4 lipca 2013

siedemnastka.

Był weekend. Całą sobotę starałam unikać wiadomości i telefonów od Cupko. Dziś miałam razem z Polą wyskoczyć do Łodzi na zakupy. Jednak nasze plany pokrzyżowało moje przeziębienie. Czułam się paskudnie. Cały czas kichałam i smarkałam. Dagmara postanowiła pojechać z Olim do swoich rodziców, by młody się ode mnie nie zaraził. Gdy wyszli, przeniosłam się na kanapę w salonie i włączyłam telewizor. Jednak mój telefon nie chciał przestać milczeć, więc w końcu odebrałam. Oczywiście mój natręt chciał się spotkać. Po dłuższym rozmyślaniu zgodziłam się z nadzieją, że może po tym da mi spokój. Nie chciałam mu mówić, że jestem  chora, ale zdradziło mnie moje kichanie. Cupko powiedział, że po drodze przyniesie mi jakieś leki. Oczywiście ja wzięłam to jako żart, a jednak gdy gość przyszedł miał ze sobą całą reklamówkę lekarstw, a w drugim ręku trzymał mały bukiecik.
-Hej – przywitał się z uśmiechem Cupko.
-No cześć. Wejdź i się rozgość. Zaparzę ci herbatę.
-Nie musisz. Chcę tylko pogadać.
-No to czekam. Co masz mi do powiedzenia?
-Słuchaj, bardzo cię za wszystko przepraszam, wiem po wczorajszym tylko jeszcze bardziej sobie skopałem sprawę, mimo wszystko bardzo cię przepraszam i nadal mi na tobie zależy.
- już to kiedyś słyszałam mój drogi. – zironizowałam.
- wiem, zachowuję się jak idiota, ale nie potrafię inaczej… nie wiem co powiedzieć.
- chyba nie potrafisz być monogamistą, co?
Cupko przez chwilę się zastanowił.
- chyba masz rację. – przyznał w końcu. – wiesz to dziwne uczucie… wiem, że cię kocham, a jednak nie potrafię oprzeć się kiedy widzę ładną dziewczynę , która wręcz się na mnie rzuca.
- jak z Polą?
- tak, jak z Polą…
- no widzisz Cupko… generalnie fajny z Ciebie facet, ale nie chciałabym dzielić się z kimś moim mężczyzną.
- chcę się zmienić Paulina.
- Ile razy to słyszałam.
- no tak… przyjaźń?
-A nie okłamiesz mnie więcej?
-nigdy przenigdy cię nie okłamię. To jak zgoda?
-Jasne, ze zgoda. Tylko nie zbliżaj się do mnie zbytnio. Żadnych buziaczków, przyłasków bo oberwiesz od Kosy.
-Jasna sprawa. A to wy jesteście razem?
-Tak. – skłamałam.
-A to szczęścia wam życzę. – jego głos lekko się załamał.
-Nie dziękuje, by nie zapeszyć. – uśmiechnęłam się.
-No to wracaj do zdrowia młoda. Do zobaczenia kiedyś tam.
- już idziesz? – nie chciałam zostawać sama.
- tak, mam się spotkać z Alkiem.
- no to leć i pozdrów go ode mnie.
- jasne. Zamknę za sobą drzwi, nie wstawaj. – pochylił się w moją stronę i złożył na moim policzku lekki pocałunek. – cześć.
-No pa. – kiedy nie patrzył dotknęłam swojego policzka. Przyjaciel… tak. To mi pasowało.
Gdy poszedł postanowiłam wziąć leki, które mi przyniósł i zaparzyłam sobie herbatę owocową. Musiałam się szybko kurować, bo w takim stanie nie mogłam pójść na uczelnię, ani na pierwszą jazdę. Na wieczór czułam się już lepiej, więc zrobiłam makaron w sosie serowym. W tym czasie wróciła Dagmara z Olim i zaczęła wypytać o kwiaty. Opowiedziałam jej, że Cupko tu był i okłamałam go, że jestem z Grzegorzem. Zostałam oczywiście wyśmiana i Dagmara zaczęła wypytywać co Kosa na to. Kurczę, zapomniałam mu powiedzieć. Szybko pognałam do pokoju i odpaliłam laptopa. Był online, więc szybko zadzwoniłam. Gdy mu opowiedziałam, to zaczął się śmiać, że szkoda, że on jeszcze nie wiedział, że ma dziewczynę. W tle dało się usłyszeć Cichego i Olę jak się z nas śmieją. No i wyszłam na pośmiewisko. Oczywiście nie ominął mnie wykład, że nie dbam o siebie, że muszę się cieplej ubierać, bym szybko wyzdrowiała i ponownie nie zachorowała. Pit w tle zaczął krzyczeć, że zachowujemy się jak para zakochanych nastolatków. Może i tak, ale lubiłam to. Długo nie przeciągałam rozmowy, bo Grześ miał gości, a ja zaczęłam być śpiąca. Szybko się pożegnałam i położyłam się spać. Nazajutrz czułam się o niebo lepiej. Ale na wszelki wypadek spakowałam jeszcze jakieś tabletki do torby, gdybym się gorzej poczuła. Ubrałam się w gruby sweter, a na to jeszcze zarzuciłam kurtkę. Pola była jak zwykle punktualnie. W ciszy dojechałyśmy na uczelnie. Podczas nudnych wykładów Pola zaczęła mi mówić jaki to Cupko jest, jaki słodki, kochany opiekuńczy i dobry w łóżku. Że dzwoni do niej codziennie... że na pewno mu zależy… Aż dostałam napadu kaszlu i cała sala spojrzała w moją stronę. Po dłuższym czasie uświadomiłam sobie, że Konstantin wykorzystał fakt, że Pola była pijana i ją przeleciał. Dzięki Bogu musiałam zwolnić się trochę wcześniej z wykładów z powodu jazd.
