Umówiwszy się z Kacprem wyłączyłam
laptopa i przebrałam się. Gdy zeszłam na dół złapała mnie Dagmara. Powiedziała,
że Grzesiek nie chciał, żeby tak wyszło, a ja nie powinnam się na niego obrażać.
Trochę zrobiło mi się głupio, bo fakt mogło być gorzej, ale i tak byłam
wkurzona. Rozmowę przerwało nam przybycie Kacpra. Udaliśmy się do „Buenos” na
piwo. Mój towarzysz oczywiście jak zawsze był bardzo miły, a w tej koszuli w
kratę i z nastroszonymi włosami wyglądał naprawdę przystojnie. Temat szybko
zszedł na mecz, a kiedy mu opowiedziałam o jego przebiegu (oczywiście nie
wspomniałam ani o Kosoku ani o Cupko) padło pytanie, dlaczego nie wyszłam z
hali wraz z Polą, wykręciłam się tym, że musiałam pomóc Dagmarze. Uwierzył. Naszą rozmowę przerwał telefon.
Dzwonił Kosa. Nie chciałam z nim rozmawiać. Kilka razy jeszcze Grzesiek wybierał
mój numer, ale nie reagowałam. Po jakiś 20 minutach zadzwonił Cichy. Tym razem
odebrałam.
-Słucham. – warknęłam bo wiedziałam, co Piotrek powie.
-Paulina, nie bądź zła na Grześka. Każdy by wyszedł z
równowagi. – tak jak się spodziewałam.
-Piotrek nie broń go.
-Młoda, on to zrobił z miłości do ciebie. Nie odtrącaj go.
-Musze ochłonąć po tej akcji.
- No dobra, nie myśl, że staję po jego stronie po prostu
ładna z was para.
- Żadna para. – warknęłam.
- Nie złość się. Wiesz co miałem a myśli. – Usprawiedliwiał
się Pit.
- Dobra daj spokój. – chciałam go spławić.
-A jak ty się czujesz w ogóle? – nie ustępował.
-A w miarę dobrze, najważniejsze, że choroba ustąpiła.
-A, kiedy będziesz w Rzeszowie?
-Nie prędko pewnie, wiesz studia i w ogóle. Może na święta
dopiero.
- Szkoda, Ola za tobą tęskni, bo nie ma, z kim wieczorkami
poplotkować.
-Nadrobię to z nią, przekaż jej to.
-Jasne, spoko. To do zobaczenia kiedyś tam.
-No papa. – pożegnałam się.
Gdy się rozłączyłam na stoliku
stało już piwo. Kacper oczywiście chciał się założyć o to, kto szybciej wypije
piwo. Faceci… stawką zakładu miało być dowolne wyzwanie w ramach zdrowego
rozsądku. Niestety kolega wygrał ze mną o kilka sekund.
- no dobra czego żądasz? – zażartowałam
- hmm – udał, ze się zastanawia. – to za proste… to za
łatwe… to bez sensu. – wyliczał zapewne w myślach wyzwania.
- szybciej, szybciej bo zaraz sobie pójdę. – drażniłam się z
nim.
- już wiem. – wyglądał na zadowolonego i wskazał palcem na
swój policzek.
- ejjj no nie za dużo byś chciał? – zaoponowałam.
- mogłem sobie zażyczyć w usta. – wypomniał mi ze śmiechem.
- no dooobra. - dałam mu buziaka w policzek i udałam
obrażoną… swoją drogą dobrze mi to ostatnio wychodziło, uśmiechnęłam się w
myślach.
Zamówiliśmy coś do jedzenia, bo
byłam strasznie głodna, w końcu ostatni raz jadłam jeszcze przed wyjściem a
mecz. Kacper był świetnym towarzyszem – cały czas mnie rozśmieszał. Dobrze się z nim
bawiłam. Nie zauważyłam nawet kiedy zrobiła się 21, a obiecałam młodemu
Winiarskiemu, że się z nim pobawię. Zaczęliśmy więc się zbierać. Gdy chciałam
wyjąć portfel Kacper mnie powstrzymał i sam zapłacił za wszystko, a gdy skierowałam
swe kroki ku wyjściu niespodziewanie przerzucił mnie przez ramię i wyniósł na
zewnątrz. Śmiałam się jak opętana.
Kacper odprowadził mnie pod sam dom,
podziękowałam za mile spędzone popołudnie. Teraz to on chciał mi dać buziaka w
policzek, jednak wyszedł Michał pod pretekstem wyrzucenia śmieci. Kacper się słodko uśmiechnął i rzucił zwykłe
cześć. Resztę wieczoru spędziłam na zabawie z Olim, całkiem zapomniałam o
telefonie, który został w pokoju. Kiedy przyszłam zobaczyłam 5 nieodebranych
połączeń 2 od Kosy, 2 od Poli i jedno od Cupko, wszystkie zignorowałam i
poszłam spać.
Na drugi dzień z samego rana
dostałam telefon. Oczywiście była to Pola. Załamana, zaczęła płakać, dlaczego
tak fajny chłopak jak Aleks jest gejem i czemu jej nie powiedziałam.
Odpowiedziałam, że po prostu nie pozwolił mówić tego wszystkim wkoło. Próbowałam powstrzymywać się od śmiechu
słysząc z jakim przejęciem mówila o całej sytuacji. Na koniec powiedziała, że
daje sobie spokój z siatkarzami. Tym to już kompletnie zaskoczyła, nie
spodziewałam się tego, że po takiej sprawie da sobie spokój. Prawdę mówiąc
jednak nie za bardzo wierzyłam w ta przemianę. Po tym, gdy się rozłączyła do
pokoju wleciał Oli i zaczął krzyczeć, że jest dużo śniegu i że chce iść na dwór
lepić bałwana i iść na sanki. Ja leniwie przekręciłam się na drugi bok i
udałam, że śpię. Jednak Oli poskarżył
się tacie, a ten zwalił mnie z lóżka. No co za mendy. Szybko poszłam się ubrać
i naskarżyłam Dagmarze na jej męża. Ta zaczęła się śmiać tylko. Ubrałam się
ciepło i poszłam z młodym lepić bałwana.
Oczami Grześka.
Cały sobotni
wieczór żałowałem całego tego spięcia z Cupkovicem… nie dość, że Paulina się
obraziła to jeszcze byłem wykluczony z gry aż do końca grudnia. I co miałem
teraz robić siedzieć z założonymi rękami (i nogą w usztywniaczu)? Cały
poprzedni wieczór wydzwaniałem więc do Pauli z nadzieją, że w końcu odbierze i
pozwoli mi się wytłumaczyć. Szczerze mówiąc byłem już na nią trochę wkurzony,
że nie daje mi szansy. Zachowywała się trochę jak zbuntowana nastolatka…
naprawdę miałem pozwolić, żeby ten pacan Cupko wyzywał ją od łatwych i chwalił
się ile to razy ją zaliczył? Na samą myśl czułem się z tym źle. Musiałem
zareagować… no dobrze… byłem trochę porywczy, ale taki już jestem jak mi na
kimś zależy… Muszę jednak przyznać, że gdybym jeszcze raz miał okazję dojść do
tego Serba, to bez zastanowienia dałbym mu w mordę i to z dużą satysfakcją.
Rozmyślania przerwał mi sygnał telefonu, spojrzałem na
wyświetlacz. Dzwonił Nowakowski
- cześć stary. – odezwał się jeszcze zanim zdążyłem
powiedzieć choćby słowo.
- no co tam? – zapytałem.
- no wiesz Grzesiek, co tydzień wpadasz do nas na niedzielny
obiad, więc pomyślałem, ze skoro jesteś jakby trochę sztywny – roześmiał się –
to wpadniemy do ciebie z Olą. Weźmiemy obiad i dotrzymamy ci towarzystwa.
- Piotrek… tego się po tobie nie spodziewałem. – roześmiałem
się.
- no już nie bierz mnie za takiego samarytanina. Co to ja
PCK jestem? – śmiał się z własnego żartu. – to nie mój pomysł tylko Oli, wiesz
jaka jest. – tłumaczył się ze śmiechem chociaż wiedziałem, że też się o mnie martwi.
- dobra, wpadajcie do mnie o której chcecie.
- okej. Za pół godziny będziemy. – rozłączył się.
W oczekiwaniu na gości
uprzątnąłem mieszkanie. Nie ma co ukrywać, brakował w nim kobiecej reki, jednak żyłem sobie tu
bardzo wygodnie, więc nie mogłem narzekać. Kiedy skończyłem porządkować
mieszkanie pokuśtykałem do drzwi, żeby powitać przybyłych właśnie Nowakowskich.
Podałem Piotrkowi rękę, a Olę pocałowałem w policzek. Dziewczyna Pita to
prawdziwy skarb mądra, piękna, a do tego świetna przyjaciółka. Zaraz poszła do
kuchni rozpakować obiad a ja z Cichym poszliśmy do salonu.
- no i co Grzesiu? Jakieś wieści od panny Ignaczak? –
zapytał Piotrek siadając na kanapie.
