaczął się przymilać.
Widać było, że jest trochę zdziwiona, więc postanowiłem kontynuować.
- Właśnie mówiłem Poli, że wolę chłopców. Chyba nie wierzy. – Na te słowa złapałem Karola za tyłek. Pewnie normalnie by mnie za to kopnął w „jaja”, ale teraz dobrze udawał.
- Polu. Wiem, że z naszego Alka jest ciacho, ale mi się fuksło, że ja tez mu się podobam. – Uśmiechnął się.
- ej ej. – Prawie krzyknęła dziewczyna. – Przecież ty jesteś z tamtą panną, z którą byłeś w klubie.
- ja jestem bi. – Wyszczerzył się Karollo, a ja ledwie mogłem pohamować śmiech. – Moja dziewczyna to szanuje, niestety kiedyś będę musiał cie zostawić Aluś. – Zrobił smutna minę.
- ale póki, co idziemy dziś do mnie? – Zapytałem całując go w policzek i słodko się uśmiechając. Dla Poli to było chyba za wiele… roześmiała się i powiedziała cos do siebie po polsku i odeszła, była nieźle wkurzona, ja za to zadowolony, a Wszyscy zaczęli się z niej śmiać, łącznie z Paulą, która widziała całą tą sytuacje.
- dzięki Karol, jestem ci winny piwo. – Uśmiechnąłem się do niego. – Co ona powiedziała po polsku? – Zapytałem z ciekawości.
- wyzwała nas od pierdolonych pedałów. – Karol był nieźle rozbawiony. – Chodź stary opowiemy chłopakom, jak ją zrobiliśmy. – Wyszczerzył się.
Oczami Pauli
Kierowałam się wściekła do wyjścia by zaczekać na Polę przed halą, jednak uniemożliwił mi to Konstantin. Zaczął się przechwalać tym, co zrobił Kosie. Nie wytrzymałam i dałam się sprowokować i mu przedzwoniłam w twarz z liścia. Zaczęłam krzyczeć na niego, ze jest skończonym idiotą robiąc takie rzeczy na meczu. Wjechałam mu na ambicje mówiąc, ze Oli z Arkiem sa bardziej madrzejsi i lepiej sprawę załatwią niż on. Ten nic nie odpowiedział tylko wściekły poszedł do szatni. Co on sobie myślał, że mi zaimponuje? Uciekł z podkulonym ogonem. Za chwile zjawił się kolejny ‘wojownik” tym razem Kosa.
-Kochanie, czemu rozmawiałaś z tamtym?- Chciał mnie pocałować, lecz go odepchnęłam.
-Daj mi ty też dziś spokój. Pięknie się zachowałeś, nie ma, co!
-Ale Paula, zaczął cię wyzywać, więc stanąłem w twojej obronie.
-Jakoś takie zachowanie mi nie imponuje.
-Wiem, zachowałem się jak dziecko.
-Skoro wiesz, to nie odzywaj się nawet do mnie pół słowem. A i do domu zabieram się szybko z Winiarskimi, pozdrów ode mnie chłopaków. Żegnam pana! – Krzyknęłam.
-Ale skarbie… - nie dałam mu skończyć.
-Nie skarbuj mi tu!
Widziałam żal w jego oczach, ale nie mogłam postąpić inaczej. Musi się nauczyć, że takie zachowania są na poziomie gimnazjum. Może ta kłótnia go czegoś nauczy. Wróciłam do domu i nie odzywałam się do nikogo. Zamknęłam się w pokoju i wtuliłam się w misia, który nadal pachniał perfumami Kosy, co mnie w tym momencie wkurzyło, więc rzuciłam go w kąt. Moje spojrzenie padło na włączonego laptopa migała ikonka gg. Pewnie Kosa pomyślałam, włączyłam, by przestało migać, jednak nadawcą był Kacper. Pytał jak tam na meczu, odpisałam, że mam ochotę się spotkać, i że nie chce mi się klikać. Oznajmił, że będzie pod moim domem za 30 -40 minut i możemy gdzieś wyskoczyć. Tak… tego mi trzeba… muszę się odstresować. Uśmiechnęłam się do siebie.
