Gdy w końcu wyszłam, przy
samochodzie czekał na mnie Kacper. Oznajmiłam mu, że część pierwsza zdana
bezbłędnie. Na co mnie bardzo mocno przytulił i pogratulował. Po wszystkim upierał
się, że zabierze mnie na jakieś ciacho, bo jak twierdził zasłużyłam, ale po
moich namowach odwiózł mnie prosto do Bełchatowa. Gdy weszłam do domu, miałam
grobową minę. Michał z Dagmarą zaczęli dopytywać, a ja już nie zniosłam tej
powagi i krzyknęłam, że zdałam. Na co Oli podbiegł do mnie z duża tabliczką
czekolady i szepnął mi do ucha, by rodzice nie słyszeli „od początku w ciebie
wierzyłem ciocia i sam za swoje pieniążki kupiłem dla Ciebie” podziękowałam
młodemu przytuliłam go i udałam się na górę.
Wieczorem poszłam na kolacje do Karola i Oli,
bo bardzo nalegali bym ich w końcu odwiedziła. Oczywiście dotrzymałam słowa i
wzięłam Pawła, jako moją osobę towarzyszącą. Karol śmiał się, że jak się Kosa
dowie to mnie albo Pezeta zastrzeli. Trochę mnie to rozbawiło. Zaczęłam zbierać
się do wyjścia. Ola krzyczała na chłopaków, że jest tak późno, a ja nie mogę
sama wracać, więc Paweł zgłosił się na ochotnika by mnie odwieźć do Winiarskich.
Gdy dojechaliśmy pod „mój” dom to podziękowałam mu za podwózkę, a on mi
podziękował za to, że go wzięłam. Obiecał zrewanżować się podwójną randką.
Przez chwilę zastanawiałam się, z kim miałabym na nią pójść, ale w końcu
uznałam, że to nieistotne.
Kolejny dzień. Po zajęciach
poszliśmy z Kacprem do fotografa, by wydrukował nam te zdjęcia na projekt.
Powiedzieli nam, ze mamy poczekać z około 2 godzin. Ten czas postanowiliśmy
poświęcić na to by w końcu coś przekąsić na mieście. Cieszyłam się, że mam
takiego znajomego, jakim jest Kacper. Jest bardzo miły. Podczas rozmowy
zeszliśmy na temat Poli.
-Zaczyna mnie wkurzać ta laska. – Powiedziałam szczerze.
-Paulina, dla mnie Pola jest bardzo miła i sympatyczna.
-Może, ale ty nie znosisz ględzenia typu „o mój Boże, jaki
ten Winiar jest piękny”
- oj no każdy ma jakieś swoje słabości, ona ma siatkarzy.
Mogło być gorzej. – Roześmiał się.
- jasne. – Mruknęłam.
-No tak, ale i tak nie zmienię zdania o niej.
-Ta, spoko. Dobra idziemy po te zdjęcia?
-chodź.
Kacper wszedł i wziął zdjęcia i przekazał je mi. Jak on to
stwierdził, ze w rękach kobiety będą bezpieczniejsze. Zaśmiałam się. Musieliśmy
szybko jechać do Bełchatowa, ponieważ rodzice Kacpra mieli przyjechać odwiedzić
swojego pierworodnego syna. Ja wieczór poświęciłam na powtórzenia do egzaminu
na prawo jazdy. Kolejnego dnia wybrałam się z Olim na lodowisko. W tym celu
ubrałam grube dresy i grubą kurtką sportową. Młody Winiarski zabrał swoje
łyżwy, a ja swoje zostawiłam w Rzeszowie, więc będę musiała wypożyczyć na
miejscu. Na początku Oli trzymał się mnie za rękę, ponieważ chciał się oswoić z
jazdą. W końcu puścił się i pomknął przed siebie. Ja jechałam sobie wolno, lecz
jednak po chwili ktoś mnie popchnął i miałam bardzo bliski kontakt z lodem.
-Paulina, żyjesz?
Gdy podniosłam swój wzrok, to moim oczom ukazał się Kacper.
-Żyje, co ty tu robisz? Śledzisz mnie?!