- żadnych, nie odbiera, nie odpisuje na wiadomości… nic
dosłownie.
- no jest trochę zła, ale na pewno jej przejdzie. – poklepał
mnie po ramieniu.
- mówicie o Pauli? – zainteresowała się wchodząca właśnie do
salonu Ola.
- obraziła się i nie chce naszego Kosoczka znać. –
powiedział Nowakowski.
- dajcie spokój znam ją. To nie będzie trwać długo. Dzwoń
Grzesiek, w końcu odbierze . – motywowała mnie Olka.
- nie będę robił z siebie idioty. Ona nie chce ze mną
rozmawiać. Mam tego dosyć, czemu ciągle to ja mam być tym, który się stara i
przeprasza, niech to ona wykaże inicjatywę. A poza tym trochę nie rozumiem
czemu jest taka zła. Pit, słyszałeś co ten idiota mówił o Pauli sam byś
wybuchnął gdyby ktoś coś takiego na Olę wygadywał. – powiedziałem co myślę.
- ale Grzesiu… - zaczęła Ola ale Piotrek nie dał jej
skończyć.
- masz rację, gdybym usłyszał coś takiego o mojej
narzeczonej, to bym chyba delikwentowi jaja urwał. – Piotrek się uruchomił.
- oj daj spokój. – szturchnęła go Ola. – a ty Grzesiu nie
zrób błędu. Paulina może pomyśleć, że ci na niej nie zależy.
- przecież już jej mówiłem jaka jest dla mnie ważna… ale
muszę dać jej spokój.
- twoja decyzja. Mam nadzieję, że nie pchniesz jej tym w
ramiona Cupko. – zauważyła Ola.
- kto byłby tak głupi, żeby po tym wszystkim chcieć nadal
jego towarzystwa? – burknąłem.
- każda kobieta… - mruknął Nowakowski, za co oberwał od Oli,
ale wszyscy wybuchnęliśmy gromkim śmiechem.
Oczami Pauliny.
Nastał poniedziałek, czyli kolejny
dzień zajęć. Okazało się, że nasz pan profesor wymyślił jakiś projekt fotograficzny
który mielismy realizować w parach. Tematyka była dowolna, ale ja oczywiście
wybrałam siatkarską, a pan Wereszczyński dobrał mi w parę Kacpra, który z
chęcią na mój pomysł przystał. Szczerze? Lepsze to niż marudząca Pola. Po
zajęciach poszłam z moim towarzyszem do kawiarni by omówić plan projektu. Ja
zaproponowałam, ze mogę zadzwonić i zapytać o zgodę małżonki Wlazłego czy
będziemy mogli wejść na trening i pocykać im zdjęcia i czy dostaniemy
akredytacje na najbliższy mecz. Ten był w szoku i cały czas dopytywał skąd mam
takie znajomości. Zaczęłam się śmiać, że to moja słodka tajemnica. Wyszłam na
chwile przed kawiarnie by skontaktować się z Pauliną. Bez problemu się zgodziła
i dodała, żebyśmy najlepiej jutro przyszli, wtedy wszystko będzie gotowe,
dostaniemy akredytacje i możliwość fotografowania treningu. Wróciłam do środka.
Kacper ślamazarnie jadł swój kawałek sernika, za którym ja nie przepadam. Zmieniliśmy
temat Kacper w końcu się otworzył i w końcu powiedział mi coś o swoim życiu
uczuciowym, że od dłuższego czasu czuje się samotny, mimo, że ma wielu
przyjaciół. Po prostu brakowało mu miłości. Zaczęłam go pocieszać, że jeszcze
znajdzie swoją drugą połówkę i żeby nie martwił się na zapas. Na te słowa
powiedział, że ma już na oku pewną piękną dziewczynę, ale nie powie mi na ten
temat nic więcej. Postanowiłam nie dopytywać, żeby nie wyjść na nietaktowną.
Zaczęliśmy się zbierać, za pół godziny miałam jazdę. Kacper postanowił iść ze
mną i obiecał, że później odwiezie mnie do domu, bym nie marzła na dworcu.
Kochany chłopak. Jego zachowanie strasznie przypomina mi Kosę jest taki miły i
opiekuńczy.
Po skończonych jazdach udaliśmy się do
Bełchatowa. Kacper widział jak prowadzę „elkę” i cały czas mnie komplementował,
że jestem świetnym kierowcą. Czułam, że oblewam się rumieńcem. Dał mi nawet
poprowadzić swoje auto, czym sprawił mi dużą radość. Gdy dojechaliśmy pod mój
dom, podziękował mi za mile spędzone popołudnie, a ja pocałowałam go w
policzek. Widać było, że wprowadziłam go tym w zdziwienie, ale na jego twarzy
zaraz pojawi się uśmiech.