______________________________________________________________________
Nie jest to forma szantażu jednak postanowiłam sprawdzić waszą obecność, a więc każdego kto przeczytał chociaż jedno słowo proszę o zostawienie komentarza. Nie musi tu byś jakaś wypowiedź czy od razu nie wiadomo co. Wystarczy  że pokażecie, że czytacie. Was nic to nie kosztuje a ja będę wiedziała czy dalej pisać i czy przede wszystkim MAM DLA KOGO. Minimum 10 komentarzy (nawet z anonima, jeśli wolicie) chyba dacie radę? :)

4 lipca 2013

siedemnastka.

Był weekend. Całą sobotę starałam unikać wiadomości i telefonów od Cupko. Dziś miałam razem z Polą wyskoczyć do Łodzi na zakupy. Jednak nasze plany pokrzyżowało moje przeziębienie. Czułam się paskudnie. Cały czas kichałam i smarkałam. Dagmara postanowiła pojechać z Olim do swoich rodziców, by młody się ode mnie nie zaraził. Gdy wyszli, przeniosłam się na kanapę w salonie i włączyłam telewizor. Jednak mój telefon nie chciał przestać milczeć, więc w końcu odebrałam. Oczywiście mój natręt chciał się spotkać. Po dłuższym rozmyślaniu zgodziłam się z nadzieją, że może po tym da mi spokój. Nie chciałam mu mówić, że jestem  chora, ale zdradziło mnie moje kichanie. Cupko powiedział, że po drodze przyniesie mi jakieś leki. Oczywiście ja wzięłam to jako żart, a jednak gdy gość przyszedł miał ze sobą całą reklamówkę lekarstw, a w drugim ręku trzymał mały bukiecik.
-Hej – przywitał się z uśmiechem Cupko.
-No cześć. Wejdź i się rozgość. Zaparzę ci herbatę.
-Nie musisz. Chcę tylko pogadać.
-No to czekam. Co masz mi do powiedzenia?
-Słuchaj, bardzo cię za wszystko przepraszam, wiem po wczorajszym tylko jeszcze bardziej sobie skopałem sprawę, mimo wszystko bardzo cię przepraszam i nadal mi na tobie zależy.
- już to kiedyś słyszałam mój drogi. – zironizowałam.
- wiem, zachowuję się jak idiota, ale nie potrafię inaczej… nie wiem co powiedzieć.
- chyba nie potrafisz być monogamistą, co?
Cupko przez chwilę się zastanowił.
- chyba masz rację. – przyznał w końcu. – wiesz to dziwne uczucie… wiem, że cię kocham, a jednak nie potrafię oprzeć się kiedy widzę ładną dziewczynę , która wręcz się na mnie rzuca.
- jak z Polą?
- tak, jak z Polą…
- no widzisz Cupko… generalnie fajny z Ciebie facet, ale nie chciałabym dzielić się z kimś moim mężczyzną.
- chcę się zmienić Paulina.
- Ile razy to słyszałam.
- no tak… przyjaźń?
-A nie okłamiesz mnie więcej?
-nigdy przenigdy cię nie okłamię. To jak zgoda?
-Jasne, ze zgoda. Tylko nie zbliżaj się do mnie zbytnio. Żadnych buziaczków, przyłasków bo oberwiesz od Kosy.
-Jasna sprawa. A to wy jesteście razem?
-Tak. – skłamałam.
-A to szczęścia wam życzę. – jego głos lekko się załamał.
-Nie dziękuje, by nie zapeszyć. – uśmiechnęłam się.
-No to wracaj do zdrowia młoda. Do zobaczenia kiedyś tam.
- już idziesz? – nie chciałam zostawać sama.
- tak, mam się spotkać z Alkiem.
- no to leć i pozdrów go ode mnie.
- jasne. Zamknę za sobą drzwi, nie wstawaj. – pochylił się w moją stronę i złożył na moim policzku lekki pocałunek. – cześć.
-No pa. – kiedy nie patrzył dotknęłam swojego policzka. Przyjaciel… tak. To mi pasowało.
