10 stycznia 2014

Rozdział 29.

Półtora miesiąca później
Byłam dalej na siebie zła i smutna z powodu okłamywania Grzesia. Czuję się z tym strasznie, a w dodatku… nie zgadniecie… spóźnia mi się okres. No jakaż niespodzianka – myślałam zła na siebie i resztę świata – bo jeżeli coś takiego miło się komuś przydarzyć to tylko mnie. Strasznie się denerwowałam, podejrzewałam najgorsze. Nie mogłam zrobić nic, bezsilność sprawiała, że płakałam. Nie miałam nawet z kimś porozmawiać o tym, co mnie gryzie. Grzesia nie potrafiłam skrzywdzić, Konstantin nie wydawał się dobrą osobą na takie zwierzenia, Michał nie dałby mi spokoju, a Dagmara z Polą zaczęłyby histeryzować. Pech chciał, że któregoś razu Dagmara szła na górę i zobaczyła, że płaczę. Podeszła do mnie zaniepokojona, przytuliła mnie i zapytała, co się dzieje.
-Dagmara ja nie wiem, co mam robić, okres mi się spóźnia.
- Oh… - wyglądała na zszokowaną.
- No właśnie. – Wybuchłam płaczem jeszcze bardziej gwałtownym niż chwilę wcześniej. – Dagmara, ja nie jestem gotowa, żeby być mamą.
- Rozumiem moja kochana, doskonale cię rozumiem, ale zobaczysz jakoś to rozwiążemy, na mnie i Michale zawsze możesz polegać.
- Dzięki, że mnie wspierasz. – Pociągnęłam nosem.
-Nie płacz, pójdziesz ze mną na wizytę jutro i zobaczymy, co się dzieje, nie martw się na zapas. – Przytuliła mnie.
-Mam nadzieję.
- Teraz połóż się, nie czujesz się chyba najlepiej. – Dagmara przykryła mnie kołdrą i głaskała po głowie póki się nie uspokoiłam i nie zasnęłam.
Obudziłam się, kiedy było już ciemno, rozejrzałam się po pokoju, a przede mną stało jeszcze ciepłe kakao, wypiłam je z wdzięcznością dla Dagmary, która pewnie je przygotowała, włączyłam komputer, ponieważ po drzemce poczułam się znacznie lepiej. W komunikatorze gg migała nieodczytana wiadomość, od Cupko pytał, co u mnie. Zastygnęłam z rękami nad klawiaturą, nie chciałam znowu kłamać kolejnej osobie, że wszystko ze mną w porządku, bo nic nie było w porządku ani w moim ciele ani w mojej głowie, to wszystko mnie wykańczało, każdy dzień z kłamstwami i spóźniającym się okresem zdawał się być jeszcze dłuższy niż poprzedni, a ja wydawałam się sobie po prostu suką, bo nie wiedziałam jak inaczej mogę się nazwać po tym, co zrobiłam sobie, Grzesiowi i wszystkim, którzy mi ufali. W końcu po chwili stagnacji wyłączyłam komputer nie odpisując nic Cupko. Dopiero odkładając telefon na biurko dostrzegłam na nim karteczkę z wiadomością: „Umówiłam Cię na jutro na 14 do mojego ginekologa, oczywiście pójdę z Tobą. O nic się nie martw. Dagmara”. No to pięknie – pomyślałam – jutro dzień sądu.
Kolejnego dnia po zajęciach udałam się wraz z Dagmarą do ginekologa. Bałam się jak diabli. Na szczęście przejęła mnie bardzo miła pani doktor Kwiatkowska. Oczywiście podstawowe pytania czy zaczęłam już życie seksualne czy to moja pierwsza wizyta i o inne tego typu informacje. Byłam bardzo zdenerwowana, więc Pani doktor kazała mi się uspokoić i rozebrać, później były badania.  Okazało się, że byłam w 5 tygodniu ciąży. Ta wiadomość mnie dobiła do końca, nie byłam nią nawet zaskoczona… uświadomiła mi po prostu jedną rzecz
Jestem w ciąży i nie wiem nawet, kto jest ojcem mojego dziecka.
Przed Panią Kwiatkowską udawałam, że wszystko jest w porządku, że jakoś przyjęłam tę wiadomość, Dagmara pocieszała mnie, mówiła, że wszystko będzie dobrze, że nasze maluchy będą się razem bawić i że zobaczę jak dobrze wszystko się ułoży, ale ja wiedziałam, że tak nie będzie. Nie byłam tak bardzo zła, że jestem w ciąży, to przypuszczałam już od kilku dni, gorsza była niepewność, jaki kolor włosów będzie miało moje dziecko… czy będzie ciemnowłose jak Grzesiu czy jasnowłose jak Cupko… i właśnie to było w tym wszystkim najgorsze. Totalnie nie wiedziałam, co mam teraz zrobić. Gdy wróciłyśmy do domu chciałam się zamknąć w pokoju i być sama, ale nie było to mi dane, ponieważ Dagmara powiedziała Miśkowi o ciąży. Winiar zrobił tylko dziwną minę. Ja się załamałam jeszcze bardziej. Jednak Winiar wiedział jak mnie dobić do końca. Powiedział, że u mnie w pokoju jest Kosa. Gdy weszłam na górę to bałam się wejść do pokoju. Gdy otworzyłam drzwi byłam w szoku. Grzesiek stał na środku pokoju z wielkim prezentem… z tego wszystkiego zapomniałam nawet, że mam urodziny. Jednak nie umiałam się cieszyć, tylko się rozpłakałam. Kosa nie wiedział, co się dzieje.
-Piękna, nie cieszysz się, ze przyjechałem?
Ja tylko bardziej się rozpłakałam. Nagle do pokoju wpadła Dagmara i zapytała czy już oznajmiłam Grześkowi radosną nowinę. On zdezorientowany powiedział, że nie.
-Paulina jest w ciąży. – Prawie wykrzyknęła.
Kosa zaczął skakać ze szczęścia, wziął mnie w ramiona i zaczął ściskać.
- tak się cieszę najdroższa. – Spojrzał na mnie, a w jego oczach widoczne były łzy, na co rozpłakałam się jeszcze bardziej. – Paulina, co się dzieje, Kosie zniknął z twarzy uśmiech.
- n-n-niic, po prostu chciałam dalej studiować. – Skłamałam.
Tak chciałam nadal kontynuować moje studia, ale przecież nie z tego powodu byłam taka nieszczęśliwa. Kosa był szczęśliwy, a ja wiedziałam, że albo stracę go na zawsze, albo już zawsze będę go okłamywać.

- Paulinko wszystko będzie dobrze. – Uścisnął mnie jeszcze bardziej – nosisz w sobie nasze dziecko i to jest teraz najważniejsze. – yhyyy jasne pomyślałam, niech no tylko Igła się o tym dowie….

_____________________________________________________________________
Witam was po dłuższej nie obecności. Pewnie już zapomnieliście o moim blogu. Przepraszam za dlugośc rozdziału. Mam nadzieje, ze pod ym rozdziałem będzie minimum 10 komentarzy, bo każdy z osobna komentarz mnie motywuje. Pozdrawiam :)

13 komentarzy:

  1. To się porobioło :) W ciąży.. ciekawie ;D Zapraszam do mnie : http://zamarzeniamigoni.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam Cię serdecznie :) Nareszcie, nareszcie nowość :D co piątek sprawdzam czy jest jakiś nowy wpis także nie zapomniałam ;)
    a co do rozdziału.............za krótki :( ale rozumiem mało czasu, dużo obowiązków :) najważniejsze, że JEST :D
    bardzo ciekawy zwrot akcji ale tak coś czuję, że jednak wszystko będzie dobrze :)
    ale fajnie, fajnie coś się dzieje.
    Czekam, czekam z niecierpliwością na kolejne rozdziały historii. Weny życzę i serdecznie pozdrawiam :*
    A.

    OdpowiedzUsuń
  3. A może będą bliźniaki? Jeden resoviacki, drugi skrzat? xD

    Twórz dalej! :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeżeli się okaże, że to dziecko nie jest Kosy to mi go szkoda. A wszystko przez Cupko bo nie umie dać sobie spokoju;/
    Pozdrawiam;>

    OdpowiedzUsuń
  5. historia dosyć podobna jak na innym blogu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hmm ktoś zarzuca plagiat? Fajnie z anonima się popisywać, może byś lepiej wkleiła link tego bloga, to zweryfikuję. Wiele wątków w tej historii podsuwam ja, a ja blogów nie czytuję, więc wszelkie podobieństwo nie jest wykluczone, wynika jednak tylko ze zbieżności toku myślowego, co jest przecież możliwe. Dziękuję za uwagę. Pozdrawiam Anonima.

      Usuń
  6. wow, ale się porobiło.. :D Jestem ciekawa jak to się potoczy :)

    OdpowiedzUsuń
  7. świetny zwrot akcji :) Czekam na kolejny rozdział!

    OdpowiedzUsuń
  8. fajny zwrot akcji czekam na kolejny rozdział!

    OdpowiedzUsuń
  9. Jejku.. tego to bym się nie spodziewała ! Mam nadzieje, że dziecko jest Grzesia :))
    Zapraszam do siebie : http://dziewczynaismierc.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. bardzo mi sie podoba twoj blog swietny :*

    OdpowiedzUsuń
  11. kiedy będzie następna cześć ?

    OdpowiedzUsuń