Weszłam do domu, była cisza. Obeszłam
wszystkie pomieszczenia i nikogo nie było. Jedynie kartka na lodówce „Ja jestem
na badaniach, a Michał na treningu. Oli jest ze mną, więc się nie martw. Obiad
jest w lodówce. Wystarczy podgrzać.” Wstawiłam do mikrofalówki zapiekankę
ziemniaczaną i postanowiłam naładować mój aparat na jutro. Po tym poszłam do
salonu obejrzeć wiadomości. Mówili o świetnej passie drużyny z Rzeszowa, aż mi
się przypomniał Grzesiek. Spojrzałam na telefon, żadnych połączeń ani
wiadomości. Zasnęłam na kanapie. Obudziła mnie Dagmara. Powiedziała, żebym się
położyła, bo wyglądam na strasznie zmęczoną. Faktycznie nie czułam się
najlepiej, a chciałabym być w pełni sił na jutrzejszy dzień. Napisałam jeszcze
Kacprowi SMS-a, żeby czekał na mnie pod halą o 9.30. Odpisał, że na pewno
będzie czekał ze swoim sprzętem. Rano obudziłam się bardzo wypoczęta, gdy
zeszłam do kuchni Michał zajadał się kanapkami na śniadanie. Oznajmiłam mu, że
dziś wpadam do nich na trening by wykonać zdjęcia na zaliczenie projektu, z
entuzjazmem dodałam, iż projektu nie wykonuję z Polą. Ten zrobił smutną minę i
powiedział, że szkoda iż nie zobaczy swojej ulubionej fanki i zaczął się śmiać
na głos. Udaliśmy się razem na trening. Pod halą czekał już na mnie Kacper. Gdy
weszliśmy do środka Cupko jak to on zaczął się mi dziwnie przyglądać. Karol na
boisku zamiast grac udawał modelkę przed aparatem, za co oberwał z piłki od Maćka
Muzaja. Śmiechu było co nie miara.
Razem z Kacprem wykonaliśmy ok.
500 zdjęć. Z tego musimy później wybrać kilka najlepszych i je wywołać. Gdy
Kacper pojechał, to przysiedli się do mnie Karollo i Zati.
-Słyszeliśmy o tym, że pokłóciłaś się z Grześkiem. To
prawda? – dopytywali.
-Tak, mógł nie odpowiedać na chamskie zaczepki tej serbskiej
łajzy i było by ok. – mruknęłam.
-A ten chłopak to kto? – Zati wskazał na niego brodą.
-Kolega z uczelni. Razem robimy prace na projekt.
-Wiesz, bo jak się Kosoczek dowie, to z zazdrości oszaleje.
-To nie mam prawa mieć kolegów?
-Oczywiście, że masz. Nie złość się księżniczko. – roześmiał
się Karol.
-No to właśnie.
-A w ogóle może wpadniesz do mnie i Oli na kolacje. –
zaproponował.
- ejjj to jeszcze mnie zaproście. – zgłaszał się Zati.
- spadaj PeZet, ciebie nie lubimy. – roześmiał się Kłosik.
-Zobaczę. Dam ci znać jak coś Karol. A ciebie wezmę jako
osobę towarzyszącą. – puściłam Pwlowi oczko.
-Ok., to się zgadamy.
Gdy Karollo i Zati odeszli
przyszedł Michał. Kiedy wsiedliśmy do samochodu, zaczął się mnie wypytywać co
to za chłopak i w ogóle. Odpowiedziałam to samo co chłopakom chwilę wcześniej.
Michał tylko się uśmiechnął i powiedział bym nie zraniła uczuć Grześka. Gdy
dojechaliśmy Dagmara była w świetnym humorze. Kazała nam wszystkim usiąść
wygodnie i oznajmiła świetne wieści. Okazało się na badaniach USG, że płód
rozwija się prawidłowo, a Winiarscy będą mieli córkę. Michał był niesamowicie
szczęśliwy, dostrzegłam nawet w jego oczach zaczątki łez. Wyściskałam ich oboje
i udałam się do siebie by im nie przeszkadzać. W telefonie miałam kilka nieodczytanych
wiadomości. Pierwsza z nich była od Poli „Zazdroszczę ci że współpracujesz w
projekcie z panem NajwiekszeCiachozNaszegoRoku. Mam nadzieje, że wyjdzie wam z
tego coś więcej, niż tylko projekt. Całuski.” Grrr! Odpisałam jej jednak, że
ona tez nie trafiła najgorzej, w końcu była w parze z bardzo sympatycznym intelektualistą
Szymkiem. Odpisawszy zaczęłam odczytywać
dalej. Kolejna wiadomość była od przyszłej pani Nowakowskiej. „Kochana,
Grzesiek to świetny facet, przez jedną głupią kłótnię nie zaprzepaść tego
związku”. Związku?! O jakim związku ona mówi. Posmutniałam trochę i obiecałam
sobie, że kolejny telefon od Grzesia dobiorę. Gdy zeszłam na dół zrobić sobie herbatę,
Michał i Daga szukali w Internecie mebelków dla ich przyszłej małej
księżniczki. Już zastanawiali się ponoć nawet nad imieniem.