Gdy poszedł postanowiłam wziąć leki, które mi przyniósł i zaparzyłam sobie herbatę owocową. Musiałam się szybko kurować, bo w takim stanie nie mogłam pójść na uczelnię, ani na pierwszą jazdę. Na wieczór czułam się już lepiej, więc zrobiłam makaron w sosie serowym. W tym czasie wróciła Dagmara z Olim i zaczęła wypytać o kwiaty. Opowiedziałam jej, że Cupko tu był i okłamałam go, że jestem z Grzegorzem. Zostałam oczywiście wyśmiana i Dagmara zaczęła wypytywać co Kosa na to. Kurczę, zapomniałam mu powiedzieć. Szybko pognałam do pokoju i odpaliłam laptopa. Był online, więc szybko zadzwoniłam. Gdy mu opowiedziałam, to zaczął się śmiać, że szkoda, że on jeszcze nie wiedział, że ma dziewczynę. W tle dało się usłyszeć Cichego i Olę jak się z nas śmieją. No i wyszłam na pośmiewisko. Oczywiście nie ominął mnie wykład, że nie dbam o siebie, że muszę się cieplej ubierać, bym szybko wyzdrowiała i ponownie nie zachorowała. Pit w tle zaczął krzyczeć, że zachowujemy się jak para zakochanych nastolatków. Może i tak, ale lubiłam to. Długo nie przeciągałam rozmowy, bo Grześ miał gości, a ja zaczęłam być śpiąca. Szybko się pożegnałam i położyłam się spać. Nazajutrz czułam się o niebo lepiej. Ale na wszelki wypadek spakowałam jeszcze jakieś tabletki do torby, gdybym się gorzej poczuła. Ubrałam się w gruby sweter, a na to jeszcze zarzuciłam kurtkę. Pola była jak zwykle punktualnie. W ciszy dojechałyśmy na uczelnie. Podczas nudnych wykładów Pola zaczęła mi mówić jaki to Cupko jest, jaki słodki, kochany opiekuńczy i dobry w łóżku. Że dzwoni do niej codziennie... że na pewno mu zależy… Aż dostałam napadu kaszlu i cała sala spojrzała w moją stronę. Po dłuższym czasie uświadomiłam sobie, że Konstantin wykorzystał fakt, że Pola była pijana i ją przeleciał. Dzięki Bogu musiałam zwolnić się trochę wcześniej z wykładów z powodu jazd.
Jazdy minęły spokojnie, bez większych problemów. Nawet dostałam pozwolenie wyjazdu na miasto. Pan Michalski – mój instruktor był od samego początku ze mnie dumny. Jazdy miałam co drugi dzień. Z kolejną jazdą było coraz to lepiej. Nastał w końcu piątek. Myślałam, że w końcu odpocznę w domowym zaciszu, lecz Poli udało się mnie namówić na imprezę. Winiar zaczął się śmiać, że z chęcią by poszedł ze mną, za co dostał kuksańca od Dagmary. W drodze do klubu Pola powiedziała mi, ze tam też będzie Konstantin. No cóż, nie ma to jak doborowe towarzystwo. Gdy dojechałyśmy Konstantina nie było. Cóż, może się szykował się jeszcze i jest w drodze. Jednak i po 30 minutach się nie zjawił. Wściekła Pola cały czas do niego wydzwania, lecz bez odpowiedzi. Gdy wyszłyśmy przed budynek spotkałyśmy znajomych z uczelni. Okazało się, że wybrali się grupka na piwo. Zaprosili nas, więc zmieniliśmy lokal, ponieważ zaczęło się robić tłoczno. Na szczęście nasze Buenos było jeszcze otwarte więc wskoczyliśmy na piwo. Było dużo śmiechu. Pola zaciągnęła mnie do łazienki pod pretekstem potrzymania jej drzwi.
-Paula ty widzisz jak Kacper na Ciebie patrzy? – poruszała brwiami.
-Patrzy normalnie, jak każdy człowiek.
-Do ciebie to nie dociera?! Pan NajwiększeCiachoOdNasZRoku jest tobą najwyraźniej zainteresowany.
-Nie, bo to nie jest możliwe. Z resztą nie kręci mnie on.
-Kurde laska musisz sobie kogoś znaleźć.