Jazdy minęły spokojnie, bez większych problemów. Nawet dostałam pozwolenie wyjazdu na miasto. Pan Michalski – mój instruktor był od samego początku ze mnie dumny. Jazdy miałam co drugi dzień. Z kolejną jazdą było coraz to lepiej. Nastał w końcu piątek. Myślałam, że w końcu odpocznę w domowym zaciszu, lecz Poli udało się mnie namówić na imprezę. Winiar zaczął się śmiać, że z chęcią by poszedł ze mną, za co dostał kuksańca od Dagmary. W drodze do klubu Pola powiedziała mi, ze tam też będzie Konstantin. No cóż, nie ma to jak doborowe towarzystwo. Gdy dojechałyśmy Konstantina nie było. Cóż, może się szykował się jeszcze i jest w drodze. Jednak i po 30 minutach się nie zjawił. Wściekła Pola cały czas do niego wydzwania, lecz bez odpowiedzi. Gdy wyszłyśmy przed budynek spotkałyśmy znajomych z uczelni. Okazało się, że wybrali się grupka na piwo. Zaprosili nas, więc zmieniliśmy lokal, ponieważ zaczęło się robić tłoczno. Na szczęście nasze Buenos było jeszcze otwarte więc wskoczyliśmy na piwo. Było dużo śmiechu. Pola zaciągnęła mnie do łazienki pod pretekstem potrzymania jej drzwi.
-Paula ty widzisz jak Kacper na Ciebie patrzy? – poruszała brwiami.
-Patrzy normalnie, jak każdy człowiek.
-Do ciebie to nie dociera?! Pan NajwiększeCiachoOdNasZRoku jest tobą najwyraźniej zainteresowany.
-Nie, bo to nie jest możliwe. Z resztą nie kręci mnie on.
-Kurde laska musisz sobie kogoś znaleźć.
-Nie przyjechałam tu dla romansu tylko dla nauki, by zdobyć doświadczenie. Jeśli ty jesteś tu dla chłopaków to ja spadam.
-Oj młoda no sory. Dobra wracajmy do reszty.
Było bardzo miło. Fakt Kacper jest bardzo sympatyczny i całkiem przystojny i skusiłam się na kilka tańców z nim, ale nic więcej. Zdaje się, że może Pola miała trochę racji mówiąc, że chłopak się mną interesuje, bo dostrzegłam, że podczas rozmowy znacząco na mnie patrzył chcąc dojrzeć moją reakcję na jego żarty – całkiem niezłe zresztą, ale to nie znaczy, że zaraz ma mnie podrywać.
 Mój wspaniały kierowca nie był dziś w stanie mnie odwieźć, ponieważ z żalu, że boski Cupko ją wystawił do wiatru, upiła się. Zaciągnęliśmy ją do samochodu Kacpra i sama wsiadłam, ponieważ nie chciałam zostawić Poli. Najpierw odwieźliśmy Polę, którą musiałam budzić, bo smacznie spała, a później Kacper odwiózł mnie. Uprzednio podziękował za miły wieczór.
Jak to ostatnio bywa, do domu weszłam po cichutku, żeby mnie nikt nie zauważył. Jednak mój plan zepsuł Michał, który oglądał jakiś mecz. Opowiedziałam mu o Poli i Cupko. Biedak aż sam nie wiedział co zrobić zaczął się śmiać, ze Pola już go nie kocha. Fakt. Taka wierna Miśkowi, ze poszła do łózka z Cupko. Oboje zaczęliśmy się śmiać na całe mieszkanie tak, że aż Dagmarę obudziliśmy. Choć gdy i jej to opowiedziałam, to zareagowała tak samo jak Michał. W miłej atmosferze poszliśmy do swoich pokoi. 
Rano obudził mnie telefon od Poli. Słychać było że płakała. Mówi mi, że Konstantin dalej jej unika. Po skończonej rozmowie postanowiłam napisać do tego durnia co on kombinuje i czemu pogrywa z Polą. On mi odpisał jednak ze nikomu nie robił nadziei i że tylko jedną kobietę kocha nad życie. Odpisałam mu: „tak wiem… swoją mamę…”. Później oddzwoniłam do Poli i powiedziałam jej, żeby odpuściła sobie Cupka, bo to jedno wielkie dziecko i że szkoda czasu. Usłyszałam w telefonie, że Poli poprawił się humor
- jak to mówią klina klinem, nie? – słyszałam w jej głosie radosną nutę.
- taaa. – przytaknęłam niechętnie.
- ale ten Alek… wy coś… no wiesz… kręcicie?
- eee nie, skad.
- super. Od razu życie nabiera jaśniejszych barw. Milusi z niego chłopaczek. W sumie zawsze wolałam brunetów…
-  eee Pola – weszłam jej w słowo. – muszę kończyć. Pa.
Cały dzień smęciłam i trułam się po domu bez celu nie chcąc myśleć ani o Poli ani o nikim innym. Wiedziałam tylko, że ona i Cupko pasowali do siebie idealnie. Z kwiatka na kwiatek… cóż nie planowałam zaprzątać tym sobie Glowy, dopóty wieczorem nie dostałam od niej smsa
„Paula… Ty masz może numer do Aleksa?”