Środa minęła nudno. Kacper przesłał
mi zdjęcia które chciał, aby znalazły się w projekcie, za to ja wysłałam mu te
które podobają się mnie. Zbankrutujemy, ale warto się poświęcić, bo ta ocena
będzie jako końcowa na semestr. W końcu nastał czwartek i mój egzamin.
Strasznie się bałam i stresowałam, jak szłam do WORDU. Gdy weszłam do sali to
strach minął i szybko napisałam swój egzamin. Jak się okazało, nie popełniłam
żadnego błędu. Bardzo się z tego powodu się cieszyłam, poszłam się więc zapisać
na kolejny egzamin tym razem praktyczny. Termin miałam za tydzień o tej samej
porze. Strasznie się bałam, ale jak już powiedziałam A to i powiem B.
Nie jest to forma szantażu jednak
postanowiłam sprawdzić po raz kolejnywaszą obecność, a więc każdego kto
przeczytał chociaż jedno słowo proszę o zostawienie komentarza. Nie musi tu byś
jakaś wypowiedź czy od razu nie wiadomo co. Wystarczy że pokażecie, że czytacie. Was nic to nie
kosztuje a ja będę wiedziała czy dalej pisać i czy przede wszystkim MAM DLA
KOGO. Minimum 10 komentarzy (nawet z anonima, jeśli wolicie) chyba dacie radę?
:)
Pewnie, że czytam za dobry blog żebym tego nie robiła ;D
OdpowiedzUsuńI LOVE IT ! <3
OdpowiedzUsuńŚwietne :) miło się czyta :)
OdpowiedzUsuńJeśli masz czas i ochotę to zapraszam do siebie na nowy rozdział: http://pasio-passione.blogspot.com/2013/07/osemka.html
Usuńostatnie komentarze pokazaly ze MASZ dla kogo pisac :) teraz czekamy na 20
OdpowiedzUsuńSuper rozdział, jak każde poprzednie :)
OdpowiedzUsuńpisz , pisz chcę zobaczyć co dalej z Kosoczkiem :D
OdpowiedzUsuńCzytam cały czas i nie mogę się doczekać kolejnego odcinka :) życzę Ci wielu nowych pomysłów na nadchodzące rozdziały :)
OdpowiedzUsuńCzytam, czytam;D No niech ona już odpuści Kosie, stara się;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam;p
Zdecydowanie moje ulubione opowiadanie :)
OdpowiedzUsuńświetne ! http://www.siatkowkasposobemnamilosc.blogspot.com/ zapraszam :)
OdpowiedzUsuńczytamy
OdpowiedzUsuńCzytam, ale rzadko komentuję ;)
OdpowiedzUsuńCzytam i muszę się przyznać że to mój pierwszy komentarz, jakoś tak wyszło ;P
OdpowiedzUsuńStrasznie mieszasz ale dzięki temu opowiadanie nie jest nudne, czekam na więcej :D
świetny blog i czytam każdy rozdział z zaciekawieniem ! :) buziaki :*
OdpowiedzUsuńSuuper :)
OdpowiedzUsuńAngge
zapraszam, dopiero zaczęłam :) http://dziewczynaismierc.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńgenialne :)
OdpowiedzUsuń__________
zapraszam do siebie; http://czas-na-marzenia.blogspot.com/
super :D
OdpowiedzUsuńczytam, ciekawe ;)
OdpowiedzUsuńTwój blog został nominowany przeze mnie w Liebster Award! ;) Więcej tutaj: http://zsiatkowka.blogspot.com/2013/07/rozdzia-44.html
OdpowiedzUsuńŚWIETNY kiedy kolejny rozdział???
OdpowiedzUsuńświetny rozdział jak i całe opowiadanie :D
OdpowiedzUsuńCzytam, czytam i bardzo mi sie podoba.. :D
OdpowiedzUsuńŚwietne! Uwielbiam Kosę:P
OdpowiedzUsuń