-Nie przyjechałam tu dla romansu tylko dla nauki, by zdobyć doświadczenie. Jeśli ty jesteś tu dla chłopaków to ja spadam.
-Oj młoda no sory. Dobra wracajmy do reszty.
Było bardzo miło. Fakt Kacper jest bardzo sympatyczny i całkiem przystojny i skusiłam się na kilka tańców z nim, ale nic więcej. Zdaje się, że może Pola miała trochę racji mówiąc, że chłopak się mną interesuje, bo dostrzegłam, że podczas rozmowy znacząco na mnie patrzył chcąc dojrzeć moją reakcję na jego żarty – całkiem niezłe zresztą, ale to nie znaczy, że zaraz ma mnie podrywać.
 Mój wspaniały kierowca nie był dziś w stanie mnie odwieźć, ponieważ z żalu, że boski Cupko ją wystawił do wiatru, upiła się. Zaciągnęliśmy ją do samochodu Kacpra i sama wsiadłam, ponieważ nie chciałam zostawić Poli. Najpierw odwieźliśmy Polę, którą musiałam budzić, bo smacznie spała, a później Kacper odwiózł mnie. Uprzednio podziękował za miły wieczór.
Jak to ostatnio bywa, do domu weszłam po cichutku, żeby mnie nikt nie zauważył. Jednak mój plan zepsuł Michał, który oglądał jakiś mecz. Opowiedziałam mu o Poli i Cupko. Biedak aż sam nie wiedział co zrobić zaczął się śmiać, ze Pola już go nie kocha. Fakt. Taka wierna Miśkowi, ze poszła do łózka z Cupko. Oboje zaczęliśmy się śmiać na całe mieszkanie tak, że aż Dagmarę obudziliśmy. Choć gdy i jej to opowiedziałam, to zareagowała tak samo jak Michał. W miłej atmosferze poszliśmy do swoich pokoi. 
Rano obudził mnie telefon od Poli. Słychać było że płakała. Mówi mi, że Konstantin dalej jej unika. Po skończonej rozmowie postanowiłam napisać do tego durnia co on kombinuje i czemu pogrywa z Polą. On mi odpisał jednak ze nikomu nie robił nadziei i że tylko jedną kobietę kocha nad życie. Odpisałam mu: „tak wiem… swoją mamę…”. Później oddzwoniłam do Poli i powiedziałam jej, żeby odpuściła sobie Cupka, bo to jedno wielkie dziecko i że szkoda czasu. Usłyszałam w telefonie, że Poli poprawił się humor
- jak to mówią klina klinem, nie? – słyszałam w jej głosie radosną nutę.
- taaa. – przytaknęłam niechętnie.
- ale ten Alek… wy coś… no wiesz… kręcicie?
- eee nie, skad.
- super. Od razu życie nabiera jaśniejszych barw. Milusi z niego chłopaczek. W sumie zawsze wolałam brunetów…
-  eee Pola – weszłam jej w słowo. – muszę kończyć. Pa.
Cały dzień smęciłam i trułam się po domu bez celu nie chcąc myśleć ani o Poli ani o nikim innym. Wiedziałam tylko, że ona i Cupko pasowali do siebie idealnie. Z kwiatka na kwiatek… cóż nie planowałam zaprzątać tym sobie Glowy, dopóty wieczorem nie dostałam od niej smsa
„Paula… Ty masz może numer do Aleksa?”

Nie zamierzałam odpisywać. Zamiast tego wybrałam numer Grzesia. Nie odbierał. Na śmierć zapomniałam, że miał mecz, włączyłam więc telewizor i zaczęłam oglądać zmagania Resovii. Skończylo się szybko i przyjemnie 3:0 przeciwko Delekcie Bydgoszcz, a MVP nasz rzeszowski Niemiec Jochen Schops. Po jakiejś pół godzinie napisałam do Grzesia smsa z gratulacjami, szybko dostałam odpowiedź: „dzięki Mała, ta kolejka to jeszcze nic, ale już się cieszę na kolejną wpadamy tam do was do Bełka. Już się nie mogę doczekać”. Na mojej twarzy pojawił się uśmiech… zupełnie zapomniałam!