-Nie śledzę, tylko z młodszą siostrą tu przyszedłem
pojeździć.
-Aa, no teraz rozumiem.
-No właśnie. Bardzo się potłukłaś?
-Nie, ale lepiej bym zeszła z lodu. Ale co z Olim?
-Ty sobie grzecznie usiądź, a ja się młodym zajmę.
Faktycznie zajął się nim. Widać, że złapali ze sobą wspólny
kontakt. Oboje się wygłupiali i cały czas się śmiali. Kacper uczył Oliwiera
różnych piruetów. Młody bardzo szybko łapał wszystko. Po ponad godzinie wszyscy
zeszli z lodu. Kacper zaprosił nas na gorącą czekoladę do pobliskiej kawiarni.
Oli i Karina – siostra Kacpra, świetnie się dogadywali.
-Jak tam przygotowania do egzaminu?
-Dobrze, ale boję się, że go obleję.
-Ciocia nie dołuj się, zdasz na pewno.
-Młody ma rację, przecież wiem jak jeździsz.
-Ale zawsze może mi się trafić jakiś idiota bez humorku.
-To wtedy składasz podanie, o ponowny egzamin.
-Dzięki za pocieszenie.
-Ej ej, prosimy o ładny uśmiech.
Posiedzieliśmy jeszcze trochę w kawiarni. W końcu powoli
zaczęło się ściemniać i zaczęliśmy się zbierać do domu. Gdy wróciliśmy, to w
drzwiach minęliśmy Michała, który wybierał się na mecz. Wraz z jego synem
życzyliśmy mu powodzenia. Ten zaczął się śmiać, byśmy lepiej uważali na ataki
Dagmary, bo nie ma za dobrego humoru. Gdy weszliśmy było spokojnie, do czasu,
gdy Oli nie zapytał o obiad. Rozdrażnił Dagmarę. Kazałam mu iść szybko
przeprosić, ja coś ugotowałam na szybko. Daga się uspokoiła. Zaczęła mówił, że
boi się, że nie da sobie rady z drugim dzieckiem. Zaczęłam ją pocieszać, że
zawsze może tutaj liczyć na wszystkich.
Kolejne dni mijały dość stresowo.
Wielkimi krokami zbliżał się mój dzień sądu ostatecznego, czyli egzamin. Ze
strachu ciągle jadłam i jadłam. Pewnie przytyłam ładnych parę kilo. Ale Winiar
się w końcu odczepił się z pytaniami, „w kogo ja taka sucha jestem”. Nastał
czwartek. Na egzamin poszłam sama. Oczywiście egzaminatorem okazał się brat
mojego pana instruktora. Egzamin na szczęście zdany pozytywnie. Choć musiałam
jeździć ponad godzinę po mieście. Pierwsze, co zrobiłam wysiadłszy z samochodu
to zadzwoniłam do wujka. Strasznie się z tego ucieszył i pogratulował mi.
Później zadzwoniłam do Nowakowskich. Ola piszczała z radości i gratulowała mi z
50 razy tak, że biedny Piotrek nie mógł dojść do słowa. Napisałam nawet SMS-a
do Grześka, ale ten nic nie odpisał. Zmartwiło mnie to, że od kilku dni nie
dzwoni. Zaczynały powoli dręczyć mnie wyrzuty sumienia. Napisałam tez Poli i Kacprowi.
Ten drugi postanowił, że w ramach zdanego prawka idziemy w piątek na imprezę.
Znów mi się zapowiada imprezowy początek weekendu. Gdy powiedziałam Winiarskim,
że zdałam to Misiek chciał mnie przetestować i zobaczyć jak jeżdżę. Dużo nie
poszaleliśmy, bo Dagmara była temu przeciwna. Powiedziała, że dopóki nie mam
prawka to nie tykam kluczyków, nawet pod opieką Michała. Nie jestem już
dzieckiem przecież. Tym bardziej jej dzieckiem.
Nastał piątek. Na uczelni jak to
zwykle szału nie było. Umówiliśmy się wszyscy na 20 pod klubem studenckim w
Bełchatowie. Gdy wróciłam i szykowałam się w swoim pokoju do pokoju wszedł Oli.
-Ciociu nie tęsknisz za Kosą?
-Skąd to pytanie?
-No, bo już nie jesteś, aż tak uśmiechnięta. No wiem masz
tego kolegę, ale Kosa jest fajniejszy.
-Oluś, jak dobrze zwróciłeś uwagę do tylko kolega.
-Ale dla niego się tak malujesz?
-Młody skąd ci to przyszło na myśl? Maluje się by jakoś
ładnie wyglądać wśród ludzi.
-Ale ty i bez tego jesteś ładna.
-Oj tam młody przesadzasz.
-Nie przesadzam i nie będę ci przeszkadzał. Miłej zabawy.
Gdy umalowałam się i uszykowała ruszyłam w stronę umówionego
miejsca. Już czekała Pola i kilku znajomych. Po chwili pojawił się Kacper.
Wchodząc do klubu był tylko jeden cel, a mianowicie dobrze się bawić. Kacper
nie odstępował nas na krok. Moim oczom przy barze ukazał się Aleks z jakąś
dziewczyną. Pomachałam mu z daleka, a ten wyszczerzył swoje ząbki.
Oczami Poli.
Kiedy
weszliśmy do tego nowego klubu w Bełchatowie chciałam się tylko dobrze bawić? Jednak
już od drzwi zobaczyłam siedzącego przy barze Aleksa. Nie był sam. Siedziała
przy nim długonoga roześmiana blondynka, a on obejmował ją czule… byłam w
lekkim szoku. Przecież miał być gejem… co to z dziewczyna?? Czyżby Aleks mnie
oszukał?? Może jednak nie był gejem… achhh idiotko coś ty myślała, że taki
facet, jak Atanasijević mógłby być pedałem?? – Ganiłam samą siebie…
Chciałam przejść obok nich spokojnie, nawet Paulina szepnęła
mi do ucha, że lepiej, żebym do nich nie podchodziła… nie chciałam jej znowu
zawieść, ale poczułam się urażona. Nie mogłam tak tego zostawić. Jeżeli Alek
mnie nie chciał mógł mi o tym powiedzieć, a nie pogrywać sobie w ten sposób.
Musiałam coś zrobić… w tej chwili jeszcze nie wiedziałam co, ale na pewno coś
wymyślę.
Oczami Aleksa.
Co też
mi strzeliło do głowy, że zabrałem Ewę do klubu w Bełchatowie? To, że była tu
Paulina to nic. Wiedziałem, że nie powie nic głupiego mojej nowej dziewczynie,
ale była tu też ta jej koleżanka. Przestraszyłem się, że narobi mi obciachu. Z
Ewą byłem od dwóch tygodni, czyli to dopiero początki znajomości. Może i nie
była jakoś bardzo inteligentna… w jej przypadku żarty o blondynkach były
trafione, ale była ode mnie starsza jakieś 6 lat… zawsze byłem takich ciekaw, w
dodatku miła, ładna, a do tego nie postrzega mnie przez pryzmat znanego
siatkarza. O dziwo dobrze się dogadywaliśmy, a, ja cały czas rzucałem
żarcikami, a ona śmiała się słodko. Siedzieliśmy przy barze i piliśmy drinki, a
ja obejmowałem ją w pasie, kiedy dostrzegłem, że w naszą stronę zmierza Pola.
- pójdziemy zatańczyć? – Chciałem uciec przed tą natrętną
dziewuchą.
- a może przy następnej piosence? Skończymy drinki, a ja
chętnie zmienię lokal. – Wymruczała mi do ucha… aż poczułem mrowienie w kroczu.
Oj tak ta dziewczyna na mnie działała.
Chciałem zaprotestować, ale było już za późno. Pojawiła się
przy nas Pola.
Oczami Poli.
- cześć Alek – zaświergotałam radośnie, co wymagało ode mnie
dużego zaangażowania… swoją drogą zawsze mnie dziwiło, że ci wszyscy ludzie nie
widzą, że ja tylko udaję idiotkę. Wiem, że to głupie, ale mogłam na tym zwykle
dużo zyskać. Zapytacie co takiego? Odpowiedź jest prosta większość osób uważała
mnie za niegroźną… co prawda siatkarze byli do mnie uprzedzeni. To prawda
lubiłam ich… ale nie bardziej niż zwykłych mężczyzn. Bawiąc się w … jak wy to
nazywacie? Hotkę… miałam bardzo dużo ubawu. W duchu śmiałam się z Konstantina,
który był tak beznadziejnie zakochany w Pauli, że prosił mnie, żebym pomogła mu
wzbudzić wtedy w „Buenos Aires” w tej dziewczynie zazdrość. Po to były te
wszystkie tańce, moje przymilanie się do niego i w końcu pocałunek. Mówiłam
Cupko, że nic z tego nie wyjdzie, że Paulina się o tą akcję obrazi, ale on
brnął w zaparte. Nalegał, żebym zadzwoniła do niej z żalami, że mnie olał…
zawsze umiałam manipulować ludźmi… ćwiczyłam się w tym od dziecka, więc nie
trudnym zadaniem było udawanie „porzuconej – cierpiącej”. Wiedziałam, że Paulina
myślała, że Cupko mnie przeleciał… prawda była całkiem inna… nawet nie próbował.
Po tym, jak jego miłość wyszła z Buenos zamówił taksówkę i odwiózł mnie, a
później sam pojechał do domu. Wiem, że byłam podła wobec Pauli, ale wkurzało
mnie to jej wieczne niezadowolenie z życia… mogła mieć każdego faceta, jakiego
zapragnęłaby, ale po prostu nie umiała się zdecydować… w dodatku teraz na
ćwiczeniach u Wereszczyńskiego była w parze z Kacprem… muszę przyznać lubiłam
tego chłopaka od samego początku, chciałam nawet spróbować się do niego
zbliżyć, ale teraz była to misja z zakresu tych niemożliwych… kolejny był w
Paulinę wpatrzony jak w obrazek… teraz nie mogłam już nic na to poradzić.
Miałam nadzieję, że tym razem Paula w końcu zdecyduje który facet jest dla niej
tym najważniejszym. Wiedziałam, że nadal czuje coś do Cupko… teraz Kacper, a
przecież był jeszcze ten rzeszowiak o którym mówił Konstantin… wróćmy jednak do
Aleksa.
Był chyba trochę zdziwiony tym, że do nich podeszłam. Jak na
zawołanie zdjął rękę z talii blondyny i przywitał się ze mną suchym cześć. Mnie
natomiast uśmiech nie schodził z ust… wbrew pozorom nie chciałam robić Alkowi
awantury miły był z niego chłopak.
- gdzie masz Karolka?
- eee Kłosa?
- no tak twojego kolegę. – Wyjątkowo zaakcentowałam ostatnie
słowo.
- został z Olką w domu… no wiesz to w końcu jego dziewczyna.
- ahh no tak. Nie przedstawisz mi swojej towarzyszki? – Zapytałam
jak gdyby nigdy nic.
W końcu blondyna zwróciła na nas swoją uwagę, uśmiechała się
triumfalnie.
- to Ewa… moja eee… koleżanka. – Alek się wahał, a blondynie
mina się skwasiła.
- Pola – uśmiechnęłam się do niej podając jej rękę.
- Ewa, jestem jego dziewczyną. – Uścisnęła mi dłoń i udawała,
że nic się nie stało.
- Alek masz dziewczynę? Jak to?
- Możesz na słówko Pola? – Wyraźnie chciał mnie odciągnąć od
blondyny.
- Daj spokój Aluś. Nie powiedziałeś Ewie?
- O czym?? – Spytała w końcu jego towarzyszka.
- Alek jest gejem.
I Atanasijević i blondyna byli zszokowani. Ona chyba trochę
bardziej.
- Rozumiem, że też sprawdzasz, czy jesteś Bi? – Wiem byłam
podła, zachowywałam się jak suka, ale po tym, jak mnie potraktował ten Serb nie
mogłam inaczej.
- Ewa to nie tak. – Tłumaczył się Alek.
- Już wszystko wiem, wszystko rozumiem… jestem dla ciebie
eksponatem? Sprawdzasz, czy przy kobietach też ci dyga? – Szydziła. – Jesteś
taki jak wszyscy faceci, ale jeszcze gorszy… mogłeś chociaż od razu powiedzieć
a nie robić ze mnie idiotkę. Nie pokazuj mi się więcej na oczy szczeniaku. – Wyglądała
jakby chciała odejść, ale przez chwilę się zawahała i w końcu uderzyła
zdezorientowanego Serba w twarz i wybiegła z lokalu.
- no i widzisz co narobiłaś? – Alek był wyraźnie zły.
- chciałeś ją tak oszukiwać? – Czekałam aż się przyzna, że
mnie też oszukał.
- nie jestem gejem idiotko. – Wysyczał.
- wiem. – Wyszczerzyłam się. – Nie jestem aż tak głupia, na
jaką wyglądam. Czemu za nią nie biegniesz?
- chyba nie warto…
- że co proszę?
- to co słyszysz. Napijesz się czegoś?
- tak, jasne.
Butelkę wódki później rozmawialiśmy z Alkiem jak starzy
znajomi. On wyraźnie się rozluźnił, a ja w końcu nikogo nie udawałam.
- Paula mówiła, że mam na ciebie uważać. – śmiał się było
słychać, że jest już wstawiony.
- nie dziwię jej się, pamiętaj, że nadal mogę cię jeszcze
uwieść.
- nie zrobiłabyś tego, a poza tym, ja jestem oporny, na
kobiet czar, prawda? – Objął mnie z uśmiechem, ale wiedziałam, że to tylko
przyjacielski uścisk. Wcześniej wszystko sobie wyjaśniliśmy, a poza tym doszłam
do wniosku, że to facet nie dla mnie. Rozmawiało się milo, ale nie ciągnęło
mnie do niego jakoś szczególnie bardziej niż do innych mężczyzn.
- tak, tak pamiętam. – Roześmiałam się. – A poza tym
pamiętaj, że ja to tylko oczy Winiara lubię. – Zażartowałam.
- no co ty, ty tak naprawdę?? – Mówił zupełnie poważnie.
- oj tam oczy ma ładne, ale dla mnie jest trochę za stary. –
Roześmiałam się.
- no to po co to wszystko?
- jak to po co? Dla śmiechu, ale nie mów Pauli, co? Bo
będzie na mnie zła.
- eeee a o czym? – Roześmiał się, co było bardzo zaraźliwe.
Resztę wieczoru spędziliśmy dołączając do moich znajomych z uczelni i upijając
się jeszcze bardziej.
Oczami Pauliny.
Ten wieczór mijał naprawdę bardzo miło. Kacper ciągle
proponował mi drinki, na kilka się nawet zgodziłam, więc troszkę mi już w
głowie zaszumiało. Niepokoiłam się gdzie zniknęła Pola, ale jak zobaczyłam nie
było również Aleksa i jego dziewczyny. Postanowiłam się jednak dziś nimi nie
przejmować, w końcu miałam się dobrze bawić. Kiedy akurat rozmawiałam ze
znajomymi z grupy z głośników w klubie rozbrzmiała wolna piosenka. Zaraz pojawił
się obok mnie Kacper proponując taniec. Oczywiście się zgodziłam. Na parkiecie,
kiedy chłopak mnie objął poczułam się w jego ramionach zadziwiająco miło, jakby
nigdzie indziej nie było w tej chwili moje miejsce. Poruszaliśmy się powoli w
rytm muzyki, a Kacper dotknął mojej twarzy i skierował ją tak, żebym na niego
popatrzyła. Spojrzał mi w oczy a ja odwzajemniłam spojrzenie. Chwila była
magiczna. Nawet nie wiem kiedy poczułam na swoich wargach usta Kacpra. Oddałam
pocałunek. Obejmując się mocniej oddaliśmy się namiętnej pieszczocie.
___
Wiem, ostatnio rzadko dodaje, ponieważ moja wena pojechała sobie na wakacje :( będę pewnie rzadziej pisała, ale mam nadzieje, że mnie nie opuścicie :) Iś.♥