25 maja 2013

Jedenastka

-Co się dzieje?
-Co, myślisz, ze możesz grać na uczuciach Cupko? – warknął Aleks.
- Jestem dorosła.
-Może i jesteś, ale czasem zachowujesz się jak rozpieszczona trzynastolatka. Przemyśl sobie to co robisz. Najpierw omotałaś Konstantina, a teraz co? Omotasz tego Resoviaka? Żałosna jesteś!
-Aleks nie przeciągaj struny. To nie Grzesiek chciał mnie uderzyć , ani mnie nie śledził tylko Cupko! Ale przecież to ja jestem winna temu wszystkiemu! – zironizowała. – Okej bronisz swojego przyjaciela, ale jeśli będzie mnie chciał odzyskać to niech się lepiej postara i mi zaufa, bo na tym buduje się prawdziwy związek!
-Ale Paula zrozum w końcu, że on nie chce cię tracić.
-Oj Aleks Aleks jakby nie chciał to by nie robił cyrków, a tym udowodnił jaki jest naprawdę. A może powiesz mi czemu jego była z nim zerwała?
-Nie wiem, nie mam pojęcia. Nie będę już ci zawracać głowy. Wracajmy do reszty, bo jeszcze nas będą podejrzewać o romans.- słodko uśmiechnął się Aleks.

Wróciłam do Grzegorza, który mocno mnie do siebie przytulił. Nie pytał mnie o czym rozmawiałam z młodziutkim Serbem. Igła z Winiarem postanowili zrobić karaoke. Było wiele śmiechu, szczególnie kiedy występował duet Pit i Pawełek. Ja powoli zaczęłam zasypiać w ramionach mojego towarzysza. Jednak, gdy podjechał Karol rozbudziłam się troszkę. Po chwili Kłosik znalazł się obok mnie i powiedział, że gdy odwiózł go do domu to jeszcze pił. Zaczęłam się martwić o Cupko. W głębi serca nadal coś do niego czułam. Postanowiłam do niego pojechać. Mimo, iż nie posiadałam prawa jazdy to ruszyłam samochodem w kierunku osiedla na którym znajduje się dom Cupkovica. Miałam chwile niepewności czy wysiąść z samochodu i pójść czy po prostu zawrócić do domu. Wysiadłam w końcu z samochodu i udałam się na górę. Ku mojemu zaskoczeniu drzwi były otwarte. Weszłam po cichu, bo myślałam ze Konstantin śpi. Miałam racje, ale obok niego leżała ta blondi ze zlotu. Miałam ochotę zabić ich oboje za to. Jednak się opanowałam i zostawiłam karteczkę przy jego łóżku „Byłam tutaj, martwiłam się o Ciebie. Widzę, ze już ci nie zależy bo znalazłeś sobie pocieszenie. Szczęścia wam. Paulina” Po czym szybko ze łzami w oczach wyszłam z mieszkania. Gdy wsiadłam do samochodu to dałam upust moim emocjom. Kocham go jak głupia, a on zachował się jak ostatnia świnia. Nagle rozbrzmiał dzwonek w moim telefonie. Była to Dagmara.
-Gdzie ty jesteś?
-Zaraz będę.-odpowiedziałam zapłakanym głosem.
-Paula, coś się dzieje?
-Opowiem jak wrócę.
Podczas powrotu do domu w radiu leciała piosenka Stay – Rihanny. Ten utwór skojarzył mi się z tym jak powstrzymałam Cupko, by nie leciał do Serbii. Starałam się nie myśleć o tym, lecz było ciężko. To wszystko jest dziwne. Po chwili poczułam szuranie i otworzyłam oczy oddychając z ulgą… to był tylko sen. Dzięki Bogu, ze to nieprawda. Przy mnie siedziała Ola Piotrkowa. Powiedziała mi, że zasnęłam w ramionach Kosy i przenieśli mnie tu. Podziękowałam jej, że mimo zmęczenia siedziała przy mnie. Spojrzałam na zegarek w salonie. Pokazywał 4 nad ranem. Poszłam do pokoju by się przebrać w piżamkę i położyć się spać, jednak uniemożliwiła mi to jedna sprawa, a mianowicie małe Ignaczaki spały w moim łóżku. Uśmiechnęłam się sama do siebie i po cichu wyszłam z pokoju. Udałam się do łazienki by zmyć z siebie makijaż i przebrać się z sukienki w wygodny strój do spania.W salonie na skórzanej kanapie wróciłam do poprzedniej czynności jaką było spanie. Znowu cos zakłóciło mi sen… tym razem jednak było to przyjemne. Ktoś przez lekko muskał moją skórę. Otworzyłam jedno oko i ujrzałam Kosę, który nie poprzestawał na pocałunkach, które kierowały się w stronę moich ust. Po chwili nasze usta się złączyły. Gdy po chwili się od siebie oderwaliśmy uśmiechnęłam się delikatnie do niego.
-Jak się spało? Nie bolą cię plecy? Może pomasować? – zaoferował się.
-Nie no Grzesiu. Nic nie boli i nic nie trzeba. A ta kanapa jest bardzo mięciutka i mi się bardzo dobrze spało.
-Szkoda, ze nie ze mną.
-KOSA!! – udawałam obrażoną.
-Oj no zażartowałem sobie tylko. A ty młoda damo się tak nie denerwuj, ponieważ złość piękności szkodzi.
-Pff jak zaszkodzi to zawsze są różne operacje.
-Ja zgody nie wyrażę. Jesteś piękna, naturalna, słodka…
-Co chcesz Grzesiu?
-Wróć do Rzeszowa. Proszę. Będzie mi tam smutno samemu.
-Kosa, sam nie będziesz. Zresztą nie mogę tutaj zaczynam studia.
-Wiem, właśnie kurczę wiem.
-Ale są telefony, skype.
-Ale to nie to samo.
-Damy rade Grzesiu.- uśmiechnęłam się do niego szeroko
-Wiem – po czym mnie znów pocałował.