Nie zamierzałam odpisywać. Zamiast tego wybrałam numer Grzesia. Nie odbierał. Na śmierć zapomniałam, że miał mecz, włączyłam więc telewizor i zaczęłam oglądać zmagania Resovii. Skończylo się szybko i przyjemnie 3:0 przeciwko Delekcie Bydgoszcz, a MVP nasz rzeszowski Niemiec Jochen Schops. Po jakiejś pół godzinie napisałam do Grzesia smsa z gratulacjami, szybko dostałam odpowiedź: „dzięki Mała, ta kolejka to jeszcze nic, ale już się cieszę na kolejną wpadamy tam do was do Bełka. Już się nie mogę doczekać”. Na mojej twarzy pojawił się uśmiech… zupełnie zapomniałam!

6 komentarzy:

  1. Jak zwykle kombinujesz! I to jest dobre :D
    Ciekawa jestem starcia Grześka i Cupka. No i jak ten Aleks da sobie radę z Polą :D
    Powodzenia w dalszym pisaniu :*

    OdpowiedzUsuń
  2. przyjaciele...? myślę że po tym co Cupko zrobił Paulinie nie powinna się do niego zbliżać :P i ja też jestem ciekawa starcia tych dwoje ;)
    trzymaj się!
    /Kamila;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestem ciekawa jak będzie wyglądało spotkanie Grześka z Kostkiem :-)
    Czekam na więcej;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Strasznie irytuje mnie Cupko i ta cała przyjaciółeczka Pauliny, zwykli idioci :D
    Na szczęście są pozytywne postacie, np. Paulina, Winiarscy i Grześ oczywiście :D

    OdpowiedzUsuń
  5. No nie ogarniam juz Poli, a Cupko to juz w ogóle :D no ale zastanawiam sie co dalej wymyslisz :D Pozdrawiam i zapraszam do siebie . Dżastin ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny jak zawsze..:)
    Będzie kontynuacja?: http://my-dream-my-fucking-life.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń