Był weekend. Całą sobotę starałam unikać wiadomości i
telefonów od Cupko. Dziś miałam razem z Polą wyskoczyć do Łodzi na zakupy.
Jednak nasze plany pokrzyżowało moje przeziębienie. Czułam się paskudnie. Cały
czas kichałam i smarkałam. Dagmara postanowiła pojechać z Olim do swoich rodziców,
by młody się ode mnie nie zaraził. Gdy wyszli, przeniosłam się na kanapę w
salonie i włączyłam telewizor. Jednak mój telefon nie chciał przestać milczeć,
więc w końcu odebrałam. Oczywiście mój natręt chciał się spotkać. Po dłuższym rozmyślaniu
zgodziłam się z nadzieją, że może po tym da mi spokój. Nie chciałam mu mówić,
że jestem chora, ale zdradziło mnie moje
kichanie. Cupko powiedział, że po drodze przyniesie mi jakieś leki. Oczywiście
ja wzięłam to jako żart, a jednak gdy gość przyszedł miał ze sobą całą reklamówkę
lekarstw, a w drugim ręku trzymał mały bukiecik.
-Hej – przywitał się z uśmiechem Cupko.
-No cześć. Wejdź i się rozgość. Zaparzę ci herbatę.
-Nie musisz. Chcę tylko pogadać.
-No to czekam. Co masz mi do powiedzenia?
-Słuchaj, bardzo cię za wszystko przepraszam, wiem po
wczorajszym tylko jeszcze bardziej sobie skopałem sprawę, mimo wszystko bardzo
cię przepraszam i nadal mi na tobie zależy.
- już to kiedyś słyszałam mój drogi. – zironizowałam.
- wiem, zachowuję się jak idiota, ale nie potrafię inaczej…
nie wiem co powiedzieć.
- chyba nie potrafisz być monogamistą, co?
Cupko przez chwilę się zastanowił.
- chyba masz rację. – przyznał w końcu. – wiesz to dziwne
uczucie… wiem, że cię kocham, a jednak nie potrafię oprzeć się kiedy widzę
ładną dziewczynę , która wręcz się na mnie rzuca.
- jak z Polą?
- tak, jak z Polą…
- no widzisz Cupko… generalnie fajny z Ciebie facet, ale nie
chciałabym dzielić się z kimś moim mężczyzną.
- chcę się zmienić Paulina.
- Ile razy to słyszałam.
- no tak… przyjaźń?
-A nie okłamiesz mnie więcej?
-nigdy przenigdy cię nie okłamię. To jak zgoda?
-Jasne, ze zgoda. Tylko nie zbliżaj się do mnie zbytnio.
Żadnych buziaczków, przyłasków bo oberwiesz od Kosy.
-Jasna sprawa. A to wy jesteście razem?
-Tak. – skłamałam.
-A to szczęścia wam życzę. – jego głos lekko się załamał.
-Nie dziękuje, by nie zapeszyć. – uśmiechnęłam się.
-No to wracaj do zdrowia młoda. Do zobaczenia kiedyś tam.
- już idziesz? – nie chciałam zostawać sama.
- tak, mam się spotkać z Alkiem.
- no to leć i pozdrów go ode mnie.
- jasne. Zamknę za sobą drzwi, nie wstawaj. – pochylił się w
moją stronę i złożył na moim policzku lekki pocałunek. – cześć.
-No pa. – kiedy nie patrzył dotknęłam swojego policzka.
Przyjaciel… tak. To mi pasowało.
Gdy poszedł postanowiłam wziąć leki, które mi przyniósł i
zaparzyłam sobie herbatę owocową. Musiałam się szybko kurować, bo w takim
stanie nie mogłam pójść na uczelnię, ani na pierwszą jazdę. Na wieczór czułam
się już lepiej, więc zrobiłam makaron w sosie serowym. W tym czasie wróciła
Dagmara z Olim i zaczęła wypytać o kwiaty. Opowiedziałam jej, że Cupko tu był i
okłamałam go, że jestem z Grzegorzem. Zostałam oczywiście wyśmiana i Dagmara
zaczęła wypytywać co Kosa na to. Kurczę, zapomniałam mu powiedzieć. Szybko
pognałam do pokoju i odpaliłam laptopa. Był online, więc szybko zadzwoniłam.
Gdy mu opowiedziałam, to zaczął się śmiać, że szkoda, że on jeszcze nie
wiedział, że ma dziewczynę. W tle dało się usłyszeć Cichego i Olę jak się z nas
śmieją. No i wyszłam na pośmiewisko. Oczywiście nie ominął mnie wykład, że nie
dbam o siebie, że muszę się cieplej ubierać, bym szybko wyzdrowiała i ponownie
nie zachorowała. Pit w tle zaczął krzyczeć, że zachowujemy się jak para
zakochanych nastolatków. Może i tak, ale lubiłam to. Długo nie przeciągałam
rozmowy, bo Grześ miał gości, a ja zaczęłam być śpiąca. Szybko się pożegnałam i
położyłam się spać. Nazajutrz czułam się o niebo lepiej. Ale na wszelki wypadek
spakowałam jeszcze jakieś tabletki do torby, gdybym się gorzej poczuła. Ubrałam
się w gruby sweter, a na to jeszcze zarzuciłam kurtkę. Pola była jak zwykle
punktualnie. W ciszy dojechałyśmy na uczelnie. Podczas nudnych wykładów Pola
zaczęła mi mówić jaki to Cupko jest, jaki słodki, kochany opiekuńczy i dobry w łóżku.
Że dzwoni do niej codziennie... że na pewno mu zależy… Aż dostałam napadu
kaszlu i cała sala spojrzała w moją stronę. Po dłuższym czasie uświadomiłam
sobie, że Konstantin wykorzystał fakt, że Pola była pijana i ją przeleciał. Dzięki
Bogu musiałam zwolnić się trochę wcześniej z wykładów z powodu jazd.
Jazdy minęły spokojnie, bez
większych problemów. Nawet dostałam pozwolenie wyjazdu na miasto. Pan Michalski
– mój instruktor był od samego początku ze mnie dumny. Jazdy miałam co drugi
dzień. Z kolejną jazdą było coraz to lepiej. Nastał w końcu piątek. Myślałam,
że w końcu odpocznę w domowym zaciszu, lecz Poli udało się mnie namówić na imprezę.
Winiar zaczął się śmiać, że z chęcią by poszedł ze mną, za co dostał kuksańca
od Dagmary. W drodze do klubu Pola powiedziała mi, ze tam też będzie
Konstantin. No cóż, nie ma to jak doborowe towarzystwo. Gdy dojechałyśmy
Konstantina nie było. Cóż, może się szykował się jeszcze i jest w drodze. Jednak
i po 30 minutach się nie zjawił. Wściekła Pola cały czas do niego wydzwania,
lecz bez odpowiedzi. Gdy wyszłyśmy przed budynek spotkałyśmy znajomych z
uczelni. Okazało się, że wybrali się grupka na piwo. Zaprosili nas, więc zmieniliśmy
lokal, ponieważ zaczęło się robić tłoczno. Na szczęście nasze Buenos było
jeszcze otwarte więc wskoczyliśmy na piwo. Było dużo śmiechu. Pola zaciągnęła
mnie do łazienki pod pretekstem potrzymania jej drzwi.
-Paula ty widzisz jak Kacper na Ciebie patrzy? – poruszała
brwiami.
-Patrzy normalnie, jak każdy człowiek.
-Do ciebie to nie dociera?! Pan NajwiększeCiachoOdNasZRoku
jest tobą najwyraźniej zainteresowany.
-Nie, bo to nie jest możliwe. Z resztą nie kręci mnie on.
-Kurde laska musisz sobie kogoś znaleźć.
-Nie przyjechałam tu dla romansu tylko dla nauki, by zdobyć doświadczenie.
Jeśli ty jesteś tu dla chłopaków to ja spadam.
-Oj młoda no sory. Dobra wracajmy do reszty.
Było bardzo miło. Fakt Kacper jest bardzo sympatyczny i
całkiem przystojny i skusiłam się na kilka tańców z nim, ale nic więcej. Zdaje
się, że może Pola miała trochę racji mówiąc, że chłopak się mną interesuje, bo
dostrzegłam, że podczas rozmowy znacząco na mnie patrzył chcąc dojrzeć moją
reakcję na jego żarty – całkiem niezłe zresztą, ale to nie znaczy, że zaraz ma
mnie podrywać.
Mój wspaniały kierowca
nie był dziś w stanie mnie odwieźć, ponieważ z żalu, że boski Cupko ją wystawił
do wiatru, upiła się. Zaciągnęliśmy ją do samochodu Kacpra i sama wsiadłam,
ponieważ nie chciałam zostawić Poli. Najpierw odwieźliśmy Polę, którą musiałam
budzić, bo smacznie spała, a później Kacper odwiózł mnie. Uprzednio podziękował
za miły wieczór.
Jak to ostatnio bywa, do domu weszłam po cichutku, żeby mnie
nikt nie zauważył. Jednak mój plan zepsuł Michał, który oglądał jakiś mecz.
Opowiedziałam mu o Poli i Cupko. Biedak aż sam nie wiedział co zrobić zaczął
się śmiać, ze Pola już go nie kocha. Fakt. Taka wierna Miśkowi, ze poszła do łózka
z Cupko. Oboje zaczęliśmy się śmiać na całe mieszkanie tak, że aż Dagmarę
obudziliśmy. Choć gdy i jej to opowiedziałam, to zareagowała tak samo jak
Michał. W miłej atmosferze poszliśmy do swoich pokoi.
Rano obudził mnie telefon od Poli. Słychać było że płakała.
Mówi mi, że Konstantin dalej jej unika. Po skończonej rozmowie postanowiłam
napisać do tego durnia co on kombinuje i czemu pogrywa z Polą. On mi odpisał
jednak ze nikomu nie robił nadziei i że tylko jedną kobietę kocha nad życie. Odpisałam
mu: „tak wiem… swoją mamę…”. Później oddzwoniłam do Poli i powiedziałam jej,
żeby odpuściła sobie Cupka, bo to jedno wielkie dziecko i że szkoda czasu.
Usłyszałam w telefonie, że Poli poprawił się humor
- jak to mówią klina klinem, nie? – słyszałam w jej głosie
radosną nutę.
- taaa. – przytaknęłam niechętnie.
- ale ten Alek… wy coś… no wiesz… kręcicie?
- eee nie, skad.
- super. Od razu życie nabiera jaśniejszych barw. Milusi z
niego chłopaczek. W sumie zawsze wolałam brunetów…
- eee Pola – weszłam
jej w słowo. – muszę kończyć. Pa.
Cały dzień smęciłam i trułam się po domu bez celu nie chcąc
myśleć ani o Poli ani o nikim innym. Wiedziałam tylko, że ona i Cupko pasowali
do siebie idealnie. Z kwiatka na kwiatek… cóż nie planowałam zaprzątać tym
sobie Glowy, dopóty wieczorem nie dostałam od niej smsa
„Paula… Ty masz może numer do Aleksa?”
Nie zamierzałam odpisywać. Zamiast tego wybrałam numer Grzesia.
Nie odbierał. Na śmierć zapomniałam, że miał mecz, włączyłam więc telewizor i
zaczęłam oglądać zmagania Resovii. Skończylo się szybko i przyjemnie 3:0
przeciwko Delekcie Bydgoszcz, a MVP nasz rzeszowski Niemiec Jochen Schops. Po
jakiejś pół godzinie napisałam do Grzesia smsa z gratulacjami, szybko dostałam
odpowiedź: „dzięki Mała, ta kolejka to jeszcze nic, ale już się cieszę na kolejną
wpadamy tam do was do Bełka. Już się nie mogę doczekać”. Na mojej twarzy
pojawił się uśmiech… zupełnie zapomniałam!
Jak zwykle kombinujesz! I to jest dobre :D
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem starcia Grześka i Cupka. No i jak ten Aleks da sobie radę z Polą :D
Powodzenia w dalszym pisaniu :*
przyjaciele...? myślę że po tym co Cupko zrobił Paulinie nie powinna się do niego zbliżać :P i ja też jestem ciekawa starcia tych dwoje ;)
OdpowiedzUsuńtrzymaj się!
/Kamila;)
Jestem ciekawa jak będzie wyglądało spotkanie Grześka z Kostkiem :-)
OdpowiedzUsuńCzekam na więcej;)
Strasznie irytuje mnie Cupko i ta cała przyjaciółeczka Pauliny, zwykli idioci :D
OdpowiedzUsuńNa szczęście są pozytywne postacie, np. Paulina, Winiarscy i Grześ oczywiście :D
No nie ogarniam juz Poli, a Cupko to juz w ogóle :D no ale zastanawiam sie co dalej wymyslisz :D Pozdrawiam i zapraszam do siebie . Dżastin ;*
OdpowiedzUsuńŚwietny jak zawsze..:)
OdpowiedzUsuńBędzie kontynuacja?: http://my-dream-my-fucking-life.blogspot.com/