Szybko uciekłam do mojego pokoju by wziąć ubrania i odwiedzić pewnego Serba. Zapowiadała się ciekawa rozmowa. Ubrałam się w luźny dres, założyłam adidasy, włosy związałam w koczka i ruszyłam w stronę domu Cupko. Jestem ciekawa co on ma mi do powiedzenia na temat wczorajszego zachowania, jeśli w ogóle je pamięta… Weszłam na 2 piętro pewnej z Bełchatowskich kamienic i zadzwoniłam. Po chwili przed drzwiami ukazał mi się skacowany Konstantin.
-Co chcesz?
-Mogę wejść? Chce na spokojnie pogadać z tobą.
-Mamy o czym? Wybrałaś chyba kogoś innego.
-Chodzi ci o ten pocałunek? Jeśli tak, to jestem wolna i mam prawo robić co chce, kiedy chce i z kim chce.
-Wiem o tym, ale nie dociera do mnie, że nas już nie ma. – jęknął żałośnie.
Chłopak schował ręce w twarz. Załamał się. Dodatkowo ból głowy go wymęczył. Po chwili wstał i podszedł do mnie.
-Przepraszam za wczorajsze, faktycznie jesteś duża dziewczynką i robisz co chcesz, a ja byłem bezczelny. Jeszcze raz przepraszam. Nie powinienem był.
-Nic się nie stało. Wybaczam ci. Nie po raz pierwszy zresztą. – lekko się uśmiechnęłam.
- zobaczymy się jakoś niedługo?
- myślę, że tak, chociaż za parę dni zaczynam studia w Łodzi. Będę musiała dojeżdżać. – skrzywiłam się.
- zawsze mogę cię wozić. – jego twarz rozjaśnił uśmiech, a ja pomyślałam, że w końcu to ten Konstantin, w którym się zakochałam, szybko przegoniłam z głowy te myśli i też się roześmiałam.
- i co znowu zaczniesz opuszczać treningi? – zażartowałam.
- nie, będę grzeczny. – położył rękę na sercu na znak przysięgi.
- zobaczymy. – puściłam mu oczko.
Kierowałam się ku wyjściu , gdy Cupko złapał się za głowę z bólu.
-Boli?
-Yhym
-To weź tabletkę i się połóż jak grzeczny chłopiec, którym masz od dziś być – wyszczerzyłam się. - ja uciekam. Do zobaczenia Cupko.
- cześć – jęknął i opadł na łóżko.
Kiedy wróciłam do domu panowało tam dziwne poruszenie, okazało się, że goście z Rzeszowa wracają do siebie. Spojrzałam na wujka Krzysia i Kosę i po chwili zapragnęłam wrócić razem z nimi, ale szybko odgoniłam te odczucia. Pora stawić czoła temu, co mnie czeka. Weszłam do salonu, gdzie wszyscy się żegnali i uśmiechnęłam się na widok słodko obejmujących się Oliego i Seby. Przykucnęłam przy nich i poklepałam małego Ignaczaka po plecach.
- a ze mną to się nie pożegnasz? – wyszczerzyłam się.
- z Toba zawsze Paula. – pisnął i mocno mnie objął. – brakuje nam ciebie w Rzeszowie.
- a mnie brakuje was, ale przecież nie mogę zostawić tu Oliego. – puściłam oczko do blondynka, na co się uśmiechnął. – niedługo was odwiedzę. – obiecałam Sebkowi i podeszłam do wujka, którego również uścisnęłam.
- zachowuj się tutaj i godnie reprezentuj nazwisko Ignaczaków. – uśmiechnął się Igła.
- Michał mnie przypilnuje. – uśmiechnęłam się przymilnie.
Po chwili pożegnałam się także z Pitem i Olą, która obiecała dzwonić.
- chyba ktoś chce z tobą porozmawiać. – szepnęła mi do ucha Ola wskazując na stojącego nieopodal Kosę.
- nie mogłabym zapomnieć. – uśmiechnęłam się do niej.
- ale Paulina, nie skrzywdź go. To bardzo uczuciowy chłopak i może tego nie pokazywać, ale jest wrażliwy.
- spokojnie Oluś. Ostatnie czego chcę, to go zranić. – jeszcze raz ja przytuliłam i podeszłam do Kosy, który złapał mnie za rękę i pociągnął do ogrodu.
- kiedy się zobaczymy? – spytał.
- pewnie dopiero na Boże Narodzenie. – skrzywiłam się.
- może wcześniej do Ciebie przyjadę, a będzie jeszcze przecież mecz z Bełchatowem. – uśmiechnął się i mnie przytulił.
- damy sobie radę. Nie zapomnij o mnie. – uśmiechnęłam się.
- nie śmiałbym. Myślisz, że bym potrafił? – ujął moją twarz i spojrzał mi w oczy, a ja utonęłam w tych jego ciemnych tęczówkach. Nie zauważyłam nawet, kiedy Grzesiu zaczął mnie całować, delikatnie, ale namiętnie i z pasją. Wplótł swoją dłoń w moje włosy, a drugą mnie objął. Ja też zarzuciłam mu ręce na ramiona i mocniej do niego przywarłam. Po chwili jednak niechętnie się od siebie oderwaliśmy.
- na mnie pora – szepnął Kosa nie wypuszczając mnie w objęć.- dbaj o siebie.
- ty też. – powiedziałam wyswobadzając się z jego uścisku z niechęcią. Poszliśmy za rękę do samochodu, gdzie Grzesiu jeszcze raz mnie przytulił.
- będę tęsknił – szepnął w moje włosy tak, żebym tylko ja usłyszała i wypuścił mnie z ramion..
Uśmiechnęłam się na te słowa i szybko zamrugałam oczami, aby przegonić szklące mi się w oczach łzy. zdecydowanie za łatwo się przywiązuję. – zganiłam się w duchu. Wiedziałam, że muszę uważać na to, co robię, nie mogę się za bardzo zbliżyć ani do Cupko, zresztą na to teraz nie pora i utrzymać kontakt z Grzesiem. Kiedy rzeszowiacy odjechali na poprawę humoru wyciągnęłam Oliego na lody do parku. Kiedy siedzieliśmy na ławce oblizując słodkie przysmaki Oliwier powiedział do mnie:
- ale wujka Kosę też lubię.
- o czym ty mówisz Oli?
- o niczym. – mruknął, udając świętego i pobiegł w stronę placu zabaw.
Roześmiałam się w duchu… bez wątpienia miałam trochę do przemyślenia. Musiałam przyznać, że Kosa namieszał mi w głowie, ale było mi z tym bardzo miło. Może to był sposób, żeby uczucie, jakie żywiłam do Cupko trochę się ostudziło?
_____________________________________________________________________________
W końcu zaczął się sezon reprezentacyjny :')  Wszyscy kibice się zjednoczą ♥ A teraz ja was zostawiam z jedenastym rozdziałem. Liczę na wasze opinie. W komentarzach pozostawcie jakieś namiary by was informować o nowościach.

4 komentarze:

  1. Rozdział fajny, coraz bardziej podoba mi się styl twojego pisania, widać poprawy :D
    Dla mnie trochę głupio że leci tak jakby na dwa fronty, niby jest wolna ale obu robi nadzieję...
    No cóż, pozdrawiam i czekam na kolejny :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Myślę,że zarówno paulina jak i Konstantin pogubili się w tym wszystkim, nie wiedzą co mają wybrać. Lubię Grześka ale skoro Paulina dalej kocha Cupkovicia to nie powinna robić Kosokowi nadziei.

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział :)
    Myślę, że powinna sobie wszystko przemyśleć, bo tak robi obu nadzieję i dodatkowo sama sie jeszcze bardziej gubi. Oby nikt na tym nie ucierpiał :)
    Pozdrawiam i czekam na ciąg dalszy ; *

    OdpowiedzUsuń
  4. Oli jest jak dobry duszek. Taki prawdziwy przyjaciel. Kieruje Paulę chyba w odpowiednik kierunku.
    Mam nadzieję, że Cupko odbuduje zaufanie Pauliny. Widać, ze bardzo ją kocha. Sądząc po śnie dziewczyny, ona go również. Oby Kosa nie był tylko i wyłącznie zastępstwem czy w pewnym stopniu wymiennikiem.
    Oby Paula nie pogubiła się w uczuciach. Czekam na następny.
    Tymczasem zapraszam do mnie na nowy rozdział. Mam nadzieję, że zostaniesz u mnie na dłużej. :D
    http://fly-bird-is-free.blogspot.com/2013/05/rozdzia-42-plan-wcielony-w-zycie-chyba.